33 powody, przez które nie cierpimy swoich szefów
Jeśli martwi cię to, że nie jesteś jeszcze tak nielubiany jak inni menedżerowie w firmie, nie trać nadziei. Jeszcze masz czas, by to osiągnąć. Postępuj zgodnie z naszymi radami, a postawisz na swoim.
- Zawsze, kiedy tylko możesz, krytykuj podwładnego w obecności jego koleżanek i kolegów. Negatywna opinia wypowiedziana w cztery oczy nie jest tak dotkliwa (i skuteczna), jak tzw. zjebka przy świadkach.
- Dziel i rządź. Miej zawsze kilku pupili i paru chłopców do bicia. Reszta pracowników zrobi wszystko, by nie znaleźć się w gorszej grupie. Zaczną się donosy, plotki, intrygi.
- Duś w zarodku wszelkie przejawy bezinteresowności. Jeżeli pan X zechce pomóc panu Y w wykonaniu planu sprzedażowego, powiedz otwarcie, że każdy musi radzić sobie sam. A jak nie – to do widzenia.
- Przy rekrutacji kieruj się zasadą BMW – czyli zatrudniaj ludzi biernych, miernych, ale wiernych. Indywidualista lub zdolny pracuś może cię wykopać ze stanowiska.
- Otaczaj się lizusami i potakiwaczami, a krytykantów pozbywaj się z pokładu. Wytłumacz ludziom, że gra zespołowa wymaga jednomyślności i posłuszeństwa, dlatego wszelki bunt spotka się z natychmiastową reakcją.
- Groźba jest nieocenionym narzędziem zarządzania – w kryzysie wystarczy powiedzieć: „na pana/pani miejsce jest dziesięciu chętnych”, by spacyfikować ogniska oporu.
- Czy wyjaśniłeś już podwładnym, że należy być usłużnym wobec potężnych i panować nad uległymi? Pospiesz się. Możesz się spóźnić i pracownicy nie zrozumieją, że każdy musi pilnować swojego miejsca w szeregu.
- Bierz przykład z polityków. Choć nie spełniają obietnic, zobacz, jak daleko zaszli. Konsekwencja, prawdomówność, słowność – to takie staroświeckie pojęcia.
- Jeśli mówisz, że o czymś myślisz tak, a robisz coś przeciwnego, pomagasz zrozumieć pracownikom, że w nowoczesnym zarządzaniu najważniejsza jest elastyczność.
- Wszystkie rozmowy kończ słowami: „bo ja tak mówię”. Pomożesz zrozumieć ludziom właściwe znaczenie autorytetu.
- Ograniczaj swobodę pracowników, traktując ich jak dzieci. Bez twojej zgody nie mają prawa iść do toalety.
- Kontroluj, sprawdzaj, podsłuchuj. Instaluj w firmie swoje wtyki – ludzi, którzy za 100 złotych podwyżki sprzedaliby ojca i matkę. Bez tajnych współpracowników, kabli, kapusiów twoja władza jest pozorna.
- Nie doceniaj ludzi (wyłączając pupili). Pochwały mogłyby ich zepsuć, wbić w pychę. Jeszcze pomyślą, że są lepsi od ciebie.
- Kiedy pracownik przyjdzie, by ci powiedzieć o swoich zasługach, najpierw przyjrzyj się temu, co jest złe: „czy nie spóźniłeś się do pracy w zeszłym kwartale, kolego?”.
- Jeśli zechce podzielić się z tobą swoją radością, ucisz go. Daj mu do zrozumienia, że jego sprawy nie są ważne. Porozmawiacie jak równy z równym, kiedy awansuje. 16. Gdy nie wiesz, co robić, zrób głosowanie. Wyjdziesz na zwolennika partnerstwa i demokracji. A jeśli wspólna decyzja okaże się klapą, zawsze istnieje cień szansy, że wywiniesz się od odpowiedzialności.
- Sukcesy przypisuj sobie, porażki – innym. Nawet nie wiesz, jak łatwo znaleźć kozła ofiarnego. Inni nie pisną słówkiem, szczęśliwi, że to nie ich wskazałeś jako winnych.
- Przed spotkaniem u prezesa wypytaj podwładnych, jak rozwiązaliby problem z brakami kadrowymi albo przestojami w produkcji. Najlepsze pomysły sprzedaj jako swoje.
- Nie przestrzegaj dobrych manier. Nigdy nie proś, nie dziękuj, nie przepraszaj, nawet jeśli odczuwasz taką potrzebę. Pokażesz swoim podwładnym, że ludzie zbyt grzeczni nigdy nie odnoszą sukcesu.
- Gdy ochroniarz, dozorca czy sprzątaczka mówią do ciebie „dzień dobry”, pod żadnym pozorem nie odpowiadaj. Im ktoś niżej jest w hierarchii, tym mniejszy szacunek mu się należy.
- Ale może uśmiechnąłeś się kiedyś do kelnerki w firmowej stołówce? Skrusz się i staraj poprawić w przyszłości.
- Drwina, ironia, sarkazm – wszystkie metody są dobre, by ośmieszyć ludzi z niższych szczebli firmowej hierarchii. Jeśli śmiechem zarazisz innym, będzie ubaw po same pachy.
- Przeklinaj ile wlezie. Niemal każde zdanie okraszaj mocnymi słowami na „k”, „p” i „ch”. W ten sposób utwierdzasz swój zawodowy wizerunek – prawdziwego faceta, samca, macho
- Nie bierz udziału w szkoleniach – byłoby to równoznaczne z przyznaniem się do tego, że czegoś nie wiesz lub nie umiesz. A przecież masz uchodzić za korporacyjnego geniusza.
- Gdy podwładny zechce się szkolić, wybij mu to z głowy. Powiedz delikwentowi, że na rozmowie kwalifikacyjnej jakoś się nie skarżył na braki w swym wykształceniu i kwalifikacjach zawodowych. 26. Wyrażaj opinie na różne tematy, chociaż na nich się nie znasz. Gdybyś tego nie robił, inni mogliby pomyśleć, że jesteś ekspertem tylko w swojej wąskiej dziedzinie.
- Ingeruj w sprawy prywatne pracowników. Podważaj ich metody wychowawcze: „kto to widział, żeby dziecku poświęcać tyle czasu?”. A nawet gust i wybór życiowego partnera: „tyle jest ładnych dziewczyn na świecie, a ty zwróciłeś uwagę akurat na tę brzydulę z HR”.
- Zaszczycaj podwładnych swoimi mailami i telefonami w weekendy, święta i podczas urlopu. Żądaj, by nigdy nie wyłączali komórki. Pod byle pretekstem ściągaj ich do firmy.
- Wyciskaj z ludzi siódme poty. Niech zostają w biurze po godzinach i zabierają pracę do domu. Gdy się wypalą, będziesz mógł ich z czystym sumieniem zwolnić. Za malkontenctwo i słabe wyniki.
- Zakaż palenia na terenie całego zakładu. Zlikwiduj miejsca, które są do tego wyznaczone. Jednocześnie sam kopć w swoim gabinecie jak smok.
- Wymień sekretarkę na nowszy model. Flirtuj z każdą praktykantką i stażystką. Wyjazdy integracyjne wykorzystaj do podbojów miłosnych. O, jeszcze nie zaliczyłeś tej długonogiej blondynki, która w zeszłym tygodniu pojawiła się w dziale reklamy.
- Łam przepisy kodeksu pracy – niech ludzie wiedzą, że jesteś ponad prawem.
- Jeśli powinie ci się noga i wypadniesz z łask prezesa, nie licz na współczucie. Nawet służalcy zwrócą się przeciwko tobie. Myśl o tym zawsze, ilekroć pojawi się pokusa, żeby jednak ludzi traktować po ludzku.
Mirosław Sikorski/JK