Gdy szef sprawia, że w pracy czujesz się jak śmieć...

O tym, że nasza praca, niezależnie od firmy i stanowiska, podkopuje naszą pewność siebie, samoocenę i ogólną radość z życia możemy usłyszeć niemal wszędzie.

Gdy szef sprawia, że w pracy czujesz się jak śmieć...

01.02.2010 | aktual.: 01.02.2010 14:43

O tym, że nasza praca, niezależnie od firmy i stanowiska, podkopuje naszą pewność siebie, samoocenę i ogólną radość z życia, możemy usłyszeć niemal wszędzie.

Daria tego dnia miała już dość. Zjawiła się w pracy o 6.30, żeby wstawić ostatnie poprawki do oferty, którą jej zespół miał przedstawić o godzinie 10.00. Wszystko poszło gładko. Była zmęczona, ale zadowolona. O godzinie 9.00 jej przełożony przyszedł do pracy. Pierwsza rzecz którą zrobił - wezwał Darię. Przeglądał wczoraj wieczorem ofertę i znalazł tam fragmenty, które mu się nie podobały. W dodatku nie przyjmował do wiadomości, że Daria z samego rana wprowadziła poprawki w tych właśnie fragmentach. Daria próbowała wszystko prosto wyjaśnić, ale zbliżała się godzina prezentacji i presja zaczęła ją zjadać. Gdy wreszcie o 9.45 szef zrozumiał o co chodzi Darii, była ona już zdenerwowana, zestresowana, wściekła na szefa za jego brak zaufania do jej profesjonalizmu i determinacji w osiągnięciu sukcesu. Gdy już wychodziła od szefa o 9.50, rzucił on na odchodne: „Aha, i następnym razem daj tekst oferty do redakcji komuś z doświadczeniem wydawniczym. W kilku miejscach brakowało przecinków, zdania miały dziwną
składnię, a niektóre wyrazy można było napisać w polskich wersjach zamiast w tych obrzydliwych angielskich”. Prosto z pokoju szefa Daria poszła do łazienki. Wysłała sms do koleżanki, żeby zastąpiła ją podczas prezentacji. A potem przesiedziała tam godzinę, łkając w ścianę, przeklinając swój podły los, nie mogąc się pogodzić, że ona, osoba sumienna, wesoła i pozytywnie nastawiona do pracy, jest traktowana jak śmieć.

Przypadek Darii nie jest odosobniony. O tym, że nasza praca, niezależnie od firmy i stanowiska, podkopuje naszą pewność siebie, samoocenę i ogólną radość z życia możemy regularnie przeczytać w portalach biznesowych. Książki mówiące o zwiększaniu satysfakcji z pracy i z życia sprzedają się świetnie. Pracownicy desperacko szukają magicznej pigułki, która pozwoli im zasnąć i obudzić się w świecie pełnym szczęścia, spokoju i radości.

Takiej pigułki jeszcze nikt nie wymyślił, ale są dostępne inne całkiem proste sposoby na podnoszenie własnej wartości. Nawet jeśli masz za szefa ostatniego idiotę.

*Strategie są dwie: *podnoszenie osobistej wartości poprzez własne działania i podnoszenie osobistej wartości poprzez działania innych ludzi. Zacznę od tej drugiej strategii.

– porównanie z innymi/gorszymi w tej samej dziedzinie: Daria mogłaby porównać swój zespół z innym zespołem, który nie zdążył przygotować dobrej prezentacji. Tamci to dopiero były łamagi!

– rywalizacja z lepszymi od siebie i poradzenie sobie (w miarę): Mogłaby przypomnieć sobie jak w ubiegłym roku rywalizowali z kilkoma zespołami z innych oddziałów firmy, dwa z nich były kierowane przez menedżerów legendarnych w skali całej branży. Wypadli nieźle, znacznie lepiej niż wszyscy sądzili że sobie poradzą.

– nagroda/sukces w innej dziedzinie: Mogłaby wreszcie przypomnieć sobie nagrodę, jaką otrzymał jej zespół trzy lata temu w uznaniu za zorganizowanie wspaniałej imprezy firmowej. Cała firma zjawiła się w wynajętym klubie, łącznie z zarządem, i wszyscy świetnie się bawili do białego rana. Na tej zasadzie wzmacniają swoją wartość uczniowie uczelni o słabym poziomie naukowym, gdy twierdzą że są lepsi w sporcie, i zespoły sportowe z niższych miejsc w lidze, gdy twierdzą, że są najlepszymi zespołami ze swojego miasta lub swojego regionu.

– odcięcie się od porażki zespołu: Daria mogłaby odciąć się w swoich oczach od zespołu. W końcu nie jest ona robotem i nie jest w stanie wszystkiego i wszystkich pilnować 24 godziny na dobę.

– fizyczne podłączenie się pod sukces innej grupy, w której bierzesz jakoś udział: Mogłaby też założyć pod marynarkę koszulkę ulubionej drużyny piłkarskiej, która w ubiegły weekend odniosła wspaniałe zwycięstwo w lidze. Wzięła ją nawet do pracy, w torbie, ale nie miała odwagi, by ją założyć. Mimo że wszyscy w jej zespole wiedzieli, że Daria jest zagorzałą kibicką.

Z drugiej strony Daria mogłaby wykorzystać osobiste sukcesy do podniesienia samooceny:

– przeszłe sukcesy w różnych dziedzinach: mogłaby przypomnieć sobie kilka sytuacji, w których jej działania uratowały zespół od niechybnej porażki. Jak choćby audyt dwa miesiące temu, gdy nie zgadzały się liczby, a ona jedna wiedziała który klient zapomniał przysłać rozliczenia. Jak choćby kontrakt z głównym klientem, kiedy jej płomienne przemówienie skłoniło klienta do przemyślenia swojej decyzji o odejściu do konkurencji i w efekcie zmiany tej decyzji. Albo kolacja, którą przygotowała dwa tygodnie temu dla rodziny i przyjaciół, podczas której podała po raz pierwszy zrobione przez siebie sushi – smakowało wybornie i nie był to zachwyt udawany.

– porażka to „zasługa” niesprzyjających warunków lub czynników, na które nie miała wpływu: Daria mogłaby uznać, że zrobiła wszystko co można, a złość szefa wynikała z innych względów, od niej niezależnych. Ona nie ma sobie nic do zarzucenia, w końcu przyszła nawet dziś rano poprawić drobne błędy, których i tak nikt by nie zauważył. W końcu oferty zmieniają się tak często i zmiany te zawsze można ująć w nową promocję i zmienić tak, że klient wcale się nie zorientuje.

Powyższe sposoby na wzmocnienie własnej wartości są skuteczne. Są skuteczne tak bardzo, że łatwo się od nich uzależnić. Wspominanie przeszłych sukcesów po to, aby dać sobie radę z aktualnymi, powtarzającymi się porażkami nie jest dobrym sposobem na radzenie sobie ze stresem zawodowym. Działania podejmowane przez pracownika nigdy nie powinny zastąpić wsparcia lub pochwały wygłoszonej przez szefa – mogą je uzupełniać, przeplatać, ale nie zastąpić. Bo wtedy po co ci właściwie szef? Czy nie możesz robić tego samego na zlecenie, prowadząc swój własny interes?

Mirosław Sikorski

Podziękowania za współpracę dla Wydawnictwa Naukowego PWN, wydawcy książki „Psychologia społeczna” R. Crispa i R. Turner (2009).

firmapracownicyatmosfera
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (55)