Goldman Sachs to nie tylko pretekst do korekty
Sprawa zarzutów wobec Goldman Sachs na razie dość powszechnie uznawana jest bardziej za pretekst do korekty na rynku akcji niż problem o większej wadze.
19.04.2010 17:15
Sprawa zarzutów wobec Goldman Sachs na razie dość powszechnie uznawana jest bardziej za pretekst do korekty na rynku akcji niż problem o większej wadze.
Można się jednak spodziewać, że zatoczy szerszy krąg i stanie się podstawą do poważniejszych zmian w funkcjonowaniu rynków finansowych, które przecież były zapowiadane już wcześniej. Trudno przypuszczać, by przeszła bez większych konsekwencji. Co oczywiście nie oznacza, że w ubiegły piątek trend wzrostowy na giełdach został ostatecznie pogrzebany i czeka nas krach. Z pewnością to jeszcze jednak nie koniec emocji.
Polska GPW
Toksyczna atmosfera wywołana aferą Goldman Sachs objęła warszawski parkiet już od początku sesji. Indeks największych spółek na otwarciu tracił 2 proc., a pozostałe wskaźniki szybko do niego doszlusowały. Największa przecena była udziałem walorów banków. Akcje BRE traciły 3,8 proc., a po południu skala spadku zwiększyła się do 4 proc. Papiery Pekao systematycznie zniżkowały, osiągając podobne rozmiary. „Tylko” o 2,5 proc. zniżkowały akcje PKO. Papiery KGHM i Lotosu ulegały 3 proc. przecenie. Nastroje inwestorów były więc fatalne, ale na szczęście trudno było mówić o panice i masowej wyprzedaży. Obroty nie były bowiem zbyt duże. Wczesnym popołudniem indeksy traciły po około 3 proc., jednak stosunkowo optymistyczny początek sesji za oceanem przyczynił się do uspokojenia emocji. O zdecydowanej poprawie sytuacji jednak trudno było mówić. Skala spadków została jedynie nieco zredukowana. Ostatecznie indeks największych spółek i wskaźnik szerokiego rynku straciły po 2,33 proc., mWIG40 zniżkował o 2,72 proc., a
sWIG80 spadł o 1,65 proc. Wartość obrotów na rynku akcji wyniosła 1,37 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Spadek S&P500 o 1,61 proc. i utratę prawie 20 punktów kosztowała podana w piątek informacja o wystąpieniu przez amerykańską Komisję Papierów Wartościowych z pozwem przeciw Goldman Sachs. Impuls był dość nieoczekiwany i trafił na podatny grunt. Trwająca od 5 lutego fala wzrostowa „prosiła się” o korektę. Dla amerykańskich inwestorów Grecja była powodem zbyt błahym. Wyniki finansowe firm za pierwszy kwartał robiły dobry nastrój. Coś musiało tę sielankę zakończyć. Szkoda tylko, że tym „czymś” stało się oskarżenie o oszustwo, skierowane przeciwko jednemu z największych i najbardziej znanych banków inwestycyjnych. Piątkowy spadek był największy od 4 lutego. Zobaczymy, czy zapoczątkuje poważniejszą korektę, czy skończy się na kilkudniowym pogorszeniu nastrojów.
Nastroje zdecydowanie pogorszyły się też w Azji. Aż 1,74 proc. stracił Nikkei i była to bezpośrednia reakcja wydarzenia wokół Goldman Sachs. Na wartości traciły przede wszystkim walory japońskich banków. Z kolei sięgający 4,8 proc. spadek Shanghai Composite i 3,7 proc. zniżka Shanghai B-Share to dodatkowo efekt obaw związanych z chłodzeniem chińskiej gospodarki i rynku nieruchomości. Na Tajwanie wskaźnik stracił niemal 3,2 proc.
Piątkowe spadki na Wall Street początkowo nie przyniosły początkowo wielkiego szoku na głównych parkietach europejskich. Paryski CAC40 tracił na otwarciu 0,65 proc., wskaźnik we Frankfurcie spadał o 0,4 proc., a londyński FTSE zniżkował o 0,2 proc. Skala spadków dość szybko się zmniejszyła, mimo że kontrakty na amerykańskie indeksy wskazywały, że kłopoty za oceanem będą działać na tamtejszą giełdę dłużej niż jeden dzień. Zniżki były znacznie większe na rynkach naszego regionu. Indeksy w Bukareszcie, Budapeszcie, Moskwie i Warszawie traciły po około 2 proc. Zwiększona niepewność i wzrost niechęci do ryzyka zawsze na nich odbija się najmocniej. Także wskaźnik ateńskiego parkietu zniżkował o ponad 2 proc. Koniec dnia nie przyniósł wielkiej poprawy. W Atenach spadek „dobił” do 3 proc. CAC40 tuż po godzinie 16.00 zniżkował o 0,25 proc., FTSE tracił ponad 0,5 proc., a DAX znalazł się na poziomie piątkowego zamknięcia.
Waluty
Ujawnienie w piątek informacji o domniemanych szwindlach Goldman Sachs nie zrobiło na dolarze większego wrażenia. W pierwszym momencie USD nawet się umocnił. Kurs euro dotarł przez moment do poziomu 1,347 dolara, zaś handel kończył się w okolicach 1,35 dolara. Dziś rano amerykańska waluta nadal cieszyła się powodzeniem, a euro było w odwrocie. Tym razem to reakcja na niepokój na rynkach akcji. Wielkich wahań przed południem jednak nie było i kurs euro wahał się wokół 1,34 dolara.
Nasza waluta w piątek osłabiała się wyraźnie wraz z pogarszaniem nastrojów na rynkach finansowych. Wieczorem za dolara trzeba było płacić ponad 2,87 zł, za euro 3,88 zł, a za franka 2,71 zł. Dziś od rana ta tendencja była kontynuowana i złoty nadal wyraźnie tracił na wartości. Tuż przed godziną 16.00 dolar kosztował prawie 2,9 zł, euro wyceniano na 3,89 zł, a franka na 2,71 zł.
Podsumowanie
Mamy kolejny przykład tego, że na giełdzie nie ma rzeczy „pewnych”. Niespodzianki się zdarzają. Trochę się od tego odzwyczailiśmy w czasie czternastomiesięcznej zwyżki. Podstawowe pytanie obecnie dotyczy tego, czy mamy do czynienia z jednorazowym „szokiem”, dłuższą korektą, czy też może początkiem odwracania trendu. Odpowiedzi oczywiście nie można teraz podać. „Sprawa Goldmana” stanie się prawdopodobnie dłuższym serialem, konkurującym z tym dobrze już znanym „produkcji” greckiej. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że oba te spektakle będą zdecydowanie wspomagać scenariusz z głębszą korektą.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance
| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |