Zostali bez odszkodowań. Rozpaczliwe próby dochodzenia swoich praw
Przymrozki zniszczyły uprawy rzepaku w Polsce, ale ubezpieczyciele odmawiają wypłat odszkodowań, twierdząc, że winny jest szkodnik, a nie niska temperatura. Rolnicy są zrozpaczeni i szukają sposobów na dochodzenie swoich praw.
Rolnicy w Polsce zmagają się z ogromnymi stratami po przymrozkach, które zniszczyły uprawy rzepaku. Jak informuje "Tygodnik Poradnik Rolniczy", w regionach takich jak Warmia, Mazury i Podlasie, niskie temperatury zniszczyły nawet 50 proc. upraw rzepaku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapytaliśmy na Podlasiu o truskawki. " Jedz albo wyrzuć"
Rolnicy bez odszkodowań po przymrozkach
Rolnicy, jak Mirosław Ignaszak z Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej, podkreślają w rozmowie z serwisem, że sytuacja jest katastrofalna. Dodatkowo, susza i brak wilgoci w glebie pogarszają sytuację, uniemożliwiając przesiewanie roślin.
Problemem staje się jednak nie tylko pogoda, ale i postawa ubezpieczycieli. Coraz częściej odmawiają wypłaty odszkodowań, twierdząc, że szkody spowodował szkodnik, a nie przymrozki.
– Bardzo duży przymrozek, około -8 stopni Celsjusza albo i więcej zniszczył kilkaset hektarów w okolicy Bielska Podlaskiego. A ubezpieczyciel twierdzi, że to robota chowacza (szkodnika rzepaku - red.) i odwraca kota ogonem – mówi serwisowi Hubert Ojdana, rolnik z Podlasia i Ruchu Młodych Farmerów. W sieci opublikował filmy i zdjęcia zdewastowanych upraw.
Radca prawny Przemysław Królicki przyznaje, że odmowy wypłat są nagminne, a ubezpieczyciele często zrzucają winę na błędy w ochronie roślin.
Radzi rolnikom, by składali wnioski o zabezpieczenie dowodu do sądu. Dzięki temu mogą uzyskać dowód na rzeczywiste szkody, co jest kluczowe w walce o odszkodowanie. Królicki podkreśla, że jego kancelaria wygrała wszystkie procesy sądowe dla rolników w podobnych sprawach.
Nie tylko przymrozki. Rolnicy mają jeszcze dwa inne problemy
Poza przymrozkami wyzwaniem są także susza i grad. Jak pisaliśmy w WP Finanse, długie okresy bez opadów deszczu, z jakimi mamy obecnie do czynienia, mogą wpłynąć na słabsze zbiory. W takiej sytuacji plonów będzie mniej, a to może przełożyć się na wyższe ceny warzyw i owoców.
"Sytuacja jest bardzo trudna. Od stycznia spadło tylko 25-30 mm opadów, a powinno być między 50 a 60 mm. Za dwa tygodnie będzie wielkie larum i to przyniesie realne szkody" - przyznał w rozmowie z WP Finanse Wiesław Gryn, rolnik z Zamojszczyzny.
W lutym na Opolszczyźnie susza była najgorsza od dekady. Około 70 proc. województwa opolskiego stanowią uprawy zbóż. Poza tym rolnicy uprawiają też m.in. rzepak, ziemniaki i rośliny strączkowe. Teraz ten problem rozlewa się na całą Polskę.