Każdy pretekst dobry do kupna akcji

Odbywające się w dniu dzisiejszym wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, to główne wydarzenie wtorku na rynkach finansowych. Dziś rozstrzygają się nie tylko polityczne losy największej światowej gospodarki, ale w pewnym sensie również losy świata. W dalszym ciągu bowiem USA w dużej mierze nadają ton wydarzeniom na świecie. Trwający od roku kryzys kredytowy najlepiej to dokumentuje.

04.11.2008 13:56

Wyniki wyborów, pomimo prezentowanej w niektórych sondażach ponad dziesięcioprocentowej przewagi Baracka Obamy, pozostają pewną zagadką. Skomplikowany system głosowania, jak również czynnik rasowy (możliwość wystąpienia tzw. efektu Bradleya) powodują, że wygrana Obamy wcale nie jest przesądzona.

Jeszcze rano mogło się wydawać, że ten znak zapytania przy wyborczym rozstrzygnięciu, będzie sprzyjał stabilizacji notowań na giełdach w Europie i USA. Jednak już pierwsza godzina notowań, gdy ujawniła się wyraźna przewaga kupujących, zweryfikowała to założenie.

Na giełdach we Frankfurcie, Paryżu i Londynie dominują dziś wyraźne wzrosty. Po godzinie 13-tej DAX zyskiwał 1,8 proc., CAC 2,7 proc., a FTSE 2,4 proc. Podobną ścieżką podąża również warszawski parkiet, co przynosi wzrost indeksu WIG20 o 3,7 proc., a WIG o 3,3 proc.

Zważywszy na znaczenie wyborów w USA (bardziej długoterminowe, niż krótkoterminowe), dzisiejsze wzrosty w Europie traktowane są jako ruch dyskontujący zwycięstwo Baracka Obamy. Pozytywną reakcję rynku wiąże się z nadziejami, że wygrana Demokraty będzie oznaczała wprowadzenie kolejnych pakietów stymulacji fiskalnej dla amerykańskiej gospodarki. To nadzieje nieco jednostronne, gdyż niezależnie od tego kto będzie nowym gospodarzem Białego Domu, prawdopodobnie zestaw działań mających wyprowadzić gospodarkę na prostą będzie podobny.

Nie można również wykluczać, dyskontowanie zwycięstwa Obamy, tak naprawdę jest dla rynków tylko zwykłym pretekstem. Zmiana nastrojów jaka dokonała się w ostatnim czasie na giełdach powoduje, że wykorzystywane są wszystkie, nawet najbardziej absurdalne powody, żeby podnieść ceny. Podobnie jak na przełomie września i października br., niemal każdy pretekst był wykorzystywany jako impuls do wyprzedaży. Gdyby w sondażach prowadził McCain, to bardzo prawdopodobne, że giełdy również by rosły.

Takim potwierdzeniem powyższej tezy, może być dzisiejsze zachowanie akcji BMW. Spółka poinformowała przed sesją, że w III kwartale zysk na akcję wyniósł 0,45 EUR. To nie tylko znacznie mniej niż przed rokiem, gdy było to 1,22 EUR, ale również mniej niż oczekiwał rynek (0,49 EUR).

Pierwsza reakcja na wyniki była jednoznaczna. Na otwarciu sesji kurs akcji spadł o 4,76 proc., żeby kwadrans później notować spadek już o 7,6 proc. Trzy godziny później akcje BMW drożały już o ponad 7 proc. w stosunku do poniedziałkowego zamknięcia.

Innym pretekstem do kupna akcji jest również nocna decyzja Banku Rezerw Australii (RBA). Bank nieoczekiwanie obniżył stopy procentowe o 75 punktów bazowych, sprowadzając główną stopę do poziomu 5,25 proc., podczas gdy rynek oczekiwał cięcia na poziomie 50 punktów.

Decyzja RBA rozpoczęła spekulacje nt. wysokości czwartkowych obniżek stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny i Bank Anglii. W obu przypadkach oczekuje się cięcia o 50 punktów bazowych, co sprowadzi główne stopy odpowiednio do poziomu 3,25 proc. i 4 proc. Po decyzji RBA cześć rynku może mieć nadzieje na bardziej agresywne obniżki.

Wtorkowa sesja w Warszawie oraz na czołowych europejskich parkietach, jest kolejnym w ostatnim czasie sygnałem, że po tygodniach wyprzedaży, rynkowe nastroje zmieniły się o 180 stopni. A ujmując to w bardziej obrazowy sposób, giełdowe wahadło zbyt mocno wychylone we wrześniu i październiku w „niedźwiedzią” stronę, szybko wraca w kierunku punktu równowagi. Zważywszy, że trudno będzie mu zatrzymać się w tym mitycznym punkcie, to w krótkim terminie może w zauważalny sposób wychylić się w drugą stronę.

Giełdowa statystyka dla polskiego rynku akcji wskazuje, że korekta po silnej przecenie, jakiej doświadczył w okresie sierpień-październik rynek, może znieść od 38,2 proc. do 50 proc. poprzedzających ją spadków. Oznaczałoby to wzrost indeksu WIG o 26-36 proc., a indeksu WIG20 o 28-38 proc., licząc od poziomu zamknięcia z piątku 24 października br.

Ten scenariusz wydaje się o tyle prawdopodobny, że powszechnie oczekuje się znacznie mniejszej i krótszej korekty. Tymczasem większość bardzo często mylić. Trzymają się tej tezy, można również zaryzykować twierdzenie, że rozpoczęta pod koniec października korekta, również wbrew opinii większości, potrwa raczej kilka miesięcy, niż kilka tygodni.

Marcin R. Kiepas
X-Trade Brokers DM S.A.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)