Albo emerytura, albo pensja
Premier Słowacji Iveta Radiczova stawia ultimatum zatrudnionym w budżetówce emerytom: albo zrezygnują z pracy i będą tylko pobierać emeryturę, albo nadal będą aktywni zawodowo, ale zrezygnują ze świadczeń wypłacanych przez państwo.
16.09.2010 | aktual.: 16.09.2010 12:53
Informuje o tym w czwartek słowacki dziennik "Hospodarske noviny".
Według gazety, szefowa rządu Słowacji na miejsce zwolnionych emerytów chce zatrudnić ludzi młodych. Plan zatwierdzony przez rządzącą koalicję dotyczy tysięcy ludzi: urzędników państwowych, lekarzy, ale także nauczycieli.
- Tworzy to przestrzeń do tego, aby absolwenci szkół mieli szansę zatrudnić się zgodnie z własnymi zainteresowaniami, a nie tam, gdzie są wolne miejsca - powiedziała cytowana przez dziennik Radiczova.
Projekt koalicji wiąże się też z oszczędnościami, choć resort pracy nie podał jeszcze, ile państwo zyska na tych działaniach. Rzeczniczka ministerstwa wyjaśniła, że prace nad koncepcją zakazu jednoczesnej pracy i pobierania emerytury przez pracowników sfery budżetowej wciąż trwają.
Krytyczne wobec planów rządowych są niektóre związki zawodowe. Cytowany przez "Hospodarske noviny" prezes Słowackiej Izby Lekarskiej Milan Dragula podkreślał, że służbie zdrowia w tej sytuacji grozi krach, gdyż większość lekarzy z doświadczeniem to ludzie w wieku emerytalnym. Jednocześnie zauważył, że część pracowników może przejść do sfery prywatnej i nadal pobierać emerytury.
- To dyskryminacja części obywateli, ponieważ w sferze prywatnej ludziom wolno pracować i pobierać emeryturę. To bardzo zły sposób na pozyskanie pieniędzy dla budżetu państwa - tłumaczył Dragula.
Szef Konfederacji Związków Zawodowych Miroslav Gazdik powiedział, że prawdopodobnie również jego organizacja wyrazi sprzeciw wobec pomysłu rządu. - Mogą powstać problemy na przykład w szkolnictwie. Młodzi ludzie do tych zawodów się nie garną. W prywatnym biznesie są lepsze zarobki - przypomniał.
W najbliższy poniedziałek rząd Słowacji będzie konsultował swój plan z partnerami społecznymi. Pozytywnie ocenia go słowacka Unia Pracodawców.
Michał Zabłocki