Fundacja im. Hanki Bożyk: składka zdrowotna powinna być wyższa

Składka zdrowotna w Polsce musi wzrosnąć o kilka punktów procentowych i powinna być współfinansowana przez pracodawców - uważają ekonomiści z Fundacji im. Hanki Bożyk, którzy przedstawili swoje postulaty na konferencji prasowej w Warszawie.

15.11.2010 | aktual.: 15.11.2010 18:30

Składka zdrowotna w Polsce musi wzrosnąć o kilka punktów procentowych i powinna być współfinansowana przez pracodawców - uważają ekonomiści z Fundacji im. Hanki Bożyk. Organizacje pracodawców są zdania, że najpierw należy poprawić efektywność służby zdrowia.

Przedstawiciele fundacji przedstawili swoje postulaty w poniedziałek na konferencji prasowej w Warszawie.

W ocenie fundacji, 9-proc. składka na fundusz zdrowotny jest zbyt niska, by mogła zapewnić prawidłowe funkcjonowanie publicznej służby zdrowia i powinna wzrosnąć do 14-15 proc., czyli poziomu, jaki obowiązuje w innych krajach europejskich.

Jak podkreślił prof. Jerzy Żyżyński z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, w wielu krajach Europy co najmniej połowę składki zdrowotnej płacą pracodawcy lub państwo z podatków ogólnych. Jego zdaniem, taki sam system powinien zostać wprowadzony w Polsce. Jak dodał prof. Żyżyński, możliwe byłoby zróżnicowanie wysokości stawek w zależności od wielkości przedsiębiorstwa.

Ekonomista prof. Paweł Bożyk zaznaczył, że niektórzy pracodawcy już współfinansują system ochrony zdrowia w ten sposób, że rekompensują swoim pracownikom koszty tzw. abonamentów medycznych. Zaznaczył jednak, że taki system ma wiele mankamentów, m.in. wyraźnie uprzywilejowuje silniejsze przedsiębiorstwa. Jak dodał, by zachęcić pracodawców do współpłacenia składek, trzeba odwołać się do ich patriotyzmu i sumienia.

Ekspert Polskiej Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan Jeremi Mordasewicz powiedział PAP, że rzeczywiście w Polsce, w porównaniu z innymi krajami, nakłady na zdrowie są stosunkowo niskie. Jednak jego zdaniem lepszym rozwiązaniem niż podnoszenie wysokości składek jest poprawienie efektywności środków przekazanych do systemu.

- Przed podniesieniem składki należałoby najpierw przede wszystkim poszerzyć grono osób, które tę składkę płacą, np. o rolników. Leczenie rolników to jest koszt rzędu 4-5 mld zł rocznie. Powiedziałbym, że wszyscy powinni ją płacić na równych uczciwych zasadach - powiedział ekspert. Zaznaczył też, że "obecna organizacja służby zdrowia pokazuje jaskrawe przypadki marnotrawstwa, polegające np. na tym, że kupuje się sprzęt, który pracuje tylko przez połowę czasu, w którym mógłby pracować".

Zdaniem eksperta PKPP Lewiatan możliwym rozwiązaniem byłoby też wprowadzenie częściowej odpłatności - rzędu kilku do kilkunastu złotych - za część usług medycznych. Dodał, że wprowadziły to np. Czechy i Francja.

W ocenie eksperta rynku zdrowia Pracodawców RP Roberta Mołdacha pomysł obciążenia pracodawców wyższa składką zdrowotną powinien uwzględniać dotychczasowe zaangażowanie pracodawców w opiekę zdrowotną pracowników. - Ok. 2 mln osób - pracowników i ich rodzin - objętych jest abonamentowym systemem dostępu do ochrony zdrowotnej. Te świadczenia wykupują pracodawcy. Chodzi o to, by te dotychczasowe obciążenia były uwzględnione - powiedział PAP Mołdach.

W reformie ważniejsze są inne działania, niż podnoszenie składki: wprowadzenie konkurencji płatników, czyli alternatywy dla Narodowego Funduszu Zdrowia oraz doprowadzenie do wzrostu efektywności świadczeń zdrowotnych - przekonywał. Dopiero na końcu powinniśmy myśleć, czy tych pieniędzy w systemie jest za mało - dodał.

Do czasu nadania tej depeszy PAP nie udało się uzyskać komentarza ministerstwa zdrowia wobec pomysłu poniesienia składki zdrowotnej.

Uczestnicy poniedziałkowej konferencji ocenili także, że istotnym błędem systemowym ochrony zdrowia w Polsce jest też obciążenie samorządów terytorialnych odpowiedzialnością za zadłużenie placówek ochrony zdrowia. Krytycznie ocenili też możliwość dalszego przekształcania szpitali w samorządowe spółki prawa handlowego, co zakłada przygotowany w ministerstwie zdrowia projekt nowelizacji ustawy o działalności leczniczej.

- Może to doprowadzić do głębokiego zróżnicowania sytuacji w skali kraju i pogorszenia dostępu do opieki zdrowotnej w tych miejscowościach, w których nie ma bogatych firm, płacących wysokie podatki. Te gminy, w których wpływy z podatków lokalnych są niższe, zostają skazane na degradację znajdujących się na ich terenie placówek ochrony zdrowia - powiedział Żyżyński.

- Pokazywanie szpitali dobrze funkcjonujących jako spółki jest demagogią; ich istnienie nie oznacza, że taka formuła będzie dobra dla całego systemu i wszystkich innych placówek ochrony zdrowia - dodał.

Prof. Bożyk zajął się opracowaniem rozwiązań dla polskiej służby zdrowia po śmierci swojej żony Hanki, na początku tego roku. Wezwana do niej karetka pogotowia dotarła po 63 minutach.

- W odróżnieniu od większości poszkodowanych przez służbę zdrowia, nie skierowałem sprawy do prokuratury i nie zażądałem odszkodowania. Założyłem fundację, by przy jej pomocy uchronić innych przed podobną tragedią - powiedział.

Fundacja stawia sobie za cel usprawnienie polskiego systemu ochrony zdrowia poprzez rozpoczęcie medialnej dyskusji na temat podstaw funkcjonowania służby zdrowia. Jak powiedział Bożyk, fundacja chce też przyznawać coroczną nagrodę ratownikom, którzy szczególnie zasłużyli się w niesieniu pomocy potrzebującym. Zaznaczył, że minister zdrowia Ewa Kopacz nie wyraziła zgody na objęcie działalności fundacji honorowym patronatem.

Mariusz Wachowicz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)