Amerykanie stracili swój przysłowiowy optymizm
Przed rozpoczęciem sesji w USA na rynkach europejskich panował nastrój wyczekiwania. Po rozpoczęciu handlu w Stanach zanurkowały indeksy, surowce i kurs EUR/USD.
09.07.2009 09:27
Amerykanie cieszą się zasłużenie opinią narodu promieniejącego optymizmem (nie zawsze uzasadnionym), ale tym razem to oni są tymi, którzy zarażają rynki pesymizmem. Podobno prognozy MFW wystraszyły graczy na innych rynkach, ale ja bym radził w to nie wierzyć. To był jedynie pretekst i to bardzo słaby. Rzeczywiście kolejna weryfikacja prognozy przyniosła obniżenie oczekiwań w tym roku (globalna gospodarka ma skurczyć się o 1,4, a nie o 1,3 proc,), ale prognozy na rok 2010 zostały wyraźnie podniesione (z 1,9 na 2,5 proc.). To naprawdę nie mógł być powód przeceny akcji i surowców.
Rynek akcji rozpoczął sesję próbą korekty wzrostowej, ale bardzo szybko okazało się, że niedźwiedzie nadal są za silne. Już po godzinie przecena surowców i zniżka kursu EUR/USD zmusiły indeksy do spadku. Indeks S&P 500 pokonał kluczowe wsparcie na poziomie 875 pkt., ale wtedy włączył się mocniejszy popyt, który skalę spadku znacznie zmniejszył. Na tym walka się nie zakończyła. Niedźwiedzie znowu zepchnęły indeksy i pozostawało czekać, czy bykom uda się wykreować formację podwójnego dna. W końcówce sesji to się prawie udało. „Prawie”, bo formacja wymaga, żeby indeksy wzrosły od linii szyi tyle ile wcześniej spadły, a takiego ruchu nie było. Udało się jednak zakończyć sesję neutralnie, dzięki czemu kluczowe wsparcie na indeksie S&P 500 ocalało.
GPW rozpoczęła środową sesję od spadku WIG20. Indeks błyskawicznie znalazł się poniżej wsparcia na poziomie 1.800 pkt. Jednak praktycznie natychmiast znalazł się popyt, który poprowadził indeks na północ. Pomagało bykom dosyć spokojne zachowanie innych rynków europejskich. Liderem były akcje KGHM, a informacja o odwołaniu przez Radę Nadzorczą Jerzego Pruskiego, prezesa PKO BP nie miała najmniejszego wpływu na zachowanie kursu akcji tego banku. Już przed południem WIG20 wrócił do poziomu środowego zamknięcia i zaczął się stabilizować.
Po godzinie indeks wybił się z kreślonej, sesyjnej, flagi i próbował ruszyć w dalszą drogą na północ. Nie było jednak w tym ruchu determinacji. Podobnie zachowywały się też inne rynki, ale u nas było to o tyle istotne, że w ten sposób broniło się mocne wsparcie. Nic z tych wszystkich prób nie wyszło i zakończyliśmy sesję kosmetycznym spadkiem. Sukcesem było ocalenie wsparcia i to, że w walkę po stronie byków zaangażowały się większe kapitały (obrót wzrósł).
Dzisiaj będziemy mieli trzecią odsłonę walki o wsparcie (warto zauważyć, że kontrakty swoje już pokonały). Nie da się długo tego poziomu bronić bez pomocy z zewnątrz. Byki będą miały o tyle ułatwioną sprawę, że powinny im pomagać rynki europejskie – gracze będą czekali na odbicie w USA, a raport Alcoa będzie traktowany jako dobry pretekst, żeby kupować akcje. Jednak nadal obowiązuje sygnał sprzedaży (zarówno u nas jak i w USA) i o tym trzeba zawsze pamiętać.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi