Fed nie jest zadowolony z aktywności gospodarki
W środę na rynkach w USA mówiono trochę o orędziu o stanie państwa wygłoszonym w nocy naszego czasu przez prezydenta Baracka Obamę. Ono zwyczajowo zwiększało optymizm, ale tak naprawdę nie bardzo wiadomo dlaczego.
27.01.2011 10:26
Oprócz zapowiedzi zwiększenia (w dalszej przyszłości) zatrudnienia, budowy szybkich kolei i szybkiego Internetu nie było tam nic bardzo istotnego. Mówi się o zaproponowanych przez prezydenta cięciach w wydatkach (400 mld USD w ciągu 10 lat), ale Republikanie i tak uważają, że to dużo za mało. Poza tym prezydent wezwał do prac nad obniżeniem podatku od zysków firm (CIT), ale podatek miałby zostać zmniejszony pod warunkiem zniknięcia z prawa podatkowego licznych luk i zwolnień, a to się biznesowi nie spodoba.
Na pozór znakomity był raport o ilości sprzedanych w grudniu nowych domów. Sprzedaż wzrosła aż o 18 procent – do poziomu najwyższego od 8 miesięcy. Procentowy wzrost był największy od 1992 roku. Istotne jednak jest to, że sprzedaż wzrosła tak mocno dzięki niesamowitej wręcz sprzedaży domów na zachodzie USA (wzrost o 72 procent). Dane były tak dobre dlatego, że grudzień był ostatnim miesiącem w którym mieszkańcy Kalifornii mogli dostać do 10.000 USD ulgi podatkowej, jeśli kupili dom. Jak więc widać dane były praktycznie bezwartościowe, ale byki ten pretekst wykorzystały.
Najważniejszym wydarzeniem był komunikat, który FOMC opublikował po swoim posiedzeniu. Oczywiście poziom stóp procentowych się nie zmienił. Nie zmieniło się też zaangażowanie Fed w zapowiadane w zeszłym roku „poluzowanie ilościowe”. Martwić mogło to, że Fed określił ożywienie gospodarcze, jako „rozczarowująco wolne” – takie, które nie doprowadzi do znacznej poprawy na rynku pracy. Stwierdzono też, że mimo wzrostu cen surowców inflacja pozostaje na bardzo niskim poziomie. Takie oceny nie mogły spodobać się inwestorem, ale rodziły prawie pewność tego, że Fed w drukowaniu pieniędzy nie poprzestanie na 600 mld USD dolarów. Będzie mocniej pomagał gospodarce.
Na rynku akcji przed publikacją komunikatu Fed panował optymizm. Nawet spadek cen akcji Boeinga (po publikacji raportu kwartalnego) niespecjalnie pogarszał nastroje (chociaż szkodził indeksowi DJIA). Po publikacji komunikatu FOMC gracze nie bardzo wiedzieli co robić: cieszyć się, że Fed będzie zmuszony bardziej intensywnie pomagać, czy martwić oceną stanu gospodarki. Wybrano nic niezrobienie. Po próbach ruchu w górę i w dół rynek się ustabilizował i sesja zakończyła się umiarkowanymi wzrostami indeksów. Kolejny pretekst to podtrzymania zwyżki jest za nami, więc do korekty jest coraz bliżej.
GPW rozpoczęła środową sesję od wzrostu indeksów, co nie było zaskoczeniem, bo we wtorek jednoprocentowy spadek nie dostał wsparcia ze strony giełd amerykańskich. Pomagał bykom wzrost ceny akcji PKN Orlen, który opublikował wstępne dane odnośnie do wyników czwartego kwartału. Generalnie jednak WIG20 rósł opornie i w niewielkim jedynie stopniu odzwierciedlał spory optymizm widoczny na innych giełdach europejskich.
Sytuacja zmieniła się na pół godziny przed południem i to zmieniła się w sposób znaczny i błyskawiczny. Popytowe koszyki poprowadziły WIG20 na północ i z jednego z gorzej zachowującego się rynku GPW stała się jednym z lepiej zachowujących się. WIG20 wzrósł wtedy o 1,3 proc., zatrzymał się na dłużej i zaczął się osuwać, mimo że na innych giełdach nastroje były nadal dobre (indeksy nieznacznie się osunęły). Im bliżej było do rozpoczęcia sesji w USA tym niżej schodził indeks. Udało się (z niewielką pomocą fixingu) zakończyć dzień zwyżką WIG20 o 0,73 proc. To w niczym nie zmieniło układu technicznego. Nadal jeszcze jeden mocniejszy spadek doprowadzić może do wygenerowanie mocnego sygnału sprzedaży.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi