Już niedługo nie zrobisz zakupów w niedzielę
Tak przynajmniej chce NSZZ „Solidarność”. Pomysł popierają politycy PO i PiS. Według założeń projektu ustawy wszystkie sklepy miałyby być zamykane w niedzielę o 12.
Pomysł związkowców przybliża czytelnikom Gazeta Wyborcza. Według Alfreda Bujara, szefa handlowej sekcji NSZZ „Solidarność”, obostrzenia dotyczyłby zarówno hiper i supermarketów jak i małych osiedlowych sklepów. Z zakazu handlu wyłączone byłyby stacje benzynowe, apteki oraz sklepy na lotniskach i dworcach.
Jak twierdzi szef związku wszystko to dla dobro pracowników handlu, którzy według Bujara w czasie kryzysu pracują dużo więcej niż dotychczas. Związkowiec na łamach Gazety Wyborczej przytacza liczne skargi wykorzystywania pracowników przez sklepy wielkopowierzchniowe. Według niego pracownicy zatrudnieni na 3/4 etatu, często pracują na cały etat. „Solidarność” szacuje, że w handlu brakuje 200 tys. pracowników.
Według posła PO - Jana Rulewskiego, praca w niedzielę tylko do godz. 12 to rozsądny kompromis między oczekiwaniami biznesu, który cały czas narzeka, że zmniejszą się jego zyski, a oczekiwaniami pracowników handlu, którzy mają prawo do wypoczynku w niedzielę. Ideę popiera także poseł PiS - Stanisław Szwed, który najchętniej w ogóle zamknąłby sklepy w niedzielę. Jako argument za przytacza wprowadzenie zakazu handlu w 12 najważniejszych świąt.
Przedsiębiorcy są zdecydowanie przeciw zmianom. Według Andrzeja Falińskiego z POHiD, takie pomysły bija w cały handel. Dla małych sklepów odgórny nakaz określonych godzin pracy to zmniejszenie obrotów, a co za tym idzie zysków. Sklepom wielkopowierzchniowym nie będzie się opłacało uruchamiać placówek tylko na parę godzin wcześnie rano w niedzielę.
Trudno przewidzieć czy ustawa ma szanse zdobyć poparcie posłów. Wszystko zależy od parlamentarzystów PO. A jak zapewnia, na łamach Gazety Wyborczej, Alfred Bujara i w tej partii jest wielu zwolenników ograniczenia handlu w niedzielę.