Życie z zasiłków się opłaca
Co najmniej 10 tys. Brytyjczyków otrzymuje świadczenia w kraju, mieszkając za granicą. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie otrzymywali np. dopłat do paliwa do ogrzewania domów, mieszkając... na Karaibach. Niecnymi praktykami chce zająć się rząd - pisze "Daily Mail".
10.01.2012 | aktual.: 10.01.2012 10:38
Rząd Wielkiej Brytanii jest zobowiązany przez przepisy UE do wypłacania pewnych świadczeń, nawet jeśli jego odbiorca przeniósł się za granicę. Doprowadziło to do wielu absurdów, które swoją kulminację znalazły w zeszłym miesiącu. Okazało się, że emigranci otrzymali w ciągu roku 13,4 miliona funtów z powodu dopłat do paliwa do ogrzewania. Wiele z osób, które te świadczenia otrzymuje, żyje na stałe w gorących i słonecznych krajach, gdzie ogrzewanie nie jest niezbędne. Naraża to jednak na koszty brytyjski budżet.
Co więcej, rząd Wielkiej Brytanii przeznaczył w 2011 roku aż 49 milionów funtów na wypłatę zasiłków z tytułu niezdolności do pracy. Maksymalna wysokość takiego zasiłku to 94,25 funtów, co oznacza, że aż do 940 tys. funtów jest przeznaczanych na ten cel każdego tygodnia.
W czasach kryzysu i poszukiwania oszczędności miarka się przebrała. Iain Duncan Smith, minister pracy i emerytur w rządzie Davida Camerona, już zapowiedział, że prawa do pobierania świadczeń przez emigrantów zostaną dokładnie zbadane. Ponownej ocenie zostanie poddanych jedynie ok. 5,8 tys. z blisko 10 tys. emigrantów. Około 4 tys. Brytyjczyków żyjących poza granicami kraju ma ponad 60 lat i zachowają swoje prawa do zasiłków do czasu osiągnięcia wieku emerytalnego.