Czy warto mówić ‘nie”?
W niektórych przypadkach konsekwencja jest kluczem do sukcesu
22.07.2010 | aktual.: 22.07.2010 15:12
W niektórych przypadkach konsekwencja jest kluczem do sukcesu, w innych – bardzo skutecznym sposobem na porażkę.
Już dziesiąty raz prosiłeś szefa o podwyżkę i znów jej nie dostałeś. Albo jesteś w połowie studiów filozoficznych, lecz pozbyłeś się złudzeń, że z filozofii da się wyżyć. Albo założyłeś firmę, która od dwóch lat przynosi same straty, w związku z czym popadasz w coraz większe długi. Jesteś zrozpaczony. Masz wszystkiego dość. Tym bardziej, że nie wiesz, co robić dalej: odpuścić sobie czy nie odpuszczać, zrezygnować czy twardo zmierzać do wyznaczonego celu, być konsekwentnym czy przerzucić się w działaniu na zupełnie inne tory?
Najgorsze, że wycofanie się z rozpoczętego projektu sam postrzegasz jako klęskę. Ciągle słuchasz różnych guru biznesu, wedle których wielu życiowych rozbitków to ludzie, którzy nie zdawali sobie sprawy, że są bliscy sukcesu, kiedy się poddali. Z drugiej strony – jak długo w życiu można próbować? Ile możesz jeszcze poświęcić czasu, sił, pieniędzy na bezowocne wysiłki i starania? Czy nie jest to karygodne marnotrawstwo życiowych aktywów, które są przecież dobrem limitowanym?
Samobójstwo w imię honoru
Od dziecka słyszałeś, że nie można się poddawać. Nigdy, przenigdy. Pod żadnym pozorem. Rodzice, nauczyciele, trenerzy w klubie sportowym, wszyscy wbijali ci do głowy, że rezygnacja to dezercja. Że człowiek, który nie dobiega do mety, jest niepoważny i niegodny zaufania. Że przeszkody są po to, by je przezwyciężać. Że trzeba próbować – raz drugi, trzeci, aż do skutku. Czy mieli rację?
Prawda jest dużo bardziej skomplikowana. W niektórych przypadkach konsekwencja jest kluczem do sukcesu, w innych – bardzo skutecznym sposobem na porażkę. Wytrwałość jednych zaprowadziła na sam szczyt. Za to drugich na skraj depresji. A nawet do prób samobójczych – często udanych. Wielka rzesza pracowników, menedżerów, biznesmenów jest sfrustrowana nie dlatego, że się nie starali, ale dlatego, że się starali za długo. I to w dziedzinach, w których nie mieli najmniejszych szans na wygraną. Rezygnację uważali jednak za klęskę, wstyd, dyshonor (bo co ludzie powiedzą?).
Pułapka konsekwencji i dobrej reputacji
Czy słyszałeś o tzw. efekcie Concorde’a? Jest to zjawisko polegające na uporczywym powtarzaniu działań, choć przynoszą one coraz większe straty – finansowe, emocjonalne, moralne. Wszystko wskazuje na to, że lepiej byłoby się zająć w życiu czymś innym. Ale jak się wycofać – z zawodu, z biznesu, ze studiów, skoro właśnie na podstawie wytrwałości oceniam samego siebie? Gdybym okazał się niekonsekwentny, co powiedzieliby o mnie inni ludzie? Jak mógłbym spojrzeć im w oczy?
Nazwa zjawiska wzięła się od ponaddźwiękowych samolotów marki Concorde, które były wspólnym pomysłem Francuzów i Brytyjczyków. Pomysłem – jak się okazało – całkowicie chybionym, szczególnie z ekonomicznego punktu widzenia. Maszyny zużywały potworne ilości paliwa, miały niewielki zasięg i mało miejsc dla pasażerów. Gdy powstawał Concorde, gruchnęła wiadomość o pojawieniu się nowego Boeinga. Nie było wątpliwości, że amerykańska konstrukcja jest lepsza. Mimo to rządy w Paryżu i Londynie podjęły decyzję o sfinalizowaniu projektu. Aby Amerykanie nie pomyśleli, że prześcignęli technologicznie Europę.
Bądź konsekwentny w rezygnowaniu
Czego powinien nauczyć cię „przypadek” Concorde’a? Otóż, rozpoczynając jakiekolwiek przedsięwzięcie, określ powody, dla których za ileś dni, tygodni, miesięcy podejmiesz ewentualnie decyzję o jego przerwaniu. Ustal z samym sobą, kiedy powiesz „dość”. Zakładasz na przykład, że w ciągu pół roku dostaniesz podwyżkę lub awans. Jeśli szef w tym czasie nie spełni twej prośby, natychmiast zmień firmę na taką, która potrafi cię docenić. Albo studiując filozofię, zorientuj się, gdzie po tym kierunku zrobisz karierę. Jeśli nie znajdziesz takiego miejsca, od razu przenoś się na psychologię biznesu, marketing czy zarządzanie (nieważne, co powiedzą na to twoi rodzice). Albo daj swojej firmie jeszcze pół roku na to, by zaczęła na siebie zarabiać. Jeśli po tym okresie nadal będziesz dokładał do interesu, bez mrugnięcia okiem zamknij go.
Problem w tym, że im więcej zainwestowałeś czasu, energii, pieniędzy, po prostu serca, w swój projekt, tym trudniej będzie ci się wycofać. Lepiej więc zrób to w miarę szybko. Chyba że chcesz zostać życiowym i zawodowym bankrutem.
Mirosław Sikorski