Wiemy już, że trzeba będzie zapłacić więcej za światło i wodę. A co nas czeka na zakupach? To zależy. Nie mamy dobrych informacji dla miłośników nabiału. Ceny masła i mleka po miesiącach dołowania zaczęły ostatnio rosnąć i wiele wskazuje, że będą rosły nadal. Zwiększył się popyt w Chinach, a producenci ze Stanów Zjednoczonych, Nowej Zelandii czy Australii zmniejszyli dostawy. Odczujemy to wszyscy. Masło już kosztuje tyle, co na górce cenowej dwa lata temu. Mleko jeszcze nie jest aż tak drogie, ale wszystko przed nim.
Również mięsożercy nie będą się mieli z czego cieszyć - wołowina i wieprzowina będą droższe. Pogłowie świń i krów w naszym kraju spada, a popyt rośnie. Nie wiadomo jeszcze, jak będą się kształtowały ceny drobiu. Tutaj wiele zależy od tego, jak będzie się rozprzestrzeniała ptasia grypa. Jeśli producenci będą musieli wybijać stada, ceny poszybują w górę.
To może chociaż pieczywo? Niestety, Agencja Rynku Rolnego przewiduje, że ceny pszenicy w hurcie mogą być o kilka procent wyższe niż przed rokiem. Ale za to cena żyta ma być zbliżona do ubiegłorocznej.