Co tak naprawdę zrobił EBC?
W ostatnim tygodniu serwisy informacyjne obiegła wiadomość, że Europejski Bank Centralny wprowadził ujemne stopy procentowe. Dodatkowo EBC skorzystał także z innych niestandardowych narzędzi polityki monetarnej. Co te decyzje oznaczają i dlaczego mogą być także ważne dla obywateli nad Wisłą?
W ostatnim tygodniu serwisy informacyjne obiegła wiadomość, że Europejski Bank Centralny wprowadził ujemne stopy procentowe. Dodatkowo EBC skorzystał także z innych niestandardowych narzędzi polityki monetarnej. Co te decyzje oznaczają i dlaczego mogą być także ważne dla obywateli nad Wisłą?
Ci, którzy obserwowali rynki spodziewali się, że Europejski Bank Centralny może podjąć kluczowe, dla polityki pieniężnej, decyzje na czwartkowym posiedzeniu. Niewielu ekonomistów jednak przewidziało, jakie narzędzia zostaną dokładnie wprowadzane. Warto więc się im przyjrzeć i zastanowić się, z czego wynikają oraz jakie za sobą niosą konsekwencje. Najpierw jednak pokrótce należy przedstawić, z czym boryka się EBC. W większości krajów strefy euro mamy bardzo powolny wzrost gospodarczy (prócz Niemiec) oraz niewielki popyt na kredyt. Dodatkowo z miesiąca na miesiąc państwa dzielące wspólną walutę notują coraz niższe poziomy inflacji. Obecnie średni wzrost cen dóbr konsumpcyjnych wynosi jedynie 0.5% r/r.
Do tego dochodzi dość wysoko wycenione euro, którego wartość po części jest pochodną powrotu kapitału do strefy euro i nadwyżki na rachunku obrotów bieżących (głównie ze względu na wyraźną nadwyżkę w handlu zagranicznym Niemiec), a po części także bardzo łagodnej polityki monetarnej prowadzonej przez Fed, Bank Anglii, czy też ostatnio Bank Japonii. W rezultacie z jednej strony EBC jest pod presją niskiej inflacji i mocnego euro (co dodatkowo obniża koszty dóbr importowanych), a z drugiej słabej gospodarki, która bardzo powoli podnosi się z wieloletniego kryzysu. Jakby tego było mało wielu ekonomistów, między innymi z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, sugerowała, by Bank Centralny w większym stopniu zaangażował się w walkę z niską inflacją, gdyż ta może przerodzić się w deflację, która z kolei najprawdopodobniej pociągnęłaby strefę euro ponownie w recesje.
Po wielu miesiącach dyskusji i prób wypracowania konsensusu pomiędzy członkami EBC, przedstawiono następujące rozwiązania: Przede wszystkim obniżono stopy procentowe, a stopa depozytowa została obcięta do poziomu ujemnego – minus 0.1 punktu procentowego. Oznacza to, że banki komercyjne, które utrzymują depozyty na rachunkach EBC będą musiały płacić odsetki. Celem takiej decyzji jest „zmuszenie” do pożyczania pieniędzy (zarówno pomiędzy sobą, jak i do realnej gospodarki), a nie utrzymywanie „bezproduktywnie” na kontach EBC. Trudno ocenić skuteczność takiego ruchu, gdyż do tej pory żaden główny bank centralny na świecie nie wprowadził ujemnych stóp procentowych. Obserwatorzy rynku pieniężnego twierdzą, że banki komercyjne i tak nie utrzymywały wiele środków na rachunkach EBC, gdyż do minionego czwartku i tak oprocentowanie wynosiło zero.
Kolejną nowością ogłoszoną przez EBC było zaprzestanie sterylizacji programu SMP. W roku 2010, podczas nagłych problemów finansowych Grecji oraz wycofywania się kapitału z Europy, bank centralny zdecydował się ustabilizować sytuację na rynku obligacji i skupił papiery skarbowe krajów peryferyjnych. Żeby jednak nie być posądzonym o finansowanie rządów i wpompowywanie dodatkowego pustego pieniądza w gospodarkę, papiery skarbowe były sterylizowane, czyli co tydzień EBC emitował bony pieniężne dokładnie o wartości równej skupionym obligacjom (150 miliardów euro), by ilość pieniądza w systemie pozostałą stała. Teraz operacja sterylizacji została zawieszona, a więc w gospodarce powinno być 150 miliardów euro więcej. Czy jest to dużo? PKB strefy euro wynosi około 10 bilionów euro, a więc cała przedsięwzięcie ma wartość około 1.5% PKB. Dla porównania, Rezerwa Federalna skupiła około 3 biliony aktywów z rynku, co przy PKB w graniach 15 bilionów stanowi 20% rocznego poziomu dóbr i usług wytworzonych przez Stany
Zjednoczone.
Ostatnią nowością przedstawioną przez Drahiego było wprowadzenie TLTRO. Jest to operacja mająca na celu obniżenie kosztu pożyczki dla przedsiębiorstw i gospodarstw domowych (z wyłączeniem kredytów hipotecznych)
. Bank Centralny będzie zapewniał bankom komercyjnym ultra niskie koszty finansowania, jeżeli będzie ono przeznaczane na pożyczki dla tak zwanej realnej gospodarki. Do tej pory podobny program był wykorzystywany np. w Wielkiej Brytanii. Pod koniec zeszłego roku w wywiadzie dla „The Guardian” prezes Banku Anglii Mark Carney twierdził, że trudno oszacować skuteczność programu, zwłaszcza dla szeroko pojętego biznesu, gdyż wzrost kredytów nadal jest niewielki. Trzeba jednak także zauważyć, że w UK nie ma różnic pomiędzy polityką banku w zależności od regionu, a w strefie euro różnica pomiędzy kredytem udzielonym w Hiszpanii, a w Niemczech może wynosić nawet 2-3 punkty procentowe. W wielu wypadkach uniemożliwia to lub wyraźnie ograniczona rozpoczęcie/kontynuowanie działalności gospodarczej.
Na jakiekolwiek realne efekty powyższych działań EBC będziemy musieli czekać wiele miesięcy, jeśli nie kwartałów. Znacznie szybsza reakcja obserwowana jest na rynkach finansowych, gdzie np. widać wyraźny przypływ kapitału portfelowego (szukającego wyższych stóp zwrotu) na rynki gospodarek wschodzących – między innymi polskiego złotego i krajowego rynku długu. Prócz najniższego od ponad roku kursu euro czy zejścia CHF/PLN wyraźnie poniżej 3.40 niewykluczone, że również na obcięcie stóp procentowych (lub przynajmniej wydłużenie okresu obowiązywania obecnej polityki pieniężnej) zdecyduje się polska RPP.
Reasumując, EBC jest kolejnym bankiem centralnym, który wprowadza eksperymentalne narzędzia polityki pieniężnej, by pomóc wzbudzić inflację oraz PKB. Przeprowadzane do tej pory podobne działania za oceanem oraz w Wielkiej Brytanii pozwoliły „rozruszać” te gospodarki, które rosną obecnie w tempie około 3% r/r. Trudno jednak powiedzieć, czy taki sam efekt będzie obserwowany w strefie euro, ale na pewno pozytywnie do tych decyzji powinni odnosić się wszyscy zadłużeni. Ci, którzy spłacają kredyty w walutach obcych, już korzystają z niższego kursu franka czy euro, a mający zobowiązania w PLN najprawdopodobniej przez dłuższy czas będą beneficjentami niższego oprocentowania w kraju.
Marcin Lipka,
Analityk Cinkciarz.pl