Czy sektor bankowy zanotuje stratę
Czy sektor, który w 2008 r. zarobił 14,7 mld zł na czysto, może w tym roku zanotować stratę? W czarnym scenariuszu - tak.
30.03.2009 | aktual.: 30.03.2009 13:01
Jeszcze na początku bieżącego roku analitycy ankietowani przez „Parkiet” uważali, że zyski sektora bankowego spadną w tym roku - w stosunku do bardzo dobrego 2008 r. - maksymalnie o jedną trzecią. Jednak wówczas nie były jeszcze znane wyniki za IV kwartał ubiegłego roku - jak się okazało bardzo złego dla całego sektora.
Skłoniło to część ekspertów do rewizji przewidywań. Coraz częściej pojawiają się nawet prognozy o stratach w sektorze, który w ostatnich trzech latach zarabiał na czysto od 10 do niemal 15 miliardów złotych.
Eksperci przedstawiają różne scenariusze...
_ Obecnie trudno jest szacować skalę spadku zysków sektora bankowego, ponieważ mamy zbyt wiele niewiadomych _ - mówi Andrzej Powierża, analityk Domu Maklerskiego Banku Handlowego. _ Być może za pewien benchmark można uznać 2002 r., kiedy zarobek banków spadł o 50 proc. _ - dodaje. Konkretne prognozy podaje Marek Juraś, analityk Domu Maklerskiego BZ WBK.
_ Spodziewam się, że zyski sektora bankowego spadną w tym roku o jedną trzecią _ - mówi.
Skąd taki "optymizm"? Juraś tłumaczy, że obliczenia opiera na prognozach makroekonomicznych, ponieważ to od skali spowolnienia gospodarczego będzie zależała kondycja sektora bankowego.
_ W naszym bazowym scenariuszu zakładamy, że recesji jednak w Polsce nie będzie, a bezrobocie wzrośnie w 2009 roku jeszcze maksymalnie o 2 pkt proc. W drugiej połowie roku spodziewamy się natomiast lekkiego ożywienia naszej gospodarki _ - mówi.
Natomiast Dom Inwestycyjny BRE Banku w swoim podstawowym scenariuszu ekonomicznym ocenia, że zyski banków będą w tym roku mniejsze o dwie trzecie. Przedstawia jednak przy tym również prognozę na wypadek znacznego spowolnienia gospodarczego kraju. Zdaniem Marty Jeżewskiej, analityka tej instytucji, mniejsze giełdowe banki mogłyby wówczas zakończyć rok stratą.
Przewidywania dotyczące sytuacji sektora w czarnym scenariuszu przedstawił również Jerzy Pruski, prezes PKO BP. Jego zdaniem w najgorszej sytuacji sektor może zakończyć ten rok 2 do 3 mld zł pod kreską.
...ale zgodnie wskazują zagrożenia
Eksperci są jednak zgodni w wyliczaniu największych zagrożeń dla sektora.
_ To przede wszystkim wzrost rezerw na niespłacane kredyty _- mówi Andrzej Powierża.
W IV kwartale ubiegłego roku koszty ryzyka (liczone jako stosunek rezerw do wielkości portfela kredytowego) wynosiły 160 punktów bazowych. Zdaniem DM BZ WBK w tym roku będzie to 150 do 200 pb. Natomiast w podstawowym scenariuszu DI BRE w tym roku koszty ryzyka wyniosą od 200 do 250 punktów bazowych.
Przy takich wskaźnikach, takie banki, jak Millennium i Kredyt Bank zanotują w tym roku stratę.
_ Niektórzy uczestnicy rynku kreślą katastrofalne wizje dla sektora - łącznie z zanotowaniem straty przez cała branżę, ale aby takie prognozy się ziściły, potrzeba wzrostu kosztów ryzyka znacznie powyżej 400 punktów bazowych _- mówi Marek Juraś.
Taką właśnie wizję kreśli Jerzy Pruski. Jego zdaniem w najgorszym wypadku odpisy na niespłacane kredyty mogą kosztować w tym roku banki ponad 16 mld - znacznie więcej, niż wynoszą ich ubiegłoroczne zyski. Z drugiej strony wyniki banków będzie zmniejszał coraz wyższy koszt pozyskiwania finansowania.
_ Wojna depozytowa nadal je wykrwawia. W pierwszym kwartale nawet się bowiem zaostrzyła _ - mówi Andrzej Powierża.
Tłumaczy, że choć banki zmniejszają oprocentowanie lokat, to w znacznie szybszym tempie spadają stopy procentowe, więc relatywny koszt pozyskania depozytów rośnie.Natomiast po drugiej stronie bankowych bilansów znajdują się kredyty udzielane przy bardzo niskich marżach. Banki mogły sobie na to pozwolić, ponieważ w ostatnich latach nie musiały się martwić zarówno o cenę depozytów, jak i oprocentowanie, które płaciły za pozyskiwanie finansowania od spółek matek.
Również koszty swapów, dzięki którym banki mogły zamieniać złote na franki szwajcarskie, nie stanowiły problemu. Jednak od IV kwartału ubiegłego roku sytuacja zmieniła się diametralnie. Krótkoterminowe pasywa (depozyty) szybko podrożały, a zyski na długoterminowych aktywach (kredytach) jeszcze przez lata pozostaną niewielkie.
_ Wskutek tego marże odsetkowe spadną maksymalnie o kolejne 40 punktów bazowych. W samym tylko IV kwartale zmniejszyły się z 3,2 do 3 proc. _ - mówi Marek Juraś.
Banki nie mogą też liczyć na zyski z prowizji. Fundusze inwestycyjne dalej nie będą się sprzedawały, a na skutek gwałtownego spowolnienia akcji kredytowej również prowizje z tego tytułu spadną. Gaśnie również inny motor napędowy wyników banków - dochody z wymiany walut przy udzielaniu kredytów hipotecznych spadną w tym roku drastycznie. Analitycy przypominają, że kolejne kilkaset milionów złotych można spisać na straty w związku z problemem opcji walutowych.
Chwytają się więc brzytwy
Większe trudności sprawia analitykom przedstawienie szans na niezrealizowanie się tych prognoz.Na razie banki starają się temu przeciwdziałać – myśląc o renegocjacji warunków umów niskomarżowych kredytów hipotecznych dla gospodarstw domowych (odpowiadają one za jedną trzecią wartości całego portfela kredytowego).
Pierwszy na taki krok zdecydował się, działający w Polsce na zasadzie oddziału, grecki Polbank.
_ Trudno jednak - w związku z bardzo stanowczą reakcją nadzoru finansowego – spodziewać się, że bankom uda się renegocjować już istniejące umowy _ - ocenia Marek Juraś. Instytucje walczą też o większe zyski z prowizji: PKO BP i ING BSK zdecydowały niedawno o podwyższeniu opłat za standardowe operacje bankowe.
Eksperci podpowiadają, że bankowcy powinni raczej skupić się na wprowadzaniu programów oszczędnościowych. Wiele instytucji już zapowiedziało takie działania. Jednak oszczędności na poziomie kilku do kilkunastu procent nie są wystarczające.
_ Pomóc im może zakończenie wojny depozytowej w drugiej połowie roku _ - mówi Powierża. Tłumaczy, że jeśli uda się zatrzymać ten wyścig na oprocentowanie i banki znów będą płacić za depozyty stawki poniżej WIBOR-u, może się zatrzymać erozja wyników sektora bankowego.
| Problemem bardzo drogie finansowanie W ostatnich latach banki płaciły za depozyty mniej, niż wynosiły stopy procentowe NBP i co za tym idzie, koszt pieniądza na rynku międzybankowym. Teraz jednak stopy spadają, a wraz z nimi zyski z portfela kredytowego – jego oprocentowanie jest bowiem w większości uzależnione od WIBOR-u. Natomiast stawki płacone za oszczędności tak szybko się nie zmniejszają. Zgodnie z najnowszymi dostępnymi danymi na koniec stycznia różnica między oprocentowaniem złotowego portfela depozytowego a kosztem pieniądza ustalanym przez RPP wynosiła 1,8 pkt proc. (jeszcze w sierpniu 2008 r. to -1,4 pkt proc.). W marcu różnica zapewne wzrośnie, bo stopy procentowe zmniejszono łącznie o 0,5 pkt proc. |
| --- |