Polska bankrutem?
Zagraniczni inwestorzy przyłączają się chóru polskich ekonomistów ostro krytykujących rząd. Teraz wszyscy zgodnie wieszczą rychłe bankructwo Polski.
28.01.2011 | aktual.: 30.01.2011 22:18
Zagraniczni inwestorzy przyłączają się do chóru polskich ekonomistów ostro krytykujących rząd. Teraz wszyscy zgodnie wieszczą rychłe bankructwo Polski.
- Polski rząd nie ma wiarygodnego planu naprawy finansów publicznych - alarmuje Daniel Hewitt, starszy ekonomista ds. rynków wschodzących w Barclays Capital.
Przewidując pogorszenie kondycji polskiej gospodarki, brytyjski bank namawia wręcz inwestorów do kupowania papierów zabezpieczających nasz kraj przed finansowych krachem. Analitycy wskazują że to dobra lokata kapitału. O 10-letnich CDS-ach piszą: „Zwiększają one swoją wartość, gdy rośnie ryzyko pogorszenia kondycji finansowej kraju, a rząd coraz bardziej jest uzależniony od sprzedaży długu i zakupu obligacji przez zagranicznych inwestorów”.
W ciągu ostatnich kilku dni jest to kolejny głos piętnujący działania polskiego rządu. Dosłownie kilka godzin wcześniej agencja ratingowa Fitch ostrzegała: „Finanse publiczne w Polsce znalazły się w niezrównoważonym trendzie i konieczne są zmiany, aby uniknąć dalszych negatywnych niespodzianek.
Od 2007 roku Fitch utrzymuje bez zmian długoterminowy rating polskiego długu na poziomie A-, siódmej najwyższej kategorii inwestycyjnej. Deficyt budżetowy w tym okresie wzrósł z 1,9 proc. PKB do 7,2 proc. za 2009 rok, chociaż w tym czasie Polska, jako jedyny kraj członkowski Unii Europejskiej uniknęła spadku PKB. - Od pewnego czasu jesteśmy tym trendem zaniepokojeni. Jeśli nie będzie poprawy sytuacji fiskalnej, wówczas Polska nie będzie postrzegana jak Czechy, ale jak Węgry - mówi Ed Parker, szef ratignów z wschodzących rynków Europy w agencji Fitch.
Z krajów zaliczanych do rynków wschodzących Polsce podobnie jak Czechom, Słowacji, Słowenii, Azerbejdżanowi i Turcji agencje ratingowe nie obniżyły oceny wiarygodności kredytowej. Pod koniec grudnia Fitch obniżył Rating Węgier do poziomu BBB-, a pół roku wcześniej podniósł prognozę ratingu kredytowego dla Czech do poziomu A+, argumentując to „dużym prawdopodobieństwem” obniżki deficytu budżetowego.
Tymczasem już pod koniec 2010 roku agencja Standard&Poor's opublikowała symulację, z której wynika, że gdyby kolejne polskie rządy nie podjęły reform finansów publicznych, to dług naszego kraju osiągnąłby poziom 199% PKB. Dla porównania, dług publiczny w relacji do PKB Grecji wynosi 130 proc. PKB.
"Spodziewamy się stopniowego i umiarkowanego pogorszenia dynamiki długu w krótkiej i średniej perspektywie. Jednak prognozujemy także ostre pogorszenie wzrostu gospodarczego pod koniec horyzontu naszej prognozy. Wysokie tempo wzrostu będzie trudne do utrzymania, gdyż gospodarka stanie się bardziej złożona, a siła robocza będzie się kurczyć" - napisano w raporcie.
"Przy takich założeniach, do 2035 r. nasz rating dla Polski na poziomie A- byłby pod rosnącą presją. Do 2035 r. spodziewamy się, że wskaźniki fiskalne Polski pogorszą się do tego stopnia, że byłby bardziej odpowiednie dla państw z obecnym ratingiem BBB. Stanie się tak dlatego, że potencjalne pogorszenie sytuacji fiskalnej przeważy nad prognozowaną poprawą PKB per capita" - dodali analitycy S&P.
Nie znamy jeszcze ostatecznego wyniku deficytu finansów publicznych. W ocenie ekonomistów raczej przekroczył on 8 proc. PKB. Rząd utrzymuje, że nie był wyższy niż 7,9 proc. PKB. W 2009 wynik deficytu budżetowego wzrósł do 7,2 proc. z 1,9 proc. PKB w roku 2007. Zadłużenie krajowe według szacunkowych danych resortu finansów wyniosło w 2010 roku 53,4 proc. PKB, zaś według metodologii unijnej 55,4 proc. PKB