Dzięki Narodowemu Programowi Zatrudnienia nie powstanie 1,2 mln miejsc pracy
Priorytetem polityki gospodarczej i społecznej powinno być zwiększenie produktywnego zatrudnienia, ale po pierwsze - ogółu Polaków, a nie tylko osób młodych
24.10.2012 | aktual.: 24.10.2012 10:46
PiS proponuje obłożenie wszystkich pracujących Polaków dodatkowym podatkiem od wynagrodzeń w wysokości 2,5 proc. Zebrane w ten sposób pieniądze, około 7 mld zł rocznie, trafiałyby do Funduszu Wspomagania Zatrudnienia i Funduszu Wspierania Przedsiębiorczości Ludzi Młodych. Fundusze te wspierałyby zatrudnienie osób młodych (do 35 lat) w małych miastach, na wsi oraz w gminach zdegradowanych ekonomicznie.
Zdaniem PKPP Lewiatan ocena skutków realizacji takiego programu przedstawiona przez autorów jest jednostronna i nierzetelna. Jako podmioty, na które realizacja programu będzie oddziaływała, autorzy wskazali jedynie przedsiębiorców i pracowników, którzy skorzystają z dotacji. Ani słowem nie wspomnieli, że wszyscy pozostali pracujący Polacy będą musieli oddać dodatkowo 2,5 proc. swojego wynagrodzenia w celu sfinansowania programu. Opisując wpływ na konkurencyjność gospodarki i przedsiębiorczość autorzy wskazują zwiększenie zatrudnienia w małych miastach, na wsi i w gminach zdegradowanych ekonomicznie. Nic nie mówią o zmniejszeniu zatrudnienia w pozostałych regionach w wyniku wzrostu opodatkowania wynagrodzeń. Autorzy programu nie wykazują dlaczego przewidują powstanie akurat 1 200 000 wspieranych miejsc pracy.
- Naszym zdaniem dotowanie pracy młodych osób w małych miastach, na wsi i w gminach zdegradowanych ekonomicznie przyniesie więcej szkód niż korzyści, bo będzie zakłócało efektywną alokację kapitału. Po pierwsze - dofinansowanie często niskoproduktywnych miejsc pracy pochłonie środki ograniczając jednocześnie możliwości rozwoju i zwiększenia zatrudnienia w przedsiębiorstwach o wyższej efektywności.
Po drugie - poniesiemy wysokie koszty administracyjne (zbierania podatku, rozdzielania i kontroli dotacji), o których autorzy nie wspominają, a które w oparciu o dotychczasowe doświadczenia można szacować na setki milionów złotych rocznie. Łączny efekt dla naszego kraju będzie ujemny: utrudnimy proces modernizacji kraju a łączna liczba miejsc pracy i ich produktywność zmaleje - mówi Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu PKPP Lewiatan.
Jeżeli PiS chce przyspieszyć tworzenie miejsc pracy, to musi zrezygnować z obrony przywilejów emerytalnych i rentowych oraz niskiego wieku emerytalnego. Do emerytur i rent dopłacamy rocznie 80 mld zł, bo składki nie pokrywają wypłacanych świadczeń ( dla porównania: na budowę dróg i lotnisk oraz modernizację kolei przeznaczamy 30 mld zł, na badania naukowe 6 mld zł).
Gdybyśmy te 80 mld zł rocznie przeznaczali na inwestycje, to mielibyśmy wspaniałą sieć transportową, nowoczesne szpitale, szkoły i fabryki. Bezrobocie byłoby znacznie mniejsze, bo kilkaset tysięcy osób pracowałoby przy realizacji tych inwestycji. Mając lepszą infrastrukturę przyciągnęlibyśmy zagranicznych inwestorów, którzy utworzyliby kolejne miejsca pracy. Szybszy byłby wzrost zatrudnienia i zamożności społeczeństwa
Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan