Eksperci o raporcie nt. OFE: poprawna diagnoza, wnioski niewłaściwe

Rząd nie wyciągnął właściwych wniosków z poprawnie postawionej diagnozy dotyczącej Otwartych Funduszy Emerytalnych - ocenili eksperci Centrum im. Adama Smitha. Ich zdaniem, cały polski system emerytalny jest zły i zmierza ku katastrofie, dlatego trzeba go zmienić.

Eksperci o raporcie nt. OFE: poprawna diagnoza, wnioski niewłaściwe
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

27.06.2013 | aktual.: 28.08.2013 10:34

W środę ministrowie pracy i finansów zarekomendowali przekazanie do konsultacji społecznych trzech propozycji zmian w systemie emerytalnym oraz propozycję wypłat emerytur z Otwartych Funduszy Emerytalnych. Zdaniem autorów rekomendacji zmiany - bez względu na to, który wariant zostanie wybrany - korzystnie wpłyną na wysokość emerytur, zapewnią dopływ środków do gospodarki, przyczynią się do obniżenia długu publicznego i zrównoważenia funduszu emerytalnego w ZUS. Zmiany mają też doprowadzić do prawdziwej konkurencji między OFE.

Wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski podkreślił podczas czwartkowej konferencji prasowej, że instytut od początku wskazywał, że system emerytalny, który wprowadzono w 1999 r., może generować ryzyka. - Niestety, w tamtym czasie bardzo trudno było przedstawić swoje racje związane z niebezpieczeństwem wprowadzenia takiego systemu emerytalnego w Polsce - powiedział.

- Cieszymy się z faktu, że rząd po tylu latach przeprowadził prawidłową diagnozę, ale wnioski są niewystarczające - podkreślił Sadowski.

Prezydent Centrum im. Adama Smitha Robert Gwiazdowski zaznaczył, że rządowy raport nie jest pełny. - Niestety, wbrew zobowiązaniu wynikającemu z ustawy (...) i tytułowi przeglądu, rząd dokonał przeglądu OFE, a nie całego systemu emerytalnego. Nie uwzględnił więc wad całego systemu, które właśnie OFE utrwalają - mówił.

Dodał, że "genetyczną" wadą systemu jest to, że jest on finansowany z opodatkowania pracy. - To wiedzie systemy emerytalne na całym świecie do katastrofy - wskazał.

W jego opinii, z punktu widzenia statystycznego Kowalskiego nie ma znaczenia, który z zaproponowanych przez rząd wariantów zostanie wprowadzony w życie. - Różnice między nimi - jak pokazuje rząd - są w ułamkach procentów, więc na tę przyszłą emeryturę też się będzie to przekładało w ułamkach procentów - ocenił.

Ekspert Centrum im. Adama Smitha Ireneusz Jabłoński powiedział, że obecnie najlepszym wyjściem byłoby połączenie dwóch pierwszych wariantów. - Uważamy, że w tym momencie należy połączyć wariant pierwszy z drugim. Po to, aby było taniej i prościej oraz dać prawo wyboru. Liczymy jednak na to, że jak już raz podjęto ryzyko polityczne, to mamy nadzieję, że w kolejnych krokach zaczniemy rozmawiać o konieczności zmiany całego systemu emerytalnego - powiedział.

Gwiazdowski tłumaczył, że system emerytalny w obecnym kształcie, bez względu na to czy część składki trafia do OFE czy w całości do ZUS, nie ma przyszłości. - Ten system się nie zbilansuje (...). Nasze emerytury w przyszłości będą zależały od tego, jaki będzie PKB wytwarzany przez przyszłe pokolenia, czyli nasze dzieci i wnuki - podkreślił.

Dodał, że przyszłe PKB będzie więc zależało od liczby potomstwa, jakie mamy, co jest uzależnione "od tego ile dzisiaj będziemy mieli pieniędzy, aby je wychowywać". - To z kolei zależy od tego jak będzie opodatkowane nasze wynagrodzenie, co zależy od konstrukcji systemu emerytalnego - powiedział.

Ocenił, że najlepszym wyjściem byłoby wprowadzenie emerytur obywatelskich, czyli równych dla wszystkich i finansowanych w całości z budżetu państwa, a nie naszych składek emerytalnych. Dodał, że zaoszczędzone pieniądze statystyczny Kowalski mógłby indywidualnie odkładać na starość.

Andrzej Sadowski powiedział, że wprowadzenie takich emerytur zmniejszyłoby koszty państwa, gdyż "indywidualizacja każdego podatku wymaga stworzenia gigantycznej administracji podatkowej, do której należy ZUS i powoduje gigantyczne koszty poboru podatków". - Znacznie taniej, łatwiej i szybciej jest wypłacać każdemu w 100 proc. emeryturę z budżetu, tak jak to jest w przypadku wojskowych, policjantów czy sędziów - powiedział.

Pierwszy wariant z przedstawionych w środę przez ministrów pracy i finansów, przewiduje likwidację części obligacyjnej OFE. Oznacza to, że środki, których OFE nie mogą inwestować w akcje, byłyby przenoszone do ZUS, a ich równowartość trafiałaby na subkonta przyszłych emerytów i byłaby waloryzowana na tych samych zasadach, jak obecnie zgromadzone tam środki.

Drugi wariant przewiduje dobrowolność udziału w części kapitałowej systemu emerytalnego. Osoby rozpoczynające pracę mogłyby wybrać, do którego OFE chcą należeć. Jeżeli ktoś nie wybierze OFE, jego składka w całości będzie trafiać na subkonto w ZUS.

Zgodnie z trzecim wariantem, ubezpieczony mógłby zdecydować się na przekazanie całości składki do ZUS przy obecnej wysokości 19,52 proc., albo zdecydować się na przekazanie części składki do ZUS (17,52 proc.). Pozostała 2-proc. część składki trafiałaby do OFE, ale ubezpieczony musiałby wpłacać do funduszu także dodatkowe 2 proc. składki. W sumie składka emerytalna od wynagrodzenia wyniosłaby 21,52 proc.

Źródło artykułu:PAP
ofeemeryturysystem emerytalny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)