Trwa ładowanie...

Czy w Warszawie każdy młody znajdzie pracę? To dobry kierunek?

W tym roku liczba absolwentów szukających pracy w stolicy może być wyższa. Przybywa bowiem bezrobotnych wśród wykształcony osób do 30 roku życia.

Czy w Warszawie każdy młody znajdzie pracę? To dobry kierunek?
d3ybyo9
d3ybyo9

Jak podaje resort pracy, bezrobotnych absolwentów na koniec marca tego roku było już 223,5 tys. To o 19 tys. więcej niż pod koniec ubiegłego roku. Zaś jak podaje GUS, w pierwszych 3 miesiącach tego roku, bezrobocie wśród wykształconych wzrosło do 5 proc. ( w ubiegłym roku, w tym samym okresie wynosiło 4,7 proc.). Osoby zajmujące się tym problemem powtarzają - w Polsce po prostu jest więcej osób po studiach niż jeszcze kilka lat temu. Poza tym system szkolnictwa wyższego ciągle nie odpowiada zapotrzebowaniu na rynku pracy. Co więc mają robić ci, którzy borykają się z bezrobociem i np. ukończyły niepopularny wśród pracodawców kierunek studiów?

- Są zmuszeni migrować. Wyjeżdżają do stolicy lub innych dużych miast, albo też decydują się na wyjazd za granicę. Takie osoby najczęściej, jeśli już znajdują zatrudnienie, pracują poniżej swoich kwalifikacji. Na przykład znałem chłopaka po filozofii, który mieszkał na Mazurach. Po ukończeniu studiów wyjechał do Warszawy i tam pracował jako dostawca pizzy i sprzątacz klatek schodowych. W taki sposób żyje w stolicy od 4 lat. To ogromna porażka uczelni, która go wykształciła no i całego państwa – mówi Henryk Jaworski, doradca personalny, head hunter.

Czy wobec tego szkoły wyższe powinny zamykać wydziały filozoficzne oraz wszystkie te, po których trudno znaleźć pracę? Po co w ogóle utrzymywać je, skoro produkują bezrobotnych?

- Oczywiście, że nie. Te kierunki, o ile jakość nauczania jest wysoka, są potrzebne. Osoby kończące je mogą być niezwykle wartościowymi pracownikami dla firm, szczególnie tych, w których liczy się kreatywność, niestandardowy sposób myślenia. Ważne, by wiedzę humanistyczną czy ogólną móc jakoś ukierunkować. Studia np. filozoficzne powinny być wówczas pewnym fundamentem. Absolwent, który zrobi dodatkowe szkolenia marketingowe czy związane z reklamą, nauczy się języków ma ogromne szanse na dobrą pracę – dodaje Jaworski.

d3ybyo9

Nie dla każdego poszukiwanie pracy w stolicy jest najlepszym rozwiązaniem. Płace proponowane osobom tuż po studiach utrzymują się na podobnym poziomie w największych polskich miastach. Obecnie szefowie w stolicy proponują absolwentom średnio ok. 2 – 2,5 tys. zł. W Poznaniu – 2 tys. zł, a w Białymstoku – 1,5 tys. zł. Jednak jak uważają specjaliści, w Warszawie młodzi pracownicy, po kilku latach pracy, mają większe szanse na awans i znaczną podwyżkę. Firmy w stolicy szybciej się rozwijają, rozbudowują swoje struktury i szukają przyszłych kierowników wśród szeregowych pracowników.

- Jeśli ktoś zaraz po studiach znajdzie pracę w stolicy np. za 2 tys. zł, to po 3 - 4 latach zarabia już ok. 4 tys. zł. W innych dużych miastach ten wzrost może nie być tak duży. Co ciekawe, osoby, które pracowały w innych miastach i po latach przeniosły się do stolicy, zarabiają nawet o 600 zł mniej niż ktoś na podobnym stanowisku, kto już po studiach zaczepił się w Warszawie. Mówimy tu o wykształconych absolwentach, po takich kierunkach jak PR, reklama, zarządzanie, bankowość, ekonomia – opowiada Renata Gęba, head hunter.

Absolwenci, którzy kilka lat temu pojechali do stolicy, mówią że w ich sytuacji było to jedyne rozsądne wyjście. Wielu z nich twierdzi, że wyjazd był dla nich przełamaniem bierności i pewnego marazmu, który wiązał się z bezrobociem. Nie zawsze chodziło o wysokie zarobki.

– Mogłam siedzieć w domu i czekać na zmiłowanie albo rozpocząć pracę, dlatego postanowiłam wyjechać do stolicy. Nie zarabiam dużo, ale przynajmniej nie wpadam w depresję – mówi Dominika Biernat, która mieszka i pracuje w Warszawie od roku, pochodzi z Węgorzewa, studiowała w Olsztynie administrację. - Przez 3 miesiące pracowałam jako opiekunka do dziecka, płacili mi 2,5 tys. zł, ale ciągle szukałam czegoś lepszego, chodziłam na rozmowy kwalifikacyjne, wreszcie przyjęli mnie na staż do domu mediowego, nie przeszkadzało im, że nie mam kierunkowego wykształcenia. Sprawdziłam się, a po 6 miesiącach zatrudnili mnie na etat. Zarabiam teraz 2,6 tys. zł netto, dorabiam jeszcze opiekując się dziećmi. Miesięcznie mam na rękę ok. 3,7 tys. zł. Jak na stolicę to nie jest dużo, ale jestem zadowolona. Wielu moich znajomych pracuje na czarno, na umowę o dzieło. Jest ciężko, ale co mamy robić innego.

d3ybyo9

Podobnie mówi Piotr Cybuch, doradca klienta w jednym z dużych banków w Warszawie. Studiował w Gdańsku.

- Szukałem pracy w Gdańsku, byłem na kilku rozmowach, chcieli mnie przyjąć. Ale wysłałem też CV do Warszawy i tam propozycje wynagrodzeń były nieporównywalnie wyższe. Nic w tym dziwnego, bo i wydatki są wyższe. Zdecydowałem się na Warszawę. Wydaje mi się, że w stolicy będę mógł się rozwijać i szybciej awansuję. W Gdańsku na awans musiałbym czekać dłużej. Poza tym, jak coś nie wypali, to zawszę mogę wrócić – przyznaje Piotr Cybuch absolwent zarządzania i marketingu.

Specjaliści od rekrutacji potwierdzają: awans w stolicy przychodzi szybciej. Dodają też, że wielu młodych ludzi po kilku latach (najczęściej 2) nie wytrzymuje w stolicy. Wielu wraca do małych miasteczek i tam szuka pracy.

d3ybyo9

- Nie dla każdego praca w korporacji jest odpowiednia, w takiej firmie szybciej o wypalenie zawodowe. Ludzie dają z siebie więcej, bo bywa że mają kompleksy – pochodzą z prowincji, dlatego chcą się wykazać, zasłużyć na awans, premię. Po kilku latach przychodzi wypalenie, zniechęcenie. Powroty do rodzinnych miejscowości są częste, no chyba że ktoś się zwiąże kredytami. Ale to też jest niebezpieczne, znam młode osoby, które próbowały się zabić, były przepracowane, wypalone, a musiały robić coś czego nienawidziły, bo dobrze zarabiały – nie mogły zrezygnować z pensji, bo musiały płacić raty. Dlatego uważajmy z tym szukaniem jakiejkolwiek pracy i z rzucaniem się w wir zajęć. Wielu młodych zaczyna pracę w stolicy, a gdy te osoby założą rodzinę, wracają do rodzinnego miasta, tam szukają stabilizacji i spokoju, bo tam chcą wychowywać dzieci - radzi Renata Gęba.

(toy)/ak

d3ybyo9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3ybyo9