Głośny protest ratowników. Wszystkie karetki jeździć będą na sygnale
Zespoły ratownictwa uczestniczące w proteście przez tydzień będą transportowały pacjentów z użyciem sygnałów dźwiękowych i świetlnych - mówi Roman Badach-Rogowski z Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego. Akcja ruszyła w poniedziałek o godz. 16. Ratownicy żądają m.in. 1,6 tys. zł podwyżki
12.06.2017 | aktual.: 12.06.2017 17:30
- Będziemy wykorzystywali karetkę jako pojazd uprzywilejowany, żeby pacjent znalazł się szybciej w szpitalu, żeby było nas widać, żeby ludzie widzieli, że pracujemy w dzień i w nocy, ile wyjazdów mamy i na ile jesteśmy potrzebni - powiedział Badach-Rogowski. Dodał, że akcja potrwa do przyszłego poniedziałku.
Odnosząc się do pojawiających się w mediach informacji o możliwych głodówkach ratowników, Badach-Rogowski powiedział, że "ratownicy są zdeterminowani, tak bardzo, że proponują strajk głodowy". Podkreślił, że takie rozwiązanie to jednak "wielka ostateczność, bo oznaczałoby wykluczenie wielu osób z pracy i braki w obsadach karetek, odczuwalne dla pacjentów".
Ratownicy swój protest rozpoczęli 24 maja. Domagają się podwyżek i zmian warunków pracy. Pierwszym etapem protestu było oflagowanie budynków oraz oznaczenie logo akcji pojazdów.
Jak wyjaśnia Badach-Rogowski, to że kolejny etap protestu rozpoczął się o godz. 16 nie jest przypadkiem. Jeśli przeczytać "16.00" bez znaków przestankowych, to wyjdzie 1600, czyli kwota podwyżki, którą ratownicy chcą mieć za rok.
Wśród postulatów ratowników są także m.in. upaństwowienie systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego oraz przyspieszenie prac nad projektem tzw. dużej nowelizacji ustawy o PRM i pozostawienie w projekcie m.in. zapisów dotyczących etatyzacji oraz trzyosobowych zespołów ratownictwa medycznego, a także wzrost nakładów finansowych.
Ministerstwo Zdrowia nie chce się na to zgodzić. Wprawdzie akceptuje konieczność podwyżek w tym zawodzie, ale o 800 zł miesięcznie. Jednak 400 zł ma zostać przyznane od 1 lipca br., a kolejne 400 zł z początkiem lipca 2018 r.
Zdecydowana postawa ratowników zapewne jest też związana z głośnym w środowisku ogłoszeniem w Powiatowym Urzędzie Pracy w Katowicach. Lokalny szpital oferuje w nim za pracę ratownika 2 tys. zł brutto.
Jak pisaliśmy w WP, ogłoszenie udostępniono na profilu "Ratownictwo Medyczne - łączy nas wspólna pasja" na Facebooku. Ratownicy zwracają w nim uwagę, że szpital szuka również innych pracowników. Za podobne stawki.
I tak na 2 tys. zł brutto może liczyć robotnik gospodarczy, elektryk czy serwisant utrzymania czystości. Na 2,2 tys. zł może natomiast liczyć pracownik działu zamówień publicznych.
Komentujący w większości solidaryzują się z ratownikami. "Chyba zostaje Wam strajk generalny, przecież to jest jakaś kpina." - napisał Wojciech. "Ratownicy sami są sobie winni. Cały czas powtarzam, że to my dyktujemy warunki" - zwraca jednak uwagę internauta Jarek.