Hiszpanie jak Grecy: będą strajki przeciw rządowym cięciom

Hiszpania stara się zapobiec kryzysowi w bankowości i łączy kolejne kasy oszczędnościowe. Piątkowa obniżka hiszpańskiego ratingu i groźba strajku generalnego zapowiadają jednak kontynuację problemów w tym kraju i w całej strefie euro.

Hiszpanie jak Grecy: będą strajki przeciw rządowym cięciom
Źródło zdjęć: © AFP

31.05.2010 | aktual.: 31.05.2010 09:02

W piątek rozpoczęto negocjacje w sprawie połączenia Caja Madrid, drugiej co do wielkości regionalnej kasy oszczędnościowo-kredytowej (ma około 190 mld euro aktywów, co daje jej czwarte miejsce na liście hiszpańskich instytucji finansowych w ogóle), z pięcioma innymi cajas. Planuje się zakończenie tej operacji przed 30 czerwca, tak aby mogły one jeszcze skorzystać z dokapitalizowania z wartego 99 mld euro rządowego funduszu na restrukturyzację sektora finansowego.Połączenie negocjują także kasy katalońskie – największa w kraju La Caixa (272 mld euro aktywów) z Caixa Girona.

Zła kondycja kas

Cajas stanowią około połowy hiszpańskiej bankowości i nie jest tajemnicą, że z kryzysu wyszły w nie najlepszej kondycji. Wpływ miały na to przedłużająca się recesja oraz załamanie na rynku nieruchomości, podobne do obserwowanego wcześniej w USA. Kasy mają dość ograniczone możliwości finansowania, m.in. ze względu na związki z samorządami lokalnymi. Nie są też notowane na giełdzie. – Wiele z tych kas to na wpół bankruci – przyznaje Rafael Pampillon, ekspert z madryckiej IE Business School.

Rząd uważa, że sytuację kas poprawi zmniejszenie ich liczby z 45 do około 20 oraz zapewnienie im pieniędzy na restrukturyzację. Ostatnie zabiegi wokół cajas nie były jednak dobrze odbierane przez rynki. Tak było zarówno w przypadku przejęcia w poprzedni weekend przez Bank Hiszpanii kontroli nad CajaSur (nie udało się jej wynegocjować połączenia z większym podmiotem), jak i zeszłotygodniowej decyzji o scaleniu pięciu kas w jedną grupę Sistema Institucional de Proteccion.

Fitch ściął rating

Giełdy w całej Europie są ostatnio bardzo wyczulone na wieści z Hiszpanii ze względu na jej wysokie zadłużenie i deficyt finansów publicznych (ponad 11 proc. PKB), które czynią z niej głównego kandydata do powtórzenia losu Grecji. W piątek na trudną sytuację iberyjskiej gospodarki wskazała agencja Fitch, obniżając Hiszpanii rating kredytowy z poziomu AAA do AA+, co prawdopodobnie wpłynie na wzrost kosztów emisji nowych obligacji, jeszcze bardziej komplikując sytuację rządowi w Madrycie. Na nowy rating nie miały jeszcze okazji zareagować europejskie rynki, bo decyzję tę ogłoszono już po ich zamknięciu. Niewykluczona jest więc spora nerwowości na giełdach dzisiaj.

Fitch uważa, że władzom będzie bardzo trudno wprowadzić ogłoszone niedawno oszczędności warte 15 mld euro, polegające m.in. na obniżkach płac w administracji publicznej i zamrożeniu emerytur. Zwłaszcza że część decyzji leży w rękach mających dużą autonomię władz 17 regionów. W parlamencie tracący poparcie rząd Jose Luisa Rodrigueza Zapatero wygrał w czwartek batalię o przyjęciu pakietu oszczędnościowego zaledwie jednym głosem.

Opór wobec reform

W Hiszpanii podobnie jak w Grecji nie ma społecznego przyzwolenia na konieczne reformy. W odpowiedzi na rządowe decyzje związkowcy już zapowiedzieli na 8 czerwca strajk w sektorze publicznym, a wielu z nich chce, aby odbył się tego dnia strajk generalny obejmujący całą Hiszpanię. Takie protesty paraliżowały też Grecję, jeszcze bardziej nadwerężając gospodarkę.

Powodem oporu ulicy względem oszczędności jest głównie katastrofalna sytuacja na rynku pracy, którą w czasie kryzysu straciło prawie 3 mln Hiszpanów. Bezrobocie wynosi teraz około 20 proc. i jest dwa razy wyższe niż średnia dla strefy euro. Jednak, jak argumentują ekonomiści, bez restrukturyzacji rynku pracy się nie obejdzie, jeśli kraj ma poprawić swoją konkurencyjność i wejść na nowo na ścieżkę trwałego wzrostu.

W piątek rząd przedstawił szacunki, z których wynika, że w tym roku gospodarka skurczy się o 0,3 proc., żeby w 2011 r. i 2012 r. wzrosnąć odpowiednio o 1,3 proc. i 2,5 proc. zamiast planowanych wcześniej 1,8 proc. i 2,9 proc. Według ekonomistów nawet te dość skromne prognozy są jednak zbyt optymistyczne. Dla przykładu Fitch szacuje przyszłoroczny wzrost jedynie na 0,5 proc.

Porzucenie euro to jedyna opcja

Według londyńskiej organizacji doradczej Centre for Economics and Business Research, z której usług korzysta także rząd w Atenach, Grecja nie wyjdzie z pułapki zadłużenia, jeśli pozostanie w strefie euro. Jedynym rozwiązaniem jest opuszczenie strefy i wprowadzenie własnej waluty, którą należałoby od razu zdewaluować, aby zwiększyć konkurencyjność eksportu. Dodatkowo Grecja powinna ogłosić niewypłacalność i zrestrukturyzować zadłużenie. – Jedyną opcją dla Grecji jest zarówno porzucenie euro, jak i niewypłacalność – powiedział w Atenach Doug McWilliams, szef CEBR. Dotąd ani greccy, ani inni europejscy politycy nie brali pod uwagę wyjścia Hellady ze strefy euro. Uznaje się bowiem, że mogłoby to oznaczać fiasko idei wspólnej waluty.Problemy Grecji, Hiszpanii i całej strefy euro będą głównym tematem zaplanowanego na piątek i sobotę w Korei Płd. spotkania ministrów finansów i szefów banków centralnych państw G20.

Tomasz Goss-Strzelecki
PARKIET

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)