Jak zwalniają polscy szefowie?

Plany redukcji zatrudnienia ma teraz prawie co trzeci pracodawca. Zwolnień będzie coraz więcej

Jak zwalniają polscy szefowie?

24.02.2012 | aktual.: 27.02.2012 08:04

Plany redukcji zatrudnienia ma teraz prawie co trzeci pracodawca. Zwolnień będzie coraz więcej. Niektórzy szefowie rozstając się z podwładnym, popełniają karygodne błędy. Inni wynajmują fachowców od zwalniania.

Sprzątaczka wręczyła mi karton

Grzegorz Tarasik, obecnie kierownik projektu w dużej agencji reklamowej, kilka lat temu został zwolniony. Pracował wówczas w dziale marketingu niewielkiej firmy internetowej. Szef podszedł do jego biurka i oznajmił, że od kolejnego tygodnia ma nie przychodzić do pracy. Dodał też, że jest mało energiczny ("rusza się jak mucha w smole") i do niczego się nie nadaje ("wszystko potrafi skiepścić"). Następnie stwierdził, że czeka na raport, szkic umowy z partnerem oraz poprawki wizualizacji reklamy do następnego dnia. Wszystkiemu przysłuchiwali się siedzący obok pracownicy.

- Szef powiedział to wszystko niemal w jednym zdaniu, bez zaczerpnięcia oddechu. Myślałem, że żartuje, zupełnie nie potraktowałem tego serio. Gdy po kilku dniach sprzątaczka wręczyła mi karton i poprosiła o zabranie rzeczy, poczułem się oszukany. Tak jakby to ona mnie zwolniła. Wtedy dopiero do mnie dotarło. Z szefem nie udało mi się już porozmawiać. Poczułem się jak śmieć – wspomina Grzegorz Tarasik.

Pracę recepcjonistki straciła też Sylwia. Szef przebywał w oddziale firmy w innym mieście. O zwolnieniu poinformował ją sms-em. To była jej pierwsza praca. Miała umowę na czas określony.

Napisał, że mnie zwalnia i że mam pracować do czasu, gdy pojawi się moja następczyni. Po tygodniu pojawiła się może 20- letnia dziewczyna. Dowiedziałam się potem, że zrobiłam miejsce dla dziewczyny szefa. Nie wypłacono mi należnej sumy pieniędzy. Naruszono też przepisy dotyczące okresu wypowiedzenia. Większego upokorzenia w życiu nie czułam. Byłam nawet w inspekcji pracy i chciałam złożyć pozew. Miałam mocne podstawy. Gdy jednak emocje opadły, zrezygnowałam. Szybko znalazłam nowe zatrudnienie – mówi Sylwia Wojciechowska, pracuje obecnie jako stewardessa.

Jednym, szybkim cięciem

Takie nieprawidłowości podczas zwolnień są coraz rzadsze. Pracodawcy boją się pozwów. Ale też nie chcą, by ich oczerniano w sieci. Często zatrudniają fachowca od zwolnień. Zwolniony ma poczucie, że to nie szef wręczył mu wypowiedzenie, tylko ktoś inny. To idealne rozwiązanie, gdy szef wyrzuca pracownika, którego znał od lat. Na takim zwolnieniu nie traci też wizerunek firmy. Przeprowadza się je szybko, jednym, szybkim cięciem. Fachowców zatrudniają duże koncerny, zakłady przemysłowe, które muszą się pozbyć kilkuset pracowników – mówi Joanna Pogórska, psycholog biznesu, doradca personalny.

Psychologia zwolnień - dowiedz się jak właściwie prowadzić działania derekrutacyjne!

Jak zwalniają fachowcy? W osobnym pokoju w biurze, twarzą w twarz. Mówią krótko i rzeczowo o tym, czy pracownik ma prawo do świadczeń np. odprawy czy pakietu rozstaniowego. Taka rozmowa nie trwa dłużej niż 15 minut.

Zbyt długa rozmowa budzi emocje, jest bolesna. Lepiej nie pocieszać, nie klepać po ramieniu, nie pozwalać sobie na dodatkowe komentarze. Nie można za bardzo zwolnienia uzasadniać, bo pracownik będzie miał wtedy więcej czasu na rozmyślanie. Jeśli znajdzie lukę w argumentacji, trudniej mu będzie się pogodzić z utratą pracy – mówi Joanna Pogórska, psycholog społeczny.

Pracownik ma dzieci, niepracującą żonę

Zwalniających może być dwóch. Pomocnik w zwalnianiu występuje w charakterze świadka i może być przydatny podczas ewentualnej rozprawy w sądzie. Zdarza się, że zwalniający, widząc dramat wyrzucanego, rozkleja się i zaczyna składać nieprawdziwe obietnice, np. że decyzja jest chwilowa, a jak kondycja firmy się poprawi, zwolniony wróci do pracy. To bardzo szkodliwe, bo pracownik będzie myślał, że pracy nie stracił. Często zwalniani próbują przekonać pracodawcę, by ten odwołał decyzję.

Zwalniany trzęsie się, łzy mu ściekają po policzkach, łapie szefa za rękę, przypomina, że przecież ma rodzinę, dzieci w wieku szkolnym, niepracującą żonę. Zdarza się, że błaga szefa, by ten się zlitował i zmienił decyzję. To dramatyczne chwile, ale zwalniający nie może się ugiąć. Trzeba mówić spokojnie i dodać, że pracownik może odwołać się do sądu pracy – dodaje Pogórska.

Jesteś świetny, ale cię zwalniamy

Niektóre firmy wysyłają swoim zwolnionym pracownikom maile z podziękowaniem za pracę. Inne takie podziękowanie wręczają na papierze. Pracodawcy starają się zrobić wszystko, by złagodzić szok. Kłótnia podczas rozstania bardzo często skutkuje ponownym spotkaniem, tyle że w sądzie. Aby uniknąć konfliktu firmy korzystają z outplacementu. Ta usługa ma swoje korzenie w Stanach Zjednoczonych. Pierwszą polską firmą, która zaczęła ją świadczyć, było DBM. Outplacement złożony jest z kilku etapów, które są sprofilowane pod kątem konkretnej firmy i jej pracowników. Jednak dwa elementy pozostają wspólne.

- Pierwszy to przygotowanie odchodzących pracowników do odnalezienia się na rynku i w efekcie skutecznego pozyskania nowej oferty pracy. W trakcie tego etapu uczestnicy programu pracują nad swoim CV, przygotowują się do rozmów rekrutacyjnych, dowiadują się, jakie są metody pozyskiwania ofert i jak wygląda obecny rynek pracy. Drugi element to wsparcie w pozyskiwaniu konkretnych ofert pracy – wyjaśnia Krzysztof Duszyński, realizuje outplacement w zwolnieniach grupowych.

Cena usługi uzależniona jest od rodzaju oraz wielkości firmy, a także konkretnego typu programu. Mieści się w granicach od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych. W przypadku średnich i wyższych stanowisk ceny outplacementu są porównywalne do 2-3 pensji miesięcznych brutto zwalnianego pracownika. Czas trwania takiego programu to nawet kilka miesięcy.

ak/MA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (73)