Esbek, ale nasz? Rekrutacją pracowników strategicznej państwowej spółki zajmuje się były oficer SB

Afera podsłuchowa w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych i odwołanie prezesa Piotra Woyciechowskiego to nie koniec kłopotów tej strategicznej spółki Skarbu Państwa. Jak się okazuje, rekrutowaniem jej pracowników zajmuje się Piotr Wroński, były oficer SB, odpowiedzialny za inwigilację opozycji w czasach PRL.

Esbek, ale nasz? Rekrutacją pracowników strategicznej państwowej spółki zajmuje się były oficer SB
Źródło zdjęć: © East News | Stefan Maszewski/Reporter
Jacek Bereźnicki

17.10.2017 | aktual.: 17.10.2017 13:21

O zatrudnieniu płk Piotra Wrońskiego w PWPW informuje "Fakt". Gazeta dotarła do treści umowy, którą z Wrońskim podpisano w sierpniu 2016 roku.

Umowa została podpisana przez odwołanego w poniedziałek prezesa PWPW Piotra Woyciechowskiego oraz członka zarządu Roberta Malickiego.

Przypomnijmy, że Woyciechowski został zwolniony po tym, gdy wyszło na jaw, iż szefowie związków zawodowych w PWPW byli potajemnie podsłuchiwani.

- Jeśli to prawda, sprawa powinna jak najszybciej trafić do prokuratury - powiedział we wtorek dziennikarzom szef "Solidarności" Piotr Duda, pytany przez dziennikarzy o komentarz do odwołania Piotra Woyciechowskiego.

- Podzielę się z prokuratorem swoimi informacjami, a nawet powiem, dowodami, które posiadam w tej sprawie - zadeklarował.

Rada nadzorcza Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych zaprzecza, że zarząd spółki uczestniczył w nagrywaniu rozmów związkowców.

Ekspert i specjalista od rekrutacji

Woyciechowski, który uchodzi za zaufanego człowieka szefa MON Antoniego Macierewicza, został powołany na prezesa PWPW w styczniu 2016 roku. Pół roku później spółka rozpoczęła współpracę z Piotrem Wrońskim.

To właśnie Wrońskiego wskazuje się jako osobę, która może być zamieszana w zorganizowanie podsłuchów.

Wroński to były oficer Służby Bezpieczeństwa PRL, który rozpracowywał członków podziemnej "Solidarności" oraz środowisko Radia Wolna Europa.

W ostatnim czasie szerzej znany jest jako chętnie zapraszany do TVP ekspert od służb specjalnych i pokrewnej tematyki.

W 1989 roku przeszedł pozytywnie weryfikację i rozpoczął pracę w Urzędzie Ochrony Państwa. Na początku lat 90. Wrońskiemu udało się zdobyć zaufanie nie tylko szefa UOP Piotra Naimskiego, ale także Antoniego Macierewicza, który wówczas kierował MSW.

W tym czasie poznał Woyciechowskiego, który był szefem Gabinetu Studiów ministra Macierewicza. Wroński przekazywał na jego ręce informacje o metodach walki SB z "Solidarnością".

Każdego uprzedzam, kim jestem

W jakim celu Wojciechowski ściągnął Wrońskiego do PWPW? Jak sam Wroński przyznaje w opublikowanym w internecie oświadczeniu wykonuje w spółce "prace polegające na rozmowach z kandydatami do zatrudnienia".

"Każdego uprzedzam, kim jestem, przedstawiam się włącznie z podaniem stron internetowych, zawierających mój pełen życiorys. Dopiero wtedy zaczynam rozmowę, o ile mój rozmówca wyrazi zgodę" - pisze Wroński.

Jak dowiedział się"Fakt", za każdego sprawdzonego kandydata Wroński dostawał 400 zł. Z informacji gazety wynika, że wykonywał też inne intratne zadania na rzecz spółki.

Za audyt bezpieczeństwa oraz "scenariusze zagrożeń" dla obiektów spółki miał dostać 15 tys. zł. Wroński podpisywał też umowy dotyczące pozyskiwania informacji o zagranicznych kontrahentach PWPW.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (120)