10 tysięcy zł pensji aż do emerytury!
Główny inspektor od fotoradarów jest ustawiony do końca życia. Tomasz Połeć (44l.) zarabia ok. 12 tys. zł i nie musi się martwić o przyszłość. W razie wyrzucenia z Inspekcji miękko wyląduje na innej, dobrze płatnej funkcji. Kiedy już odejdzie na emeryturę, czeka na niego świadczenie, którego już można mu zazdrościć. Żyć nie umierać!
Człowiek, który rozstawia w Polsce setki fotoradarów i bezwzględnie karze kierowców za najdrobniejsze wykroczenia, zgarnia za to ok. 12 tys. zł miesięcznie. Ponadto ma do dyspozycji służbowe limuzyny, którymi raz po raz przekracza bezkarnie prędkość pędząc do pracy. Sielanka nie skończy się nawet wtedy, gdy wreszcie Połeć straci stanowisko. Kiedy zdecyduje się odejść z Głównej Inspekcji Transportu Drogowego, lub jakimś cudem zostanie wyrzucony przez Sławomira Nowaka (39 l.), czeka na niego stanowisko komendanta głównego, jego zastępcy lub komendanta wojewódzkiego policji. Jest generałem policji, więc nic poniżej tego dostać nie może. Na żadnym z tych stanowisk nie zarobi mniej niż 10 tys. zł. To jednak nie koniec. W wypadku, gdy wymienione stanowiska będą zajęte i dla Połcia nie znajdzie się żadna praca, trafi do tzw. rezerwy kadrowej ministra spraw wewnętrznych. Czyli nie będzie robił absolutnie nic, a pensję i tak otrzyma. Tam może też spokojnie przeczekać do czasu, gdy nabierze pełni praw emerytalnych.
A dzięki ministrowi Nowakowi, będzie ona więcej niż przyzwoita - szef GITD będzie zgarniał ok. 10 tys. zł świadczenia generalskiego miesięcznie! To właśnie minister transportu przyczynił się do złotego życia inspektora, ponieważ sam wychodził u prezydenta generalskie szlify dla Tomasza Połcia, i to pomimo sprzeciwu komendanta głównego policji! Był to pierwszy taki przypadek w historii policji. No ale czego się nie robi dla człowieka, który wymyślił i sam tworzy system ścigania kierowców za każde przekroczenie prędkości.
