Chcesz pracę? Mów źle o sobie!
Jak mówić o swoich wadach, porażkach i wpadkach z klasą, by zdobyć sympatię rekrutera i upragnioną posadę?
18.06.2012 | aktual.: 18.06.2012 16:07
Jak mówić o swoich wadach, porażkach i wpadkach z klasą, by zdobyć sympatię rekrutera i upragnioną posadę?
Marcin to szczwany lis, jeśli chodzi o rozmowy kwalifikacyjne (a przynajmniej tak mu się do niedawna wydawało). Skoro spece od rekrutacji pytają zwykle o największe atuty i sukcesy kandydata, właśnie pod tym kątem przygotował się na spotkanie w sprawie pracy. Zawsze to działało, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej? A tu – niespodzianka. Dyrektor personalna wcale nie chciała, by Marcin się chwalił, ale urządziła mu coś w rodzaju przesłuchania. Musiał wskazać swego największego wroga w poprzedniej firmie i opisać, jak wobec niego postępował, by ich wzajemne animozje i walka o wpływy nie pogorszyły atmosfery w zespole. Miał też wymienić trzy swoje wady, które mogą – choć nie muszą – sprawić, że na nowym stanowisku (kierownik sprzedaży) jednak nie da sobie rady. Mężczyzna dwoił się i troił, by swymi odpowiedziami zadowolić rekruterkę, ale ta się do niego nie przekonała. W rezultacie wymarzoną posadę dostał ktoś inny.
– Trafiłem na wyjątkowo wrędną babę – denerwuje się Marcin. – Zawsze błyszczałem elokwencją. Przy tej kobiecie było inaczej: nie umiałem zebrać myśli, co chwilę zacinałem się, jąkałem. W pewnym momencie zapytała mnie - jaka bezczelna? – czy nie próbuję czegoś przed nią ukryć.
Marcin uważa, że personalna uwzięła się na niego. Tymczasem niezręczne pytania na rozmowie kwalifikacyjnej wcale nie służą dręczeniu aplikantów, ale wydobyciu całej prawdy o nich.
- Podczas rekrutacji staramy się określić przede wszystkim, czy kandydat będzie efektywnie wykonywać swoje zadania, czy jego zatrudnienie może nieść jakiekolwiek niebezpieczeństwo dla firmy, a także jakie relacje wypracuje ze swoimi koleżankiami i – tłumaczy Andrzej Waloryszak, dyrektor ds. HR w spółce Arcus, oferującej systemy do zarządzania obiegiem dokumentów i drukiem.
Dodaje, że osoby rekrutujące nie zatrudnią raczej kogoś, do kogo nie będą miały zaufania. I nie jest to sprawa logiki, ale ludzkiej natury – zaznacza. Po prostu nie lubimy przebywać w towarzystwie, a tym bardziej współpracować z kimś, kogo nie darzymy sympatią.
Nie daj się zaskoczyć
Dyrektorka personalna na pewno nie zbiłaby Marcina z tropu, gdyby ten przed spotkaniem z nią miał okazję zapoznać się z artykułem Russella S. Reynoldsa „10 Job Interview Tips From A CEO Headhunter”, który ostatnio ukazał się w amerykańskim magazynie biznesowym „Fast Company”. Wymowa tego tekstu (opartego na solidnych badaniach sondażowych) jest taka, że aby dobrze wypaść na rozmowie kwalifikacyjnej, trzeba przede wszystkim odpowiednio „sprzedać” swoje wady, porażki i błędy. Ale od początku…
Nabór pracowników zawsze rozpoczynał się od selekcji negatywnej, czyli od dokładnego prześwietlenia aplikacji. Przemawia za tym prosta matematyka: jeśli CV i list motywacyjny przyśle 50 kandydatów i spotkanie z każdym z nich trwa 20 minut, to potrzeba ponad 16,5 godziny pracy. Pełne dwa dni przeznaczone na nic innego tylko rozmowy z ludźmi, którzy w zdecydowanej większości nie dostaną zatrudnienia. Rzadko który menedżer może sobie pozwolić na tak beztroskie zarządzanie czasem. Odsiewano więc większość kandydatów na podstawie przesłanego CV – najmniejsza niezgodność z wymaganiami skutkowała lądowaniem dokumentu w koszu – a na rozmowę zapraszano garstkę szczęśliwców.
Tak było do niedawna.
Teraz selekcja negatywna odbywa się także podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Na dziesięć najpopularniejszych pytań zadanych przez osobę prowadzącą rozmowę trzy są otwarcie wrogie (największa wada, opis sytuacji konfliktowej z przełożonym, opis sytuacji porażki realizowanego projektu lub zadania). Kolejne trzy są sformułowane tak, że kandydat jest stawiany na starcie w negatywnym świetle i musi dostarczyć argumenty na zmianę opinii o sobie (parę słów o sobie, jak wyjaśnisz swoje dotychczasowe sukcesy, dlaczego odszedłeś ze swojej ostatniej pracy). Odpowiedzi na te pytania muszą być dogłębnie przemyślane. Łatwo bowiem palnąć totalną głupotę, mówić bezwartościowymi ogólnikami lub zamotać się w zeznaniach.
Wady są piękne
Jak mówić o swoich wadach, niepowodzeniach i potknięciach? Kluczem do sukcesu jest szczerość.
- Aplikant nie powinien przedstawiać siebie jako ideału zdolnego służyć radą i pomocą w każdej sprawie – radzi dyrektor Andrzej Waloryszak. – Nie może ukrywać swoich słabości i ograniczeń, gdyż one nikogo nie odstraszą, a pokażą tylko ludzkie i prawdziwe oblicze – przecież każdy popełnia błędy. Ważne, że kandydat umie się do swych porażek przyznać, a jeszcze istotniejszą rzeczą jest, że potrafi się na nich uczyć, wyciągać wnioski i podejmować właściwe działania.
Ale najważniejsze jest to, jak aplikant opowiada o konkretnych krokach, które podjął w celu naprawienia błędu oraz w jaki sposób chce uniknąć podobnych wpadek w przyszłości.
- Bardzo dobre wrażenie na osobach rekrutujących robi działanie ukazujące świadomość swojej niedoskonałości, ale jednoczesną pracę nad swoim rozwojem – wskazuje przedstawiciel firmy Arcus. – Kandydaci potwierdzają tym samym swoją spójność jako osoby i dają się poznać takimi, jakim są w rzeczywistości ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami. W efekcie wzbudzają zaufanie potencjalnego pracodawcy
I jeszcze jedno. Po rozmowie kwalifikacyjnej, bez względu na jej wynik, warto sporządzić krótkie streszczenie spotkania oraz zapisać sobie pytania, które okazały się niezręczne i kłopotliwe. Dzięki temu będziemy mogli lepiej przygotować się do kolejnych rozmów z potencjalnymi pracodawcami.
Miro Konkel i Mario Ludwiński/MA
[
]( http://praca.wp.pl/zarobki.html )