Domy w USA nadal tanieją

Indeks cen domów w dwudziestu największych miastach w USA mierzony przez S&P/Case-Shiller spadł w styczniu o 19 proc. po spadku o 18,6 proc. w grudniu i wobec oczekiwanych 18,5 proc. w lutym.

Domy w USA nadal tanieją
Źródło zdjęć: © Open Finance

31.03.2009 18:22

WYDARZENIE DNIA

Indeks cen domów w dwudziestu największych miastach w USA mierzony przez S&P/Case-Shiller spadł w styczniu o 19 proc. po spadku o 18,6 proc. w grudniu i wobec oczekiwanych 18,5 proc. w lutym.

Zdaniem Roberta Shillera - współtwórcy indeksu - sytuacja nie wygląda dobrze (ceny spadają nieprzerwanie od lipca 2007 r.), ale też - jak zauważył - ceny nie mogą spadać wiecznie w takim tempie. W porównaniu do grudnia spadek cen wyniósł 2,8 proc. (w grudniu w porównaniu do listopada ceny spadły o 2,6 proc.). Ceny spadły we wszystkich badanych miastach, a w największym tempie w Phoenix (o 35 proc.) i Las Vegas (o 32,5 proc.). Phoenix jest ostatnio areną walki gangów i problem ten był mocno nagłaśniany w mediach. Dziś opublikowano także odczyt nastrojów konsumentów w USA. Wskaźnik mierzony przez Conference Board spadł do 26 pkt (z 28,3 pkt przed miesiącem), a oczekiwano spadku do 28 pkt.

SYTUACJA NA GPW

We wtorek przez całą sesję WIG20 odrabiał straty i poruszał się w dodatnim terytorium, a momentami wzrosty sięgały 2,5 proc. Pod koniec notowań górę wzięła chęć realizacji zysków przez graczy dysponujących największymi portfelami akcji i koszykowe zlecenia sprzedaży składane na końcowym fiksingu sprowadziły WIG20 o 0,4 proc. poniżej poziomów z poniedziałku. Niespecjalnie widzieliśmy w Warszawie reakcję na niepokojące wiadomości dotyczące krajów z naszego regionu. Węgry otrzymały niższy rating od agencji Moody's, lecz prawdziwie szokująca okazała się wypowiedź prezydenta Ukrainy. Wiktor Juszczenko stwierdził, że gospodarka Ukrainy skurczyła się w ciągu dwóch pierwszych miesięcy 2009 r. w tempie 25-30 proc. Mając na uwadze, że ponure scenariusze dla swoich gospodarek nakreślili również przedstawiciele władz Estonii i Słowacji, niestety nie można powiedzieć, że był to prima apirlisowy żart.

GIEŁDY W EUROPIE

Rynki finansowe wyraźnie przygotowują się na rezultaty czwartkowego szczytu G20, który może przynieść rewolucyjne zmiany w organizacji światowego systemu finansowego. We wtorek giełdowe indeksy w Europie Zachodniej po południu rosły o ok. 2 proc. O tym jak złudne są obecnie wszelkie prognozy precyzyjnie podające wzrost gospodarczy wspominaliśmy nie raz, dobrym przykładem jest dzisiejszy raport OECD. W listopadzie 2008 r. ekonomiści tej organizacji szacowali, że gospodarki 30 krajów członkowskich skurczą się w 2009 r. łącznie o 0,3 proc., teraz obowiązującą wersją jest spadek PKB o aż 4,3 proc. Najsłabiej ma wypaść Japonia (-6,6 proc.), tymczasem we wtorek inwestorzy dowiedzieli się, że bezrobocie w Japonii wzrosło w lutym w najszybszym tempie od 30 lat, ale póki co wynosi zaledwie 4,1 proc., czyli tyle co trzy lata temu. Gorzej wygląda sytuacja w Europie - w Niemczech liczba bezrobotnych wzrosła o ok. 70 tys. (do 8,1 proc.).

WALUTY

Mieliśmy dziś odbicie na rynku euro/dolara, ale trudno znaleźć konkretne powody, dla których wspólna waluta dziś podrożała. Po prostu po trzech dniach silnych spadków euro, inwestorzy postanowili sprawdzić, czy sprzedający wspólną walutę nie wstrzymają się nieco w swoich zapędach. Wstrzymali się. W efekcie euro podrożało dziś do 1,330 USD (o 0,8 proc.). Miało to swoje silne przełożenie na zachowanie złotego. Dolar, który wczoraj po południu kosztował 3,60 PLN, dwadzieścia cztery godziny później spadał do 3,513 PLN. Euro potaniało do 4,673 PLN, a frank do 3,091 PLN. Starym zwyczajem złoty nie reagował więc na lokalne sygnały (tych nie było zresztą zbyt wiele poza zwykłymi przepychankami słownymi polityków), a inwestorzy koncentrowali uwagę na przebiegu notowań na rynku międzynarodowym.

SUROWCE

We wtorek ropa naftowa potaniała o kolejne 3 proc. do 48 USD za baryłkę. Po zsumowaniu wczorajszą z przeceną okazuje się, że w ciągu dwóch dni spadek ceny ropy przekroczył 7,5 proc. To w dużej mierze rezultat negatywnych wiadomości dla sektora motoryzacyjnego. Po odejściu prezesa General Motors jego następca nie robił dobrej miny do złej gry i oznajmił inwestorom, że potężny koncern może mieć poważne problemy z przedstawieniem programu oszczędności, który przekonałby administrację Obamy do udzielenia kolejnej transzy finansowania. Cena złota stabilizowała się w okolicy 920 USD za uncję, a miedź po wzroście o ok. 3 proc. odrobiła wczorajsze straty.

Łukasz Wróbel, Emil Szweda
Open Finance

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)