Chcesz podwyżki? Pod żadnym pozorem tego nie rób!

53 proc. Polaków spodziewa się w najbliższym czasie podwyżki pensji

Chcesz podwyżki? Pod żadnym pozorem tego nie rób!
Źródło zdjęć: © Thinkstock

25.07.2013 | aktual.: 25.07.2013 10:31

53 proc. Polaków spodziewa się w najbliższym czasie podwyżki pensji - wynika z badania przeprowadzonego przez Homo Homini na zlecenie Work Service. Najwięcej optymistów (7 na 10) jest wśród ludzi młodych. Pozytywnie nastawione są też osoby zatrudnione na umowę-zlecenie (ok. 70 proc. spodziewa się wzrostu płac). Najliczniejszą grupą osób, które nie spodziewają się zmian swoich poborów, są pracownicy w wieku przedemerytalnym (48,4 proc.) i z wykształceniem zawodowym (44,2 proc.). Często to pracownicy muszą „przypomnieć” szefowi, że należy im się wyższe wynagrodzenie. Czego nie robić i nie mówić, starając się wyższa pensję, radzi Ilona Kuczyńska-Siuda, specjalistka ds. HR.

- „Jeśli nie otrzymam podwyżki, to odchodzę” . Według pracowników to najlepsza metoda, by wymusić wyższą pensję. Czy na pewno?

- To szantażowanie pracodawcy, grożenie mu. Szef będzie nas odbierał jako roszczeniowych i konfliktowych. Jeśli nawet szef da nam wyższą pensję, a my nie odejdziemy z firmy, to straci do nas zaufanie, już zawsze będzie nas odbierał negatywnie. Podczas ewentualnych awansów może nie wziąć nas pod uwagę. To dość ryzykowny manewr, przecież jeśli szef powie, że nie da nam podwyżki, będziemy musieli spełnić groźbę i odejść. Pytanie, czy na pewno tego chcemy.

- Z różnych badań wynika, że pracownicy często szantażują. I że jest to skuteczne postepowanie. Pracodawcy nie chce się szukać nowego pracownika lub wie, że nie znajdzie takiego specjalisty, dlatego godzi się na warunki podwładnego.

- To prawda, pracownicy często używają argumentu odejścia. Ale jest to skuteczne tymczasowo. Jeśli tylko nadarzy się okazja, pracodawca przyjmie kogoś innego na nasze miejsce. Nie będzie na nas polegał. Unikajmy grożenia w rozmowie z szefem.

- Co jeszcze pracownicy robią źle ubiegając się o podwyżkę?

- Używają argumentów nie związanych z pracą. Zdarza się, że na spotkaniu mówią, że chcą więcej, bo im się to po prostu należy. Inni tłumaczą, że usłyszeli o koledze, który zarabia więcej. Albo też twierdzą, że urodziło im się dziecko, dlatego muszą mieć wyższą pensję. Są tacy, którzy opowiadają szefowi o swoich kredytach i o tym, że nie wystarcza im pieniędzy do pierwszego. No dobrze, ale pracodawcy to nie interesuje. To są sprawy prywatne. Pensję otrzymujemy za pracę. I musimy wykazać, że pracowaliśmy lepiej lub że dzięki nam firma zdobyła nowych klientów. Krótko mówiąc musimy konkretnie wskazać, że firma dzięki nam zarobiła. Najlepiej jeśli jasno wyliczymy nasze zasługi, wspaniale, gdy podamy kwoty, liczby lub statystyki. Dla pracodawcy liczą się mierzalne argumenty, fakty. Dlatego też do rozmowy musimy się gruntownie przygotować. Najlepiej jeśli wskażemy, że jesteśmy „cenni” dla firmy od dłuższego czasu. Za wzrost sprzedaży w jednym tylko miesiącu możemy otrzymać premię. Jeśli chcemy podwyżkę, wzrost
powinien utrzymać się w dłuższym okresie czasu. Możemy sobie zapisać na kartce argumenty, o których powiemy szefowi, np. wyliczyć ważnych klientów, których pozyskaliśmy. Z pracodawcą należy się umówić na spotkanie. Podać wcześniej skrótowo, o co chodzi. Pracodawca nie powinien być zaskoczony, powinien wygospodarować dla nas kilka minut. Chodzi o to, żeby nie prosić szefa o podwyżkę na schodach czy w firmowej stołówce. Żeby rozmowa nie odbyła się w biegu.

- Czy zawsze muszą być jakieś wyjątkowe argumenty? Jeśli od lat wykonujemy sumiennie naszą pracę, to podwyżka się nie należy? Koniecznie muszą być zasługi, wielki wzrost sprzedaży?

- Nie na każdym stanowisku możemy wykazać się jakimiś wybitnymi zasługami. Sprzątaczka, która od lat dokładnie i rzetelnie sprząta, nie spóźnia się do pracy, wykonuje zadania w terminie, oczywiście zasługuje na wyższą pensję. I takie argumenty są istotne. O wyższe zarobki powinien walczyć każdy, na każdym stanowisku i w każdej branży. To nie jest tylko przywilej prezesów czy dyrektorów. Ale każdego.

- A jaką kwotę zażądać?

- Musimy być świadomi sytuacji w firmie. Jeśli jest ona na skraju przepaści i zwalnia, to szef potraktuje nasze starania o podwyżkę z politowaniem. Kwota musi też być proporcjonalna do tego, ile zarabiamy. Jeśli przykładowo mamy na rękę tysiąc złotych, to nie możemy żądać jeszcze raz tyle. Ale jeśli zarabiamy 10 tys. zł, to podwyżka wynosząca tysiąc złotych już nie razi. Poza tym lepiej podawać nieco wyższą kwotę niż zaniżoną. Wówczas w razie negocjacji, możemy zgodzić się na jakieś ustępstwo.

- A inne błędy podczas negocjacji?

- Przecenianie się. Chodzi o sytuację, gdy nie mamy żadnych argumentów, by prosić o wyższą pensję. Są pracownicy, którzy raczej powinni być zwolnieni, bo pracują karygodnie, a idą po podwyżkę. Niczym się nie wyróżniają, a mówią szefowi jak to są wspaniali. Innym częstym błędem jest emocjonalna reakcja. Bywa, że pracownicy krzyczą lub płaczą podczas rozmowy. Tu sprzymierzeńcem jest chłodna głowa. Emocje nas dyskwalifikują. Szef raczej nie będzie chciał rozmawiać ze szlochającą podwładną.

- Pracownicy czasem nie ukrywają, że pracują źle. Twierdzą, że pracowaliby efektywniej, gdyby dostali więcej pieniędzy.

- To bardzo częste stwierdzenie w polskich firmach. Musimy jednak pamiętać, że podwyżkę możemy dostać tylko za pracę, za to, że się wykażemy. A nie za złe wykonywanie obowiązków.

- A co robić jeśli pięknie uargumentujemy starania o podwyżkę, a szef powie „nie”.

- Zapytajmy dlaczego nie. Może coś szefowi nie podoba się w naszej pracy i wówczas warto to poprawić. Może trzeba się doszkolić, zrobić kurs lub zrealizować zlecenie. Dowiedźmy się, kiedy możemy wrócić do tej rozmowy. Może trzeba poczekać, by firma zaczęła lepiej prosperować? Pamiętajmy, że nie możemy być nachalni i pytać o podwyżkę codziennie.

- A jeśli czekamy od lat i raczej nie zanosi się na wyższą pensję?

- Pytanie czy możemy zaakceptować ten fakt. Czy będziemy mogli nadal pracować za taką samą stawkę? Jeśli nie, poszukajmy innej pracy. O odejściu powiedzmy wtedy, gdy będziemy pewni zatrudnienia w innym przedsiębiorstwie. Nie wcześniej. Nie możemy też mówić szefowi lub współpracownikom, że może odejdziemy, a może nie. To musi być konkret. Jeśli szef będzie próbował nas zatrzymać, nagle proponując lepsze pieniądze, zastanówmy się, czy to dla nas dobre rozwiązanie.

- Są pracownicy, którzy nigdy nie proszą o podwyżkę. To idealni pracownicy?

- O podwyżkę trzeba prosić i rozmawiać na ten temat. Szef który sam z siebie daje podwyżkę zdarza się, ale to jednak rzadkość. Poza tym, szef może myśleć o nas, że się nie cenimy, że nie jesteśmy przedsiębiorczy, nie walczymy o swoje – bo nigdy nie wspomnieliśmy, że należy sią nam wyższe wynagrodzenie.

10 przykazań starającego się o podwyżkę

1. Nie mów, że odejdziesz, jeśli szef nie da ci wyższej pensji;

2. Przygotuj się do rozmowy o podwyżce – umów się na spotkanie, podaj szefowi konkretne argumenty, dlaczego powinien dać ci więcej pieniędzy (wskaż, że firma dzięki tobie zarobiła);

3. Nie podawaj argumentów nie związanych z pracą lub dotyczących twojego życia prywatnego (urodziny dziecka, kredyty, fatalna sytuacja finansowa, wyższa pensja współpracownika);

4. Nie reaguj emocjonalnie;

5. Nie bądź nachalny, nie pytaj o podwyżkę codziennie;

6. Nie przeceniaj się – argumenty muszą być realne;

7. Nie mów, że będziesz pracować dobrze dopiero wówczas, gdy podwyższą ci wynagrodzenie;

8. Podawaj kwoty proporcjonalne do obecnych zarobków i sytuacji finansowej firmy, ale też nie mogą to być sumy zaniżone;

9. Jeśli szef mówi „nie”, dowiedzmy się co zrobić, by otrzymywać wyższe zarobki;

10. Zawsze warto rozmawiać o podwyżce - pracownik, który tego nie robi, może być postrzegany jako bierny, taki, który się nie ceni.

KL,MA,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)