O sprawie poinformował "Fakt", który przyłapał Joachima Brudzińskiego w Warszawie z belgijskimi pralinkami. Europoseł tłumaczył dziennikowi, że niósł je dla kogoś z rodziny.
Gazeta jednak punktuje, że Brudziński jest jednym z tych polityków, którzy na Twitterze często nawołują do kupowania polskich produktów. W obronę europosła bierze jednak Stanisław Karczewski, jego partyjny kolega.
- Żyjemy w wolnym kraju, w Europie. Są rzeczy niepolskie, które są zdecydowanie lepsze od polskich - mówi senator, cytowany przez "Fakt". Z Brudzińskim i Karczewskim zgadza się poseł PiS Janusz Śniadek, który przyznał dziennikowi, że "belgijskie słodycze są wyborne".
Polscy cukiernicy w rozmowie z gazetą podkreślają, że polskie wyroby nie są gorsze od tych z Belgii. Takie zdanie wyraził m.in. prof. Andrzej Blikle.
- Jeżeli chodzi o produkcję rzemieślniczą, a szczególnie to, co robi mistrz świata w czekoladnictwie Janusz Profus, to jesteśmy na poziomie światowym - podkreśla Blikle w rozmowie z "Faktem".