Fed utrzyma obecną politykę dopóki będą trwać kłopoty budżetowe USA - Belka
28.09. Nowy Jork (PAP) - Im dłużej będą trwać kłopoty budżetowe USA, tym dłużej Rezerwa Federalna (Fed) będzie utrzymywała obecną politykę tzw. luzowania ilościowego, czyli zakupów...
28.09.2013 | aktual.: 30.09.2013 07:08
28.09. Nowy Jork (PAP) - Im dłużej będą trwać kłopoty budżetowe USA, tym dłużej Rezerwa Federalna (Fed) będzie utrzymywała obecną politykę tzw. luzowania ilościowego, czyli zakupów obligacji - powiedział PAP w Nowym Jorku prezes NBP Marek Belka.
Na cztery dni przed końcem obecnej ustawy finansującej budżet federalny z powodów sporów w Kongresie, Stany Zjednoczone wciąż są bez budżetu. Ponadto wciąż nie ma porozumienia Kongresu ws. zwiększenia dozwolonego limitu długu (obecnie 16,7 mln USD), który - jak szacuje resort finansów USA - zostanie osiągnięty w drugiej połowie października. To, jak ostrzegł prezydent Barack Obama, oznaczałoby to pierwszą w historii USA niewypłacalność USA na rynkach międzynarodowych.
W rozmowie z PAP Belka ocenił, że to, iż USA mogą nie mieć na czas ustawy budżetowej nie ma aż tak wielkiego znaczenia.
"Tu nie będzie wielkich problemów, bo w każdym systemie budżetowym są bezpieczniki" - powiedział. Wtedy automatycznie przyjmuje się budżet z ubiegłego roku, wyjaśnił.
"Natomiast gdyby nastąpił tzw. default (niewypłacalność - PAP), to wtedy pytanie brzmi, czy będzie to mieć wpływ na gospodarkę jako całości w Stanach Zjednoczonych. Ta tzw. sekwestracja (już obowiązujące od marca automatyczne cięcia budżetowe - PAP) wpływa na osłabienie tempa ożywienia gospodarczego, ale nie dramatycznie" - dodał.
W ocenie prezesa NBP, wszystkie te niepewności ws. budżetu USA mogą wpłynąć na politykę Fed-u, "w taki sposób, że Fed nie będzie skłonny wycofywać się z obecnej polityki pieniężnej".
"Czyli innymi słowy: im więcej kłopotów budżetowych w USA, tym dłużej będzie trwało luzowanie ilościowe. Z punktu widzenia gospodarki amerykańskiej to korzystne, ale z punktu widzenia gospodarki światowej to nie dobrze" - powiedział PAP Belka.
Belka przyznał, że trudno mu sobie wyobrazić konsekwencje ewentualnej niewypłacalności USA, czyli niemożności regulowania zobowiązań wynikających z obsługi długu, w przypadku niepodniesienia limitu długu przez Kongres.
"Ale wyobrażam sobie, że Fed musiałby to wszystko skupywać, bo nie ma przecież ograniczonego limitu zaangażowania w obligacje skarbowe" - powiedział.
Zdaniem Belki już ostatnia decyzja Fed, by nie zmniejszać skali zakupu aktywów, była związana z niepewną sytuacją budżetową USA.
"Decyzja Bena Bernanke była decyzją na wszelki wypadek. Skoro nie wiadomo, co nas czeka w strefie budżetowej, to nie komplikujmy sytuacji polityką pieniężną. Fed przewidywał problemy na odcinku budżetowym" - powiedział.
Fed zdecydował 18 września o utrzymaniu bez zmian realizowanego programu tzw. luzowania ilościowego, czyli kryzysowej strategii zasilania gospodarki tanim pieniądzem poprzez skupowanie co miesiąc obligacji skarbowych i hipotecznych o wartości 85 mld USD. Ta decyzja była dla wielu inwestorów i rynków zaskoczeniem, bo w czerwcu Bernanke sygnalizował, że zacznie ograniczać skupowanie aktywów.
Kontrolujący Izbę Reprezentantów Republikanie uzależniają zgodę na ustawę budżetową oraz podniesienie limitu zadłużenia od uchylenia bądź przynajmniej odłożenia wejścia w życie znienawidzonej przez nich reformy sytemu ochrony zdrowia, tzw. Obamacare. Wyklucza to prezydent Obama i kontrolujący Senat Demokraci. W piątek Senat odesłał ustawę budżetową z powrotem do izby niższej, odrzucając przyjęty przez nią wcześniej projekt zakładający obcięcie funduszy na Obamacare.
"Dla Europejczyków to trudne do zrozumienia, jak może istnieć rozwinięty kraj, który nie ma powszechnego systemu ubezpieczeniowego. Dla mnie Obamacare jest rzeczą tak naturalną jak to, że jest tlen w powietrzu" - przyznał Belka.
Prezes NBP ocenił, że USA mogą sobie pozwolić na te, jak określił "grymasy" ws. budżetu, tylko dlatego, że są krajem "podstawowej waluty światowej".
"Gdyby dolar nie miał tej pozycji, to Amerykanie nie mogliby sobie pozwolić na takie grymasy. A ponieważ euro jest słabawe, to sobie mogą na to pozwolić. Na razie juan nie jest jeszcze gotowy do przejęcia pewnej roli, ale też nie będzie to rola waluty dominującej. Na razie jedyną alternatywą dla dolara jest tylko euro, a euro jest słabe" - powiedział Belka.
Z Nowego Jorku Inga Czerny (PAP)
icz/ zab/ ana/