Będzie referendum ws. strajku w Stoczni Marynarki Wojennej
Na początku przyszłego tygodnia w Stoczni Marynarki Wojennej SA w Gdyni odbędzie się referendum. Załoga zdecyduje w nim o ewentualnym strajku w zakładzie. Ponad 1300 pracowników firmy nie dostało pensji za czerwiec, a w maju pełne wynagrodzenia otrzymało tylko 30 proc. zatrudnionych.
17.07.2009 14:10
_ Liczymy jednak, że zarząd stoczni oraz MON, który jest naszym głównym klientem, obudzą się w końcu, dopełnią formalności i zapłacą zaległe pieniądze _ - powiedział na konferencji prasowej w siedzibie Stoczni MW w Gdyni przewodniczący stoczniowej Solidarności Mirosław Kamieński. W konferencji uczestniczył też m.in. lider drugiego związku działającego w firmie Tadeusz Mirkiewicz z NSZZ Pracowników Wojska.
Zdaniem Kamieńskiego, zobowiązania finansowe władz stoczni wobec pracowników z tytuły niewypłaconych wynagrodzeń wynoszą ok. czterech milionów złotych.
W ramach protestu związkowcy ze Stoczni Marynarki Wojennej nie wykluczają zorganizowania pikiety przed siedzibą MON w Warszawie.
Oprócz żądania spłaty zaległych pensji działacze związkowi Stoczni Marynarki Wojennej oczekują też rozmów z przedstawicielami MON nt. przyszłości zakładu.
_ To prawda, że pracownicy nie dostali pensji, są zniecierpliwieni i ja ich rozumiem. Do wczoraj powód tego stanu rzeczy leżał jednak po naszej stronie - po prostu pech nas prześladował w oddawaniu remontowanego okrętu podwodnego +Bielik+. Na szczęście okręt wrócił już z pozytywnych prób na wodzie i dzisiaj wysłaliśmy fakturę za wykonanie remontu do zamawiającego, czyli MON _- powiedział dziennikarzom prezes zarządu Stoczni, MW Roman Kraiński.
Kraiński zadeklarował, że pracownicy otrzymają zaległe pensje, gdy MON zapłaci za remont "Bielika", a na to resort ma teraz 30 dni.
Ponad 99 proc. akcji Stoczni Marynarki Wojennej posiada Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP), pozostałymi dysponuje Ministerstwo Obrony Narodowej, którego zamówienia stanowią w ok. 70 proc. działalność firmy.
Stocznia MW w Gdyni w 2006 r. dwukrotnie straciła płynność finansową. ARP tłumaczyła wówczas, że powodem kłopotów stoczni był przerost zatrudnienia oraz nierentowne kontrakty. Sytuacja poprawiła się pod koniec 2007 r., kiedy zredukowano zatrudnienie; po komercjalizacji przedsiębiorstwa stocznia mogła zacząć realizować zlecenia nie tylko dla wojska, ale też dla kontrahentów cywilnych.
Obecnie stocznia - oprócz zamówień MON - realizuje także kontrakty m.in. dla Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR oraz dla zleceniodawców z Belgii, Wielkiej Brytanii i Norwegii.