Jak uniknąć mandatu w majówkę. Wszystko, co trzeba wiedzieć o grillowaniu
Sobota to pierwszy dzień długiego majowego weekendu. Pogoda dopisuje, więc nie ma żadnych przeszkód, aby spędzić czas na świeżym powietrzu, na przykład na wspólnej biesiadzie przy grillu. Jednak to, co sprawia nam przyjemność, może być źródłem utrapienia dla naszych sąsiadów czy innych użytkowników przestrzeni publicznej. Przypominamy, jak spędzić majówkę bezpiecznie i zgodnie z prawem.
30.04.2022 | aktual.: 30.04.2022 14:42
W Polsce nie ma żadnego odgórnego przepisu, który zakazywałby rozpalania grilla we własnym ogródku czy w miejscach publicznych. To oznacza, że co do zasady jest to dozwolone. Pod warunkiem jednak, że miejsce, które sobie upatrzyliśmy, nie jest objęte jakimś lokalnym regulaminem. Mogą bowiem trafić się takie parki czy innego rodzaju tereny zielone, które grillowania zakazują.
Zanim rozstawimy się więc ze swoim sprzętem, warto to sprawdzić. Warto też podkreślić, że jeśli chcemy biesiadować na cudzym terenie, który nie jest ogólnodostępny, to musimy mieć na to zgodę właściciela.
Trzeba też pamiętać, że jeśli organizujemy grilla w przestrzeni publicznej, to możemy bez problemu upiec i zajadać kiełbaski, mięso czy warzywa, ale z popijaniem napojów wyskokowych nie jest już tak łatwo. Spożywanie alkoholu w miejscach publicznych jest wykroczeniem i można za nie dostać 100 zł mandatu.
Od tej reguły są wyjątki, bo niektóre miasta wydzielają na swoich terenach strefy, w których można legalnie pić pod chmurką i nie trzeba obawiać się żadnych reperkusji. Tak jest na przykład we Wrocławiu na Wyspie Słodowej i w kilku parkach i terenach leśnych czy w Poznaniu na bulwarach nad Wartą.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Organizując grilla w plenerze mamy jeszcze jeden obowiązek, z którego nie zostaniemy zwolnieni nigdzie – nie można śmiecić i trzeba po sobie posprzątać. Mandat za zostawienie po sobie pobojowiska może wynieść maksymalnie 500 zł. Nie można też do rozpalenia samego grilla używać śmieci.
Podczas grillowania trzeba też pamiętać o tym, że wokół nas mogą być inni ludzie, którzy też mają swoje prawa. Nie można zatem zakłócać im spokoju. Jak wynika z Kodeksu wykroczeń, kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu (od pięciu do 30 dni), ograniczenia wolności (trwa miesiąc) albo grzywny (od 20 do 5 tys. złotych).
Mandat za jazdę pod wpływem także dla rowerzystów
Jeśli na miejsce biesiady musimy dojechać, a zamierzamy pić alkohol, trzeba mieć na uwadze, że możemy wypić tylko symbolicznie. Dopuszczalny limit alkoholu we krwi kierowcy to w Polsce 0,2 promila.
Jeśli stężenie alkoholu we krwi zawiera się między 0,2 i 0,5, to jest to stan po spożyciu alkoholu i w takiej sytuacji kierowca popełnia już wykroczenie. Można za to trafić do aresztu, dostać grzywnę do 5 tys. zł i czasowo stracić prawo jazdy. Sąd orzeka też zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych w na okres od sześciu miesięcy do trzech lat.
Gdy kierowca ma we krwi więcej niż pół promila, to jest to już stan nietrzeźwości i jest to już przestępstwo. W tej sytuacji sąd może orzec karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat Oprócz tego sąd obligatoryjnie orzeka zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych lub pojazdów mechanicznych określonego rodzaju na okres od roku do lat 10. Jeśli kierując pojazdem w stanie nietrzeźwości sprawca spowodował wypadek, w którym są zabici lub ranni, sąd może orzec dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Co ważne, zakaz prowadzenia pod wpływem dotyczy też rowerzystów. Przy stężeniu alkoholu od 0,2 do 0,5 promila można dostać od 300 do 500 zł mandatu, a powyżej pół promila – obligatoryjnie 500 zł.
Dodatkowo, jeśli taki rowerzysta zostanie zatrzymany przez policję, która uzna, że stwarza on zagrożenie w ruchu drogowym, może dostać do 5 tys. zł grzywny. Do tego dochodzi możliwość nałożenia kary aresztu od pięciu do 14 dni w przypadku stężenia 0,2-0,5 promila i 5-30 dni, gdy rowerzysta ma powyżej pół promila.
Czy grillowanie na balkonie jest legalne
W takim razie może lepiej w ogóle nie ruszać się z domu, a grilla rozpalić na balkonie? Tutaj – podobnie jak w przypadku miejsc publicznych – odgórnego zakazu nie ma. Wszystko zależy jednak ostatecznie od regulaminów, którymi rządzą się poszczególne spółdzielnie czy wspólnoty. A te często wprowadzają jednak zakaz grillowania na balkonach, loggiach i w bezpośrednim ich sąsiedztwie.
Nawet jeśli zakazu nie ma i spróbujemy rozpalić grilla na balkonie, to sąsiedzi, którym to przeszkadza, mają prawo wezwać policję i powoływać się na zakłócanie spokoju. A za to grozi – jak już pisaliśmy - do 500 zł mandatu. Mniej problematycznym rozwiązaniem jest użycie grilla elektrycznego, który wydziela zdecydowanie mniej przykrych zapachów.
Straż pożarna zwraca też uwagę na jedną kwestię: grillujmy tylko na świeżym powietrzu. Pod żadnym pozorem nie przenośmy grilla do zamkniętych pomieszczeń, bo może to doprowadzić do zaprószenia ognia, a w przypadku braku odpowiedniej wentylacji – nawet do zaczadzenia.