Dziesiątki tysięcy złotych odszkodowania. Walka ze szpitalem trwała 11 lat
Mężczyzna miał poddać się operacji na oddziale neurochirurgii w Zgierzu. Na skutek zakażenia gronkowcem i przebytej w efekcie sepsy, odniósł trwały uszczerbek na zdrowiu. Po 11 latach walki, poszkodowany w końcu otrzymał odszkodowanie.
19.02.2024 12:52
Mężczyzna przebył tam operację kręgosłupa na Oddziale Neurochirurgicznym w zgierskim szpitalu. Po wystąpieniu nagłych komplikacji, pacjent został przewieziony do szpitala zakaźnego w Łodzi. Tam został poddany szeregowi badań, na podstawie których stwierdzono, że mężczyzna jest zarażony gronkowcem. Lekarze stwierdzili u niego 10 proc. uszczerbek na zdrowiu. - donosi Express Ilustrowany.
Pacjent skierował do szpitala żądanie 80 tys. zł zadośćuczynienia za wyrządzone mu krzywdy. Niestety szpital nie przyznał się do winy. Wówczas poszkodowany wniósł pozew do Sądu rejonowego w Zgierzu. Wtedy zażądał 30 tys. zł zadośćuczynienia, 5 tys. zł za naruszenie jego praw pacjenta, a także odszkodowania w kwocie 5 tysięcy złotych, które wydał na leczenie poszpitalne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprzedaje auta za miliony! "Tesli mi nie szkoda, traktuję ją jak lodówkę" - Robert Michalski #18
Walczył o sprawiedliwość przez 11 lat. W końcu zapadł wyrok w sprawie
Sąd Rejonowy w Zgierzu ustalił, że podczas pobytu pacjenta w szpitalu opieka na Oddziale Neurochirurgii była na niedostatecznym poziomie. Ponadto według powoda już pierwszego dnia po operacji dyżurna pielęgniarka miała naruszyć ranę pooperacyjną podczas zapinania gorsetu, co miało być bezpośrednią przyczyną zakażenia – czytamy w aktach sprawy.
"Trzeciego dnia od operacji u powoda wystąpiła biegunka, osłabienie organizmu oraz anemia, zaś w piątym dniu po zabiegu wystąpiły objawy ostrej niewydolności nerek" – podano.
Według zeznań żony pacjenta personel medyczny nie interesował się stanem mężczyzny. To ona kupowała gaziki, które podkładała pod gorset. Gdy u powoda pojawiła się biegunka, rodzina musiała kupić pampersy. A kiedy żona powoda zgłaszała pielęgniarkom konieczność zmiany pościeli to nie reagowały na jej prośby. To jednak nie wszystko.
"Miała miejsce sytuacja, że powód podczas wstawania w nocy znacznie osłabł. Nie uzyskał wtedy pomocy personelu medycznego, zaczął krzyczeć, że skoro nikt mu nie chce pomóc, to będzie musiał wezwać karetkę" – zeznali świadkowie.
Jak wynika z materiału zgromadzonego przez sąd, w tym samym roku w którym powód przeszedł operację kręgosłupa na Oddziale Neurochirurgii odnotowano 8 przypadków zakażenia gronkowcem złocistym, a w całym szpitalu 32. Ponadto nikt nie podjął ani nie zaplanował wobec zaistniałych przypadków zakażeń żadnych realnych działań naprawczych.
Według opinii biegłych w dokumentacji medycznej chorego nie ma informacji o zastosowaniu po operacji odpowiedniej antybiotykoterapii. Od chorego nie pobrano materiału na posiew, a opieka była na niedostatecznie niskim poziomie. W przekonaniu Sądu szpital obciąża także szereg zaniedbań o charakterze organizacyjnym na polu przeciwdziałania zakażeniom szpitalnym.
Szpital nie przyznaje się do winy
Zdaniem sądu zachodzi duże prawdopodobieństwo, że pacjent został zakażony bakterią gronkowca złocistego w trakcie operacji, bowiem ten rodzaj bakterii najczęściej przenosi się przez niesterylne narzędzia używane do zabiegu, a także brudne ręce personelu. "Zdaniem Sądu Rejonowego adekwatne do rozmiarów krzywdy powoda zadośćuczynienie powinno kształtować się na poziomie wyższym niż kwota żądana przez powoda. Powyższe okoliczności powodują, że kwota dochodzonego zadośćuczynienia rzędu 30 tys. zł nie jest kwotą wygórowaną. W tym zakresie powództwo podlegało uwzględnieniu w całości" – stwierdzono.