Bruderszaft z szefem

Czy bycie na „ty” z szefem może prowadzić firmę do sukcesu?

Bruderszaft z szefem
Źródło zdjęć: © Thinkstock

20.03.2012 | aktual.: 20.03.2012 14:33

Luźne zachowanie? Spoufalanie się? A może raczej budowanie w firmie przyjemniej atmosfery? Czy bycie na „ty” z szefem może prowadzić firmę do sukcesu?

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu dzieci do swoich rodziców zwracały się w trzeciej osobie „wy”, a mówienie do szefa po imieniu było nie do pomyślenia. Na przestrzeni lat wiele się zmieniło. Do polskich firm dotarła moda na odrzucenie konwencjonalnego „pan – pani” w relacjach szefa z pracownikiem i szybkie przechodzenie w tych kontaktach na „ty”. Moda przywędrowała wraz z wielkimi zachodnimi korporacjami. Czy sprawdza się w rodzimych firmach? A może bardziej krępuje niż wzmacnia zespół?

Praca po bruderszafcie

W zachodnich firmach pracownicy zwracają się do siebie po imieniu bez względu na wiek i zajmowane stanowisko. W przeciwieństwie do życia prywatnego nie skraca dystansu i nie oznacza, że można sobie pozwolić na więcej. – W firmie przyjęto zasadę, że wszyscy są równi – opowiada Elżbieta, pracownica dużej firmy farmaceutycznej. - Szef nie daje nam odczuć że mimo, iż w hierarchii jesteśmy niżej od niego, znaczymy mniej dla firmy. Głównie dlatego mówimy do siebie po imieniu. Nikomu nie przychodzi jednak do głowy, by to wykorzystywać. Szef zawsze jest szefem.

Jak wskazują badania, dla części zatrudnionych, szczególnie młodych, taka forma przyczynia się do lepszego samopoczucia w zespole pracowników. W prosty sposób przekłada się to na zwiększenie wydajności w pracy. Poza tym, w firmach organizowane są imprezy integracyjne, kiedy po bruderszafcie pracownicy i szefowie zapominają o konwenansach. Nawet gdy tak się stanie, zawsze pamiętać należy o podstawowych zasadach. Propozycję przejścia na „ty” składa starszy-młodszemu, kobieta-mężczyźnie, przełożony-podwładnemu, starszy pracownik-młodszemu pracownikowi.

Co z dyscypliną

Z pewnością nie należy nikogo zmuszać do zmiany wieloletnich przyzwyczajeń, obligując go do przejścia na „ty”.

- Wiele lat pracuję w tej samej firmie i z szefem ciągle jestem na „pan-pani”, choć spędzamy ze sobą 8 godzin dziennie – opowiada pracownica biura rachunkowego. - Początkowo przeszkadzało mi to, jednak teraz jest mi to obojętne. W sumie nawet wolę „pani Kasiu” niż Kasiu. Kasią jestem dla znajomych i rodziny, a nie dla szefa. Pozostaje dystans, który często pomaga.

Rozważając za i przeciw w tym temacie, należy zwrócić uwagę na to, że w wielu przypadkach spoufalanie się w pracy nie sprzyja dyscyplinie.

- Decyzja o przejściu „na ty” jest niewątpliwie jednym z najprostszych sposobów na skrócenie dystansu pomiędzy pracodawcą a pracownikiem – mówi Tomasz Lewandowicz z Kancelarii Prawnej ARKANA. - Przed podjęciem takiej decyzji warto jednak zawsze rozważyć, czy ze względu na istniejący pomiędzy pracodawcą i pracownikiem stosunek podległości służbowej i mogącą występować w niektórych sytuacjach sprzecznością interesów, pozostawienie odpowiedniego dystansu nie będzie korzystniejszym rozwiązaniem dla obydwu stron.

Taka branża

Bywają i branże bardziej oficjalne, gdzie mówienie sobie po imieniu nie jest sytuacją naturalną.

- Forma zwracania się przez pracowników do swoich pracodawców jest sprawą indywidualną wkażdej firmie prawniczej – mówi Tomasz Lewandowicz z Kancelarii Prawnej ARKANA. -Tradycyjną formą zwracania się do prawnika, będącego adwokatem lub radcą prawnym, jest zwrot „Panie mecenasie”, „Pani mecenas”. Używanie takiego sformułowania w stosunku do szefa jest nie tylko wyrazem szacunku wobec jego osoby i posiadanych przez niego uprawnień zawodowych, lecz podkreśla również profesjonalny sposób podejścia do relacji zawodowych. Przejście ze sformułowań oficjalnych na zwracanie się do siebie po imieniu wskazuje natomiast przede wszystkim na istnienie relacji osobistej pomiędzy pracodawcą a pracownikiem.

ml/MA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)