Amerykański konsument traci nadzieję
O piątkowej sesji w USA można powiedzieć: bez przerwy to samo. Rzeczywiście nadal, tak jak i w ciągu całego tygodnia nastroje były kiepskie, a ważyło na nich oczekiwanie na lawinę raportów kwartalnych spółek oraz spadki cen ropy.
13.07.2009 09:31
Dane makro były zróżnicowane, ale te bardziej istotne szkodziły posiadaczom akcji. Bilans handlu zagranicznego USA był znowu lepszy od oczekiwań. Okazało się jednak, że indeks nastroju Uniwersytetu Michigan (dane wstępne za lipiec) spadł zdecydowanie mocniej niż oczekiwano (z 70,8 na 64,6 pkt.) – do poziomu najniższego od marca tego roku. Prawdę mówiąc trudno się dziwić, że tak to wygląda. Jak widzi się spadające indeksy giełdowe, drogą benzynę i bardzo słaby rynek pracy to trudno być optymistą. Jedyną pociechą jest to, że Amerykanie (tak jak i inne społeczeństwa) bardzo często co innego mówią, a co innego robią (w sklepach). Nie ulega jednak wątpliwości, że ten raport pomagał niedźwiedziom.
Kolejny spadek ceny ropy i słaby indeks nastroju zaszkodził akcjom. Poza tym Goldman Sachs obniżył rekomendację IBM (z „kupuj” na „neutralnie”), ale podniósł rekomendację dla Della oraz innych producentów hardware’u, co pomagało indeksowi NASDAQ. Akcje w sektorze surowcowym taniały po tym jak w czwartek po sesji Chevron ostrzegł, że marże ma dużo niższe od oczekiwań, co przełoży się na słaby wynik drugiego kwartału. Indeksy przez trzy godziny spadały poczym rozpoczęło się odbicie. Niemrawe, ale wystarczające do neutralnego zakończenia sesji i ocalenia przez indeks S&P 500 wsparcia na poziomie 875 pkt.
GPW poszła w piątek drogą wytyczoną przez inne giełdy europejskie. WIG20 spadał i już po godzinie testował znowu wsparcie na poziomie 1.800 pkt. Ratowały indeks wzrosty cena akcji BZ WB, BRE, i Pekao. Te ostatnie dwa banki drożały odrabiając czwartkowe, niezbyt zrozumiałe, spore spadki. WIG20 spadł o około pół procent, rynek wszedł w marazm, ale przed południem opór ponownie został przełamany. Potem, im bliżej było do rozpoczęcia sesji w USA, tym większe było napięcie, ale indeks ciągle nadal krążył wokół 1.800 pkt. Końcówka była fatalna. W ciągu kliku minut (plus fixing) WIG20 spadł o jeden procent przełamując wsparcia na poziomie 1.800 pkt.
Takie sztuczne przełamanie nie byłoby może tak bardzo groźne, gdyby nie to, że jutro odjęcie prawa do dywidendy KGHM zmniejszy cenę tych akcji o 11,68 zł., czyli odejmie od WIG20 około dwa procent. Oczywiście tylko wtedy, jeśli akcje KGHM stanieją o maksymalny przedział, co zapewne nie nastąpi. Nie zmienia to postaci rzeczy, że we wtorek, w bardzo sztuczny sposób, wsparcie ostatecznie padnie. W tym momencie analiza techniczna może zawieść. Dzisiejsza sesja nie musi zakończyć się spadkiem, bo część graczy będzie walczyła o dywidendę KGHM, a ma on blisko 14 procent udziału w WIG20. Cokolwiek by się nie działo to po pierwsze sygnał sprzedaży obowiązuje, a po drugie do odbicia jest już blisko, bo rynek jest wyprzedany.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi