Czemu tracimy pracę?

Na rynku pracy są ludzie, którzy mają ogromny problem ze znalezieniem pracy

Czemu tracimy pracę?
Źródło zdjęć: © Thinkstock

12.03.2013 | aktual.: 12.03.2013 11:20

Na rynku pracy są ludzie, którzy mają ogromny problem ze znalezieniem pracy. Są jednak i tacy, którym udaje się dostać zatrudnienie, jednak zwykle po kilku miesiącach są zwalniani. Dlaczego tak się dzieje? W czym leży problem? Jak zmienić tę sytuację? Na te i inne pytanie odpowiada Renata Kaczyńska-Maciejowska, psycholog i szefowa firmy Prospera Consulting, zajmującej się min. doradztwem zawodowym.

- Na czym polega problem ludzi zwalnianych? Czy mają takiego pecha do pracodawców, czy przyczyn częstych zwolnień powinny szukać po swojej stronie?

- Zazwyczaj powodem zwolnienie jest fakt, że pracownik nie spełnia oczekiwań pracodawcy. Jeśli sytuacja wielokrotnie się powtarza, problem z pewnością leży po stronie pracownika. Bo ile razy ma się pecha? Raz, dwa razy można uznać, że zwolnienie jest zbiegiem różnych okoliczności. Jeśli jednak zdarzało się to częściej, musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, co takiego w naszej pracy zniechęca pracodawców.

- I co to takiego może być?

- W mojej opinii pierwszy typ pracownika do zwolnienia to, jak określił pewną grupę ludzi Tadeusz Kotarbiński - "specjaliści od pilnowania własnych praw i cudzych obowiązków". To osoby roszczeniowe, skrupulatne w egzekwowaniu swoich przywilejów, jednak zdecydowanie mniej pilne w wykonywaniu powierzonych im zadań. Taki pracownik zawsze ma usprawiedliwienie dlaczego czegoś nie zrobił, markuje pracę i zwala swoje obowiązki na innych. To szalenie uciążliwy podwładny i współpracownik. Nie dziwi mnie, że gdy tylko pojawia się wygodna okazja, by kogoś takiego zwolnić, pracodawca chętnie z niej korzysta.

- Czy możemy wyróżnić także inne typy kandydatów do zwolnienia?

- Tak. Drugą grupą osób mającą problem z utrzymaniem pracy, są pracownicy z zaniżonym poczuciem własnej wartości. A to niestety na polskim rynku poważny problem, który dotyka wielu osób. Taki pracownik jest skromny, cichy, zgadza się na wszystko co mu się powie, pozbawiony jest asertywności.

- Wydaje się, że to ideał pracownika.

- Tylko pozornie. Szefowie cenią osoby z własnym zdaniem, twórcze, kreatywne, aktywne, wykazujące inwencję. Niestety wiele osób wciąż wieży w słuszność głoszonej tezy, że w pracy trzeba siedzieć cicho i się nie wychylać. Ale to przestarzałe myślenie, które dziś może się sprawdzić, najwyżej w zatęchłych urzędach, gdzie faktycznie cisi i bierni pracownicy mają szansę spokojnie przepracować lata.

- Czyli mamy już dwa powody częstych zwolnień. Jest ich więcej?

- Oczywiście. Z pracy wylatują też - mówiąc zupełnie wprost - nieroby. Ludzie hołdujący zasadzie - czy się stoi czy się leży, dwa tysiące się należy. I oni wybierają leżenie. Niestety lenie to często jednocześnie cwaniacy i pieniacze. Z moich obserwacji wynika, że wiele takich osób działa w związkach zawodowych, które chronią ich interesy i pozwalają im się nie przepracowywać.

- A czy są osoby, które starają się pracować dobrze, a mimo to często tracą pracę?

- Poważnym problemem jest podejmowanie pracy nieadekwatnej do umiejętności i predyspozycji. Często takie decyzje wymusza sytuacja na rynku. Musimy pracować, a nie możemy znaleźć pracy zgodnej z naszymi kwalifikacjami, bierzemy więc jakąś inną. Niestety to życiowa udręka. Pracownik się męczy, a efekty jego pracy i jej jakość są słabe. Nie znaczy to wcale, że jest słabym pracownikiem. Na innym stanowisku, w innej pracy taka osoba może sobie świetnie radzić.

- A czy są osoby, które do żadnej pracy się nie nadają?

- Powiem tak - są pracownicy, którzy mają złe nawyki sięgające swoimi korzeniami jeszcze poprzedniego systemu. Takie osoby nie do końca potrafią odnaleźć się w pracy. Często wierzą, że najskuteczniejszym sposobem na przetrwanie jest ciągłe lawirowanie, zamiast skupienia się na uczciwej pracy. Taki pracownik nie specjalnie orientuje się jakie są oczekiwania pracodawcy, nie ma też świadomości jak jest postrzegany i oceniany. Ten problem daje się jednak rozwiązać. Jeśli taki pracownik, dostanie od przełożonego jasny komunikat, usłyszy zarówno rzetelną krytykę, jak i pochwałę - ma szansę się odnaleźć. Jeśli nie - będzie zwolniony. Bo współpracownicy nie zaakceptują nieroba. Albo się dostosuje, albo odejdzie.

- A czy cechy naszej osobowości, zachowania, mogą być przyczyną częstych zwolnień?

- Tak. Istnieją osoby toksyczne, które szybko dają się od tej strony poznać, a z którymi nikt nie lubi pracować. To krytykanci, plotkarze, osoby antyspołeczne, złośliwe, donosiciele, egoiści i egotycy. Wbrew pozorom są nielubiane nie tylko przez współpracowników, ale i przełożonych. Burzą dobrą atmosferę w pracy i rozsądni szefowie szybko takie osoby eliminują.

- Czy istnieją jeszcze jakieś powody regularnych zwolnień, a o których nie rozmawiałyśmy?

- Myślę, że należy jeszcze wymienić zbyt niskie kwalifikacje zawodowe i brak elastyczności. Jeśli chodzi o kwalifikacje to sprawa jest jasna, albo musimy szukać pracy o mniejszych wymaganiach, albo - co polecam – trzeba się doszkolić. Z kolei osoba nieelastyczna jest zwalniania, bo nie potrafi dostosować się do wymogów współczesnego rynku. Dziś niewiele jest takich miejsc pracy, w których faktycznie będziemy pracować po 8 godzin dziennie. Jeśli pracownik nie rozumie lub nie godzi się na to, by zostać w pracy dłużej, bo tego wymaga interes firmy, by co jakiś czas wyjechać na szkolenie czy w delegację, musi się liczyć z tym, że gdy będzie konieczność redukcji etatów, będzie jednym z pierwszych do zwolnienia.

- Czytając w internecie wpisy osób borykających się z problemem częstych zwolnień, mam wrażenie, że przynajmniej część z nich reprezentuje typ ofiary. Za każdym razem przyczyny zwolnienia leżą po stronie pracodawcy, albo współpracowników - intrygantów.

- To tzw. syndrom ofiary. Taka osoba czuje się pokrzywdzona, szuka dla siebie usprawiedliwień. Nie zastanawia się nad swoją postawą tylko narzeka na innych. Działa tu też schemat samospełniającej się przepowiedni. Osoba, która została już kilka razy zwolniona, zakłada, że następnym razem znów ją to spotka. Zachowując się zgodnie z tym w co wierzy, powoduje zachowania i postawy, które skutkują spełnieniem się tego, co ma w głowie - czyli ponownym zwolnieniem. Trzeba nad tym pracować. Najlepiej ze specjalistą. Dokładnie przerobić problem, otworzyć się na myśl, że przyczyna problemu może leżeć w nas samych.

- Czy da się wyrwać z tego zaklętego kręgu zwolnień?

- Mądry człowiek wyciąga wnioski i uczy się. Głupi obraża. Przyznaję, że rekrutując ludzi do pracy (czy dla mojej firmy, czy dla klientów) zawsze pytam o powody zwolnienia. Robię też rozeznanie - staram się poznać prawdziwe przyczyny. Jeśli widzę, że pracownik wie, co było problemem, wyciągnął ze zwolnienia jakąś lekcję, czegoś się nauczył. Wiem, że to cenna osoba i chętnie ją zatrudnię, albo polecę klientowi. Cenię pracowników, którzy potrafili podejść do szefa, który ich zwolnił i zapytać o prawdziwe przyczyny rozstania. Choć przykro jest usłyszeć niepochlebną opinię na swój temat, tylko w taki sposób jesteśmy w stanie coś w sobie zmienić, wyeliminować popełniane wcześniej błędy. Jeśli widzę przed sobą osobę, która nie chciała przejść tej lekcji, powiela schematy, ciągle traci zatrudnienie z tego samego powodu - mam dowód na głupotę.

ad,MA,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (73)