Trwa ładowanie...

Idę na fajkę, a ty odbieraj telefony! Czy palacze wykorzystują niepalących?

Palaczom zdarza się traktować swoje uzależnienie jako pretekst do dodatkowych pauz. Wychodzą „na dymka” nawet wtedy, kiedy nie powinni

Idę na fajkę, a ty odbieraj telefony! Czy palacze wykorzystują niepalących?Źródło: thinkstock
d1xb88y
d1xb88y

To rozwiązuje problem, ale w zamian tworzy nowy. Pracownicy niepalący są zgodni: palaczom zdarza się traktować swoje uzależnienie jako pretekst do dodatkowych pauz. Wychodzą „na dymka” nawet wtedy, kiedy nie powinni.

Dymek niezgody

Nawet jedno dziennie 5-minutowe wyjście na papierosa poza regulaminowymi przerwami oznacza, że w ciągu miesiąca palący pracuje ok. 2 godzin krócej. W ciągu roku to ekstra trzy dni wolnego. Niby niewiele. Ale jeśli pomnożyć to przez liczbę osób palących, może w skali firmy przynieść znaczące wyniki. A w międzyczasie doprowadzać do konfliktów między pracownikami, do zaburzania rytmu pracy, czy nawet w konsekwencji – do pogorszenia zewnętrznego wizerunku firmy.

Paradoksalnie, kłopotów z przerwami na papierosa było znacznie mniej, gdy palący mogli cieszyć się nałogiem, nie opuszczając stanowiska pracy. Dzisiaj uniemożliwia to jednak obowiązująca ustawa o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Zadymione pomieszczenia i sterroryzowani niepalący to odchodzący w niepamięć relikt epoki PRL.

Z przepisów wynika niezbicie: palacze mogą oddawać się nałogowi wyłącznie w czasie przewidzianych przepisami przerw w pracy. Wielu z nich nie odmówi sobie jednak żadnej nadarzającej się okazji, by wyskoczyć na „szybką fajkę”. Co gorsza, takie przerwy przedłużają się – wystarczy przecież w palarni czy przed budynkiem wdać się z kimś w rozmowę.

d1xb88y

Cierpią na tym niepalący. Zdarza się, że w czasie nieobecności palącego jego obowiązki musi przejąć kolega z pokoju. Udzielić informacji, odebrać telefon czy nawet wykonać zlecone przez szefa zadanie. To wszystko kosztem własnego czasu i zajęć.

Przerwa specjalnie dla palacza? Na jakiej podstawie?

Palaczom pozostaje folgowanie nałogowi w czasie przysługujących wszystkim pracownikom pauz. Ich wymiar dokładnie regulują przepisy kodeksu pracy. Nie jest możliwe przyznawanie palącym specjalnych przerw na papierosa.

Pracodawcy dochodzą jednak niekiedy do wniosku, że ich palący podwładni tracą czas „na papierosie” i pracują mniej wydajnie. Poddają więc pomysł wydłużenia palaczom czasu pracy. Naturalnie za ich zgodą. Zdaniem prawników, takie rozwiązanie problemu pociągałoby jednak za sobą określone trudności.

d1xb88y

Przede wszystkim dlatego, że każde wydłużenie czasu pracy poza ustawowe 8 godzin, również w celu odpracowania przerw, w świetle przepisów oznacza godziny nadliczbowe. W ślad za tym idzie konieczność ich wyższego opłacania. Oznaczałoby to, że palący są uprzywilejowani finansowo – z powodu swojego nałogu.

Zgodnie z kodeksem pracy, pracodawca ma jedynie prawo do wprowadzenia w czasie pracy godzinnej przerwy dla wszystkich, na posiłek i załatwienie spraw osobistych. Przerwa taka nie jest wliczana do czasu pracy. Ponadto pracującym co najmniej 6 godzin przysługuje jedna 15-minutowa przerwa.

Dodatkowe, niewielkie „rezerwy” czasu wolnego mają osoby pracujące przy komputerze. Im z kolei przysługuje 5 minut odpoczynku po każdej godzinie pracy.

d1xb88y

I to wszystko w kwestii przerw w czasie pracy. Kto chce palić, może to robić podczas nich. Pracodawca nie może bowiem wpływać na to, w jaki sposób pracownicy wykorzystują ustawowe przerwy w pracy. Natomiast żadnych dodatkowych przerw z uwagi na uzależnienie od tytoniu polskie przepisy nie przewidują.

Poza tym specjaliści od prawa pracy wskazują, że próba wprowadzenia takich przerw specjalnie dla osób palących mogłaby być odebrana jako działanie o charakterze dyskryminującym. I to zarówno przez palaczy, którzy mogliby nie zgadzać się na narzucone im dłuższe pozostawanie w pracy, jak i niepalących, którzy byliby pozbawieni prawa do takich przerw.

Natomiast pracodawca ma pełne prawo zabronić palenia papierosów podczas pracy. Jeśli pracownik robi sobie dodatkowe przerwy „na fajkę”, może spodziewać się, że pracodawca policzy czas, jaki mu one zajęły. A w konsekwencji – proporcjonalnie obniży jego wynagrodzenie.

Tomasz Kowalczyk

d1xb88y
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1xb88y