Jak to dawniej bywało
Kartkowy przydział wiązał się ze staniem w długich kolejkach bez pewności, że kupi się to, za czym się na prawdę stoi. Zamiast kiełbasy klient wychodził z masłem i cukrem albo rajstopami.
Kupno mebli czy lodówki graniczyło z cudem. Pierwszym krokiem było zapisanie się na społeczną listę i odstanie swojego w kolejce. W latach 80. pojawiła się nowa profesja: stacza, który za odpowiednią opłatą "zajmował" nam miejsce i czekał na dostawę towaru do sklepu.
Na zdjęciu: handel świąteczny pod Halą Mirowską w Warszawie.