Ceny oleju o 90 proc. w górę! Na Zachodzie zaczyna go brakować
W ujęciu rocznym olej słonecznikowy podrożał o ponad 90 proc. Co gorsza, produktu zaczyna brakować. To skutek wojny w Ukrainie, choć olej drożał jeszcze przed jej rozpoczęciem. Niemieckie sieci handlowe podejmują decyzje o ograniczeniu sprzedaży. W Polsce na razie problemu na sklepowych półkach nie widać.
Wojna między Rosją i Ukrainą wpływa m.in. na podniesienie cen produktów pochodzenia roślinnego i zwierzęcego. Szczególnie widoczne jest to w przypadku oleju, który zdrożał o ponad 90 proc. Margaryna do pieczenia zdrożała o 40,3 proc., a masło o 36,1 proc. Choć trzeba zaznaczyć, że ceny tych produktów mocno podskoczyły jeszcze przed rozpocząciem wojny.
- Ukraina to przecież istotny gracz na rynku zbóż i roślin oleistych, a Rosja jest największym eksporterem pszenicy na świecie – wyjaśnia Krzysztof Łuczak z Grupy BLIX.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.
Inflacja realnie podwyższy ceny o 30 proc. "W trzecim kwartale będzie najwyższa"
Podwyżki cen, za chwilę braki na sklepowych półkach
Co gorsza, oleju zaczyna brakować. Problemy zgłaszają już m.in. Niemcy, Belgia, Francja czy Hiszpania. Zagraniczne sieci handlowe podejmują decyzje o ograniczeniu sprzedaży. Dyskont Aldi Süd jako pierwszy w Niemczech ograniczył dystrybucję oleju rzepakowego marki Bellasan. Na jednego klienta przypadają maksymalnie cztery opakowania produktu.
Według niemieckiego Związku Przemysłu Przetwórstwa Nasion Roślin Oleistych (Ovid) braki te spowodowane są wojną. Ukraina eksportuje aż 51 procent, a Rosja 27 procent oleju słonecznikowego. Zapasy wystarczą na kilka tygodni.
Obecnie wstrzymano dostawy z Ukrainy, który jest najważniejszym dostawcą oleju słonecznikowego do Niemiec.
W lutym br. w sklepach spożywczych było drożej średnio o 10 proc. w ujęciu rocznym - wynika z najnowszego "Indeksu cen w sklepach detalicznych". Wzrost cen odnotowano w 10 z 12 analizowanych kategorii produktów. Oprócz produktów pochodzenia roślinnego i zwierzęcego bardzo zdrożało mięso.
Najbardziej wołowina - 34,8 proc., drób o 26,1 proc., zaś wieprzowina o 6,4 proc. rdr.
Według Katarzyny Grochowskiej z Hiper-Com Poland, susze i powodzie spowodowały, że jest mniej surowca paszowego, który w efekcie podrożał. - Do tego wzrosły ceny paliwa i energii oraz koszty transportu, magazynowania i pracy, co wpływa na cenę produktu końcowego - wskazała.
Ceny mięsa będą sukcesywnie rosły w ślad za surowcami energetycznymi, kosztami pracowniczych i podatkami. - Do tego dochodzą też czynniki klimatyczne (...) produkcja zwierzęca odpowiada za ok. 15 proc. światowych emisji gazów cieplarnianych, co już teraz odbija się negatywnie na cenach. Jednak prawdziwe podwyżki są dopiero przed nami, a połowa roku będzie pod tym względem najgorsza – zauważyła ekspertka.