Dyrektorzy nie garną się do szkół

Brakuje kandydatów do foteli dyrektorów olsztyńskich szkół i przedszkoli. "Gazeta Wyborcza" pisze, że w niektórych konkursach nikt nie złożył oferty. Powód? Niskie zarobki, nadmiar obowiązków i pomysły ministra Romana Giertycha.

Dyrektorzy nie garną się do szkół

04.06.2007 | aktual.: 04.06.2007 12:06

Prezydent Olsztyna od kwietnia ogłasza konkursy na dyrektorów szkół i przedszkoli miejskich. We wtorek upłynął termin składania dokumentów w 11 konkursach. Wpłynęło 14 ofert. W tych niedawno rozstrzygniętych startowały pojedyncze osoby, a niektóre nie przeszły weryfikacji i w efekcie nikogo nie wybrano.

A jeszcze rok temu, gdy miasto ogłosiło konkurs na dyrektora Gimnazjum nr 7, startowało pięć osób.
- W poprzednich latach było mniej konkursów, w tym roku aż 36 - mówi Teresa Wiśniewska, dyrektor wydziału edukacji w urzędzie miasta.
Przyznaje jednak, że na stanowisku dyrektora wymagania i obowiązki są duże. - Wielu nauczycieli kończy szkolenia z zarządzania oświatą, ale nie startuje w konkursach - dodaje Wiśniewska.
Witold Karpiński, dotychczasowy dyrektor III LO, kończy kadencję i nie ubiega się o kolejną. - 37 lat pracy to dużo, wystarczy, by czuć się zmęczonym - mówi Karpiński. Jego zdaniem niedobre jest obecne prawo edukacyjne: - Jest często zmieniane, niezgodne z konstytucją, czego najlepszym przykładem jest tzw. amnestia maturalna z zeszłego roku - ocenia Karpiński. - Wynagrodzenie też pozostawia sporo do życzenia, a obowiązków w ostatnich latach przybyło trzykrotnie, choćby w związku z nowymi maturami. Szczególnie trudne były ostatnie lata po wprowadzeniu reformy edukacji. Gimnazja okazały się niewypałem. Nie mobilizują do nauki, bo kończący tę szkołę egzamin zdaje każdy i może pójść do liceum bez względu na osiągnięty wynik. Jednak nikt nie chce ich zlikwidować. Nie można być dyrektorem w systemie, który jest zły i nie zmienia się go.

Pensja dyrektora szkoły lub przedszkola w Olsztynie waha się od 3,5 tys. do 4,5 tys. zł brutto. - Nauczyciel dyplomowany pracujący w trudnych warunkach, z nadgodzinami może zarobić więcej niż dyrektor przedszkola - mówi Wiśniewska.
W przedszkolu nr 9 nikt nie zgłosił się w pierwszym konkursie, miasto ogłosiło drugi. - Ja odchodzę na wcześniejszą emeryturę, chcę skorzystać z tego przywileju, póki jest - mówi Henryka Krasnodębska, dyrektor "dziewiątki". - W moim przedszkolu do każdego konkursu przystępowałam tylko ja. Myślę, że i teraz ktoś się znajdzie, choć to ciężka praca, małe pieniądze i dużo obowiązków.
- To, że mało osób się zgłasza, nie znaczy, że wybierzemy słabych kandydatów. Najwyżej będzie drugi konkurs albo w najgorszym wypadku można powierzyć obowiązki dyrektora któremuś z nauczycieli - mówi Anna Wasilewska, wiceprezydent ds. oświaty.
O powodzie braku kandydatów na dyrektorów mówią też nauczyciele. Dla prasy tylko anonimowo. - Moja mama, która przez lata była dyrektorem szkoły odradziła mi udział w konkursie w tym roku - mówi nauczyciel jednego z olsztyńskich gimnazjów, który skończył zarządzanie oświatą, spełnia wymogi formalne i mógłby ubiegać się o fotel dyrektora szkoły. - Sugerowała, żebym poczekał, aż rząd się zmieni, bo choćby był najmądrzejszy kurator oświaty, to zawsze podlega się ministrowi.
- Szkoły muszą funkcjonować przy każdym rządzie, dlatego namawiam kandydatów, by startowali i próbowali. To bardzo dobry moment, bo nie ma jeszcze dużej rywalizacji, później będzie trudniej - przekonuje Wasilewska.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)