Federacja Konsumentów na tropie konsumenckich absurdów. Sprzeciw wobec nieuczciwym praktykom
Niby "bezpłatna" porada telefoniczna, a za każdą minutę połączenia trzeba zapłacić 5 zł. Czosnek z napisem "polski", a pochodzący z Chin lub Egiptu. Restauracja, która może bez podania przyczyny nie wpuścić nas do środka. To tylko kilka przykładów konsumenckich absurdów, które wyłapują zarówno klienci, jak i Federacja Konsumentów. Trwa konkurs na największy z nich.
Federacja Konsumentów organizuje konkurs na "najciekawszy konsumencki absurd". O co chodzi? O nadsyłanie zgłoszeń np. ze zdjęciem lub skanem obrazującym nieuczciwe praktyki rynkowe, stosowane przez przedsiębiorców wobec konsumentów.
Przede wszystkim takie, które mogą być nierzetelne, wprowadzać konsumenta w błąd lub być sprzeczne z prawem. W sumie edycji konkursu będzie siedem. Co miesiąc Federacja Konsumentów nagrodzi trzy osoby, które według komisji konkursowej zgłoszą największy absurd. A pod koniec roku w dodatkowej – ósmej edycji, zostanie wybrany absurd roku. Pierwsza edycja właśnie dobiegła końca.
Co konkurs ma na celu? "Usunięcie z rynku oszukańczego oznaczania produktów czy nieuczciwych praktyk rynkowych, które widzimy" - czytamy w komunikacie prasowym.
Chodzi o podejmowanie działań dla dobra wspólnego. - Angażujemy konsumentów do tego, aby wysyłali do nas sprawy, które nie tyle są niezgodne z prawem, ile po prostu bulwersują i pozostawiają niesmak po ich zobaczeniu czy przeczytaniu – mówi Michał Herde, prezes warszawskiego oddziału Federacji Konsumentów.
Obejrzyj: Fundusze unijne a praworządność. "To powiązanie jest racjonalne"
Na samym zgłoszeniu i nagłośnieniu się nie kończy, ponieważ Federacja Konsumentów kontaktuje się z danym przedsiębiorcą, producentem czy sprzedawcą i stara się na niego wpłynąć, by daną praktykę zmodyfikował lub całkowicie z niej zrezygnował. - Jeżeli to nie pomoże, to będziemy zgłaszać sprawy do odpowiednich organów, czyli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów czy Rzecznika Finansowego, które mogą zareagować i mieć duży wpływ na obrót sprawy – komentuje Michał Herde.
O jakie przypadki chodzi? Między innymi o wprowadzające w błąd oznaczenia na produktach. W sklepie znaleziono czosnek, przy którym było napisane, że jest to produkt "polski". Natomiast kilka linijek niżej znajdowała się informacja, że kraj pochodzenia to... Egipt.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Kolejny przykład to reklama znajdująca się na fotobudce. Jej twórca umieścił informację, że można sobie w niej zrobić m.in. zdjęcie do dowodu osobistego. Nie było by w tym może nic absurdalnego, gdyby nie napis "zatwierdzone". Federacja Konsumentów uważa, że sugerowanie, że ktoś (jakiś "ważny" urząd) "zatwierdził" jest nadużyciem.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Stowarzyszenie umieszcza różne przykłady konsumenckich absurdów na swoim profilu na Facebooku. - Niektóre z nich są nadsyłane przez konsumentów, ale też często sami znajdujemy takie "smaczki". Ostatnio opublikowaliśmy zdjęcie reklamy, gdzie jedna kancelaria prawna ogłaszała, że prowadzi "bezpłatne" porady telefoniczne, a płatne jest tylko połączenie – blisko 5 zł za 1 minutę. Jest to wprowadzanie konsumentów w błąd, co do tego, jaką umowę zawierają i co jest jej przedmiotem. Celem nie jest przecież połączenie i jego jakość, tylko uzyskanie informacji – komentuje Michał Herde.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Jedna z nagród w tej edycji konkursu trafiła do pani Anny, która nadesłała zdjęcie tabliczki, która widnieje na drzwiach restauracji w Otwocku. "Lokal jest terenem prywatnym. Obsługa może odmówić wstępu i sprzedaży bez podania przyczyny" - taki właśnie napis można przeczytać przy wejściu do tego lokalu.
Federacja Konsumentów opublikowała zarówno zdjęcie tabliczki, jak i nazwę restauracji oraz skomentowała ten fakt. "Wystarczy konsumencie, że raz złożyłeś reklamację, że zbyt długo siedziałeś z jedną herbatą, a może dlatego, że nosisz niemarkowe buty. Pani Anna słusznie poczuła się oburzona napisem" - czytamy w poście. Federacja Konsumentów oznaczyła lokal i poprosiła o zmianę napisu na drzwiach. "Po jego usunięciu nadal będzie można wypraszać źle zachowujących się klientów, ale takim napisem odstraszacie wszystkich" - czytamy dalej we wpisie.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Federacja Konsumentów mówi, że niestety sam konsument może niewiele osiągnąć, jeżeli chodzi o wpłynięcie na producenta czy sprzedawcę, aby zaprzestał stosowania pewnych praktyk. Sprawę trzeba nagłaśniać w każdy możliwy sposób, dzięki temu szansa na zmianę jest większa. - Ciekawe jest to, że niektórzy konsumenci wysyłający do nas zdjęcia tych absurdów, nie są bezpośrednio poszkodowani tymi działaniami. Oni napisali do nas, bo uważają, że takie zachowania są naganne, bulwersujące i wykorzystują niewiedzę ludzi. Zgłaszanie takich spraw to działanie dla dobra ogółu – podsumowuje Michał Herde z Federacji Konsumentów.
W wielu przypadkach trzeba być naprawdę ostrożnym i spostrzegawczym, aby nie dać się naciąć na różne triki, jakie stosują producenci, sprzedawcy czy dystrybutorzy. Warto więc wziąć sprawy w swoje ręce i mówić głośno, gdy zostaliśmy wprowadzeni w błąd. Każdy z nas jest przecież konsumentem, który od początku do końca chce znać prawdę o produkcie czy usłudze, jaką kupuje lub nabywa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl