Ceny gazu. Z powodu awarii Nord Stream 1 podwyżki o 70 proc. Nowa prognoza
Z powodu awarii sprężarki Gazpromu w połowie czerwca ceny gazu wzrosły o 70 proc. Nie spodziewamy się już przywrócenia pełnego przepływu przez gazociąg Nord Stream 1 w najbliższym czasie i podwyższamy prognozy cen gazu w nadchodzących kwartałach - podał bank Goldman Sachs we wtorek.
05.07.2022 | aktual.: 05.07.2022 15:23
We wtorek biuro analiz banku Goldman Sachs przedstawiło najnowszą prognozę dotyczącą cen gazu.
Przypomniano, że w związku z awarią sprężarki odpowiedzialnej za przepływ gazu z Rosji przez Nord Stream 1, do której doszło w połowie czerwca, Gazprom zmniejszył wolumen dostaw o 60 proc. Od tego czasu ceny gazu w kontraktach na najbliższe miesiące zwiększyły się średnio o 70 proc. i osiągnęły w holenderskim hubie TTF poziom 164 euro/MW (we wtorek po 13.30 cena za MW sięgała już ok. 170 euro).
Analitycy Goldman Sachs wskazali, że na ceny gazu wpływa też ryzyko eskalacji strajku norweskich pracowników rafineryjnych.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Maleją szanse na szybkie zwiększenie przesyłu z Rosji
Eksperci banku pierwotnie zakładali, że sprężarka zostanie naprawiona, a przepływy wrócą do normy. Zmienili jednak zdanie. - Nie uważamy już tego za najbardziej prawdopodobny scenariusz ze względu na brak rozwiązania kwestii wymaganych napraw turbin (elementu sprężarki), jak również brak przekierowania zmniejszonych przepływów z Nord Stream 1 przez alternatywne gazociągi - ocenili.
W związku z tym Goldman Sachs podwyższył prognozy dotyczące cen gazu w holenderskim hubie TTF: ze 104 do 163 euro za MW w III kwartale br.; ze 105 do 166 euro za MW w IV kw. br.; z 76 do 158 euro za MW w I kw. 2023 r.; oraz z 75 do 106 euro za MW w II kw. 2023 r.
W nowym scenariuszu Goldman Sachs uwzględnia dalsze problemy z naprawą Nord Stream 1 i utrzymanie przepustowości gazociągu na obecnym poziomie 40 proc. Analitycy są przy tym zdania, że zupełne wstrzymanie przepływu jest "najmniej prawdopodobnym scenariuszem", ponieważ "znacząco zmniejszyłoby to elastyczność przepływu z Rosji i obniżyłoby jej przychody".
Zachód na wojnie energetycznej z Rosją
Przypomnijmy, Polska nie dostaje gazu z Rosji już od końca kwietnia. Rosjanie za powód podają niezastosowanie się do ich żądań, by za surowiec płacić w rublach, wbrew zapisom z kontraktu.
- Nie mamy do czynienia po prostu z kryzysem energetycznym. Jesteśmy na wojnie - mówił w ubiegłym tygodniu Piotr Naimski, pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej. - Energia jest używana jako broń przez Rosjan przeciwko nam, przeciwko krajom europejskim i to dotyka nas w sposób globalny - przekonywał.
- Już 12 krajów członkowskich jest w jakimś stopniu dotkniętych ograniczeniem dostaw gazu przez Gazprom - mówiła pod koniec czerwca Kadri Simson, komisarz UE ds. energii. - Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że sytuacja jest poważna, a kryzys może być jeszcze większy. W tym momencie dostawy gazu z Rosji są na poziomie 50 proc. w porównaniu z ilością dostarczaną rok temu - podliczyła. Zapewniła jednak, że zwykli obywatele nie muszą się martwić, że ich domy pozostaną w zimie bez ogrzewania.