"Zmusili ją do spaceru. Po powrocie umarła." Oto, jak pracuje się w domach pomocy społecznej
Na Zachodzie, domy opieki to często luksusowe miejsca o standardzie, którego nie powstydziłby się żaden hotel. Personel jest dobrze opłacany, a podopieczni zadowoleni. W Polsce sprawa wygląda zupełnie inaczej. Lżenie i poniżanie pensjonariuszy jest na porządku dziennym. Rodziny podopiecznych obarczają winą pracowników, pracownicy pracodawców, a pracodawcy system. Oto, jak pracuje się w domach pomocy społecznej.
Kiedy przeglądamy oferty domów pomocy społecznej czy domów starości w internecie, wszystkie miejsca są niemal doskonałe. Mają fantastyczne warunki lokalowo - bytowe, personel jest wykwalifikowany, a i opinie pensjonariuszy o opiece znakomite. Nie ma się do czego przyczepić. Rzeczywistość jednak jest zupełnie inna.
Dzień jak co dzień
- Pobudka o godz. 2.00 w nocy. Pora na higienę osobistą. Podopieczni wbrew swojej woli są myci, kąpani, ściągani z łóżek do toalet, ubierani i o godz.4.00 już jest po śniadaniu. Wszystko po to, żeby zdążyć z robotą na czas. A o godz. 14.00 pora do łóżek. Podopieczni chodzą spać, bo wcześnie byli budzeni – opowiada była opiekunka.
Dla niektórych pensjonariuszy nawet zwykłe śniadanie może być przeżyciem traumatycznym. Osobom, które nie mogą spożywać zwyczajnych posiłków przygotowuje się płynne. Śniadanie w postaci: słodkiej owsianki, kiełbasy, serka topionego, masła, mieli się i podaje podopiecznym. Jeśli osoba karmiona odmawia spożycia śmierdzącej papki, jest karmiona na siłę. Jeśli zwymiotuje, nikt się tym specjalnie nie przejmuje.
- Gdy chciałam posprzątać, pielęgniarka powiedziała żebym to zostawiła, bo i tak kiedy zgłodnieje, zje to co zwymiotował – opowiada Ola, studiująca pielęgniarstwo, odbywająca praktyki w jednym z domów pomocy społecznej w Trójmieście.
Według Oli, metody mycia i kąpieli nie różnią się od tych stosowanych podczas przygotowania posiłków. - Kiedy przyszło do kąpieli starszego pana, ten odmówił mycia. Był przerażony. Po prostu bał się. Zawołano kilka osób i w piątkę, na siłę, zaniesiono go do wanny. Przez cały czas krzyczał i trząsł się ze strachu - komentuje studentka.
Magda, przyszła opiekunka, opowiada o tym, jak wyglądał przymusowy spacer podopiecznej. Zdarzenie miało miesjce podczas jej praktyki zawodowej.
- Pewną panią w podeszłym wieku, która właśnie skończyła terapię antybiotykową postanowiono zmusić do spaceru. Podopieczna nie czuła się dobrze, nie chciała nigdzie wychodzić. Opiekunka jednak miała inne plany. Ubrano ją praktycznie na siłę. Po spacerze, który trwał pół godziny, wróciła do łóżka i po chwili umarła. Lekarka nawet nie próbowała jej specjalnie ratować. Zrobiono kilka wdechów i po sprawie. Nie wytrzymałam. Poszłam do przełożonej i opowiedziałam o całym zajściu.
W tej chwili, gdy w domu dochodzi do kontrowersyjnych sytuacji, Magda jest wypraszana z sali. Jest osobą niemile widzianą. O zaniedbaniach mówią wszyscy
Przykładów na łamanie podstawowych praw osób umieszczanych w domach pomocy jest mnóstwo. O skandalicznych zaniedbaniach mówią również rodziny pensjonariuszy.
„Mam mamę w Domu Pomocy Społecznej. Koszt jej utrzymania wynosi ponad 3000 zł. Wydawać by się mogło, że należałoby się spodziewać opieki na przyzwoitym poziomie. Nic bardziej mylnego. Opiekunowie są nieprzyjemni do tego stopnia, że mama boi się o cokolwiek poprosić. Pani która mnie oprowadzała po placówce, pięknie mówiła o tym jak funkcjonuje jej dom. Na czym polega opieka i co będzie zapewnione mojej mamie. Kiedy przyjeżdżam w odwiedziny okazuje się, że podopieczni cały czas siedzą w pomieszczeniu i przyglądają się korytarzowi. Są zastraszeni i przygnębieni. Na miłość boską kontrole powinny obejmować nie tylko finanse. Niech kontrolujący zapyta pensjonariuszy, szczególnie tych, do których państwo nic nie dopłaca” – opowiada internautka na forum poświęconym tematyce opieki nad starszymi.
Na tym samym forum były pracownik domu opieki, opisuje warunki sanitarne placówki, w której pracował.
"Muchy fruwają od toalety do kuchni, łazienki niedostosowane dla ludzi, jedzenie jest zimne. Personel pali papierosy praktycznie przy pensjonariuszach. Brud, smród na porządku dziennym. Sanepid nic sobie z tego nie robi. Cały dom powinien być sprawdzony z piwnicą włącznie. Jak nie będzie zmian to poruszymy telewizję."
„Winny jest system”
Pracujący w domach opieki są świadomi skali problemu. Twierdzą jednak, że ciężko pracują. Dają z siebie wszystko, w warunkach, w jakich przyszło im pracować. Twierdzą, że zaniedbania to wina złego zarządzania placówkami, niskich zarobków, braku motywacji, czasu, wygórowanych wymagań. Według nich, jest o wiele za mało rąk do pracy. Z tego powodu podopieczni są niedopilnowani, niezadbani i narażeni na niebezpieczeństwo.
- Na 39 mieszkańców na zmianie dziennej przypada jedna pielęgniarka i jedna opiekunka. Natomiast w nocy, z personelu jest jedna osoba. Jesteśmy bardzo obciążone fizycznie i psychicznie. Często nie nadążamy ze zmianami pampersów, myciem, kąpielami. Czujemy się jak biali niewolnicy w kołchozie – twierdzi Agnieszka - opiekunka domu pomocy społecznej. - Wszystkie czynności przy chorym wykonuje się szybko, prawie w biegu. W miejscu mojej byłej pracy, na dyżurze były 2 osoby personelu i 20-25 pacjentów w tym 3 osoby chodzące. Uważam, że wszystkie placówki powinny być dokładnie skontrolowane, gdyż mają dużo do ukrycia, a w szczególności ich właściciele, którzy działają nielegalnie.
- Koszt utrzymania podopiecznego jest ogromny. Opiekunowie zarabiają z tego 1/3 i nikt nie chce pracować w takich placówkach. Stąd zaniedbania. Nie skończysz robić toalety, a już trzeba obiad rozwozić, nie ma fizycznej możliwości żeby zainteresować się problemami podopiecznego. Jest nas za mało - kwituje Agnieszka. „Sprawdzajcie, czy placówka jest w rejestrze wojewody”
W Polsce mamy dwie kategorie placówek całodobowego wsparcia dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji:
- domy pomocy społecznej, funkcjonujące w systemie pomocy społecznej prowadzone przez samorządy terytorialne lub na ich zlecenie przez inne podmioty niepubliczne. Wszystkie funkcjonujące domy pomocy społecznej (811 domów, w których przebywa 82 tysiące osób) legitymują się wydanym przez właściwego wojewodę zezwoleniem na prowadzenie domu,
- placówki całodobowego wsparcia działające w oparciu o przepisy o działalności gospodarczej, które funkcjonują poza systemem pomocy społecznej. Placówki te są prowadzone przez osoby prywatne, funkcjonują na zasadach wolnorynkowych, a więc osoba lub rodzina zawiera z podmiotem prowadzącym dwustronną umowę cywilno-prawną na zapewnienie określonych usług.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nałożyło obowiązek ubiegania się o zezwolenie na działalność u właściwego wojewody, czyli o wpisanie do rejestru placówek funkcjonujących zgodnie ze standardami.
Placówki, całodobowo opiekujące się ludźmi starszymi, które nie są zarejestrowane u wojewody, działają nielegalnie. Nie ma tutaj znaczenia nazwa placówki: pensjonat, gospodarstwo agroturystyczne, zakład rekonwalescencyjny, inne. Liczy się fakt, czym w rzeczywistości zajmuje się dany podmiot.
Obecnie jedynie 85 prywatnych placówek po złożeniu wymaganych dokumentów legitymuje się wydanym przez właściwego wojewodę zezwoleniem na prowadzenie. Wojewoda wydaje zezwolenie jedynie po spełnieniu przez podmiot prowadzący określonych w ustawie standardów. Na bieżąco działalność placówki jest nadzorowana przez inspektorów wojewody.
Służby wojewody w przypadku powzięcia informacji o działającej nielegalnie placówce podejmują działania zmierzające do ukarania właściciela karą pieniężną w wysokości 10 tys. złotych, jeśli nie posiada wymaganego zezwolenia i zobligowania go do natychmiastowego przystąpienia do procesu rejestracji. Były również przypadki występowania przez służby wojewody do prokuratury, jeśli ujawniano łamanie praw osób przebywających w takiej placówce.
Władze apelują do osób, które chcą umieścić członków swojej rodziny, aby sprawdzać czy placówka jest w rejestrze wojewody.
JK