A co z Europą?
Wprowadzenie takich poważnych sankcji przez Stany Zjednoczone mogłoby rykoszetem odbić się i trafić w Europę. Chcąc odrobić sobie straty Rosja może próbować podwyższać ceny na gaz, od którego cały kontynent jest silnie uzależniony.
- Niestety wciąż u nas jest słaba obecność alternatyw, jak chociażby gazu łupkowego, nawet na światowym rynku. Dzięki czemu takimi działaniami Rosja mogłaby do pewnego stopnia rekompensować straty na handlu z ropą - zaznacza Wiktor Ross.
Z resztą nawet bez działań ze strony USA, z powodu tego silnego uzależnienia od rosyjskiego gazu, Europa Zachodnia ma znacznie mniejsze możliwości, co do podejmowania własnych stanowczych decyzji.
- Niemcy zasłaniają się tym, że skoro Europa nie chciała by kraj ten produkował energie atomową, to w takim razie są uzależnieni od rosyjskiego gazu. Pokrywa on z resztą 30 proc. ich potrzeb energetycznych i zmiana tego kierunku jest dosyć trudna - zauważa Ross.
Również ekspert Instytutu Sobieskiego Tomasz Chmal nie spodziewa się sankcji energetycznych wobec Rosji. - Nie możemy nagle wstrzymać odbioru gazu i wypowiedzieć kontraktów. To są umowy długoterminowe - powiedział PAP. Przyznaje, że od wielu lat firmom niemieckim bardzo dobrze współpracuje się z firmami rosyjskimi. - Pytanie, jak daleko musi pójść agresja partnera wschodniego, by Niemcy w jakimś sensie się otrzeźwili. Myślę, że jeszcze do tego nie doszło. Niemcy ciągle wierzą, że mamy do czynienia z partnerem wiarygodnym i obliczalnym. My w Polsce tej wiary nie podzielamy i mówimy o tym od wielu lat - powiedział.
Chmal dodał, że wierzy jednak, że Niemcy w końcu dostrzegą problem. - Nie wiem, co się jeszcze musi stać. Widocznie Krym to za mało - powiedział.