Kiełki wyszły z mody, pora na kawał mięsa
Producenci mięsa chcą powstrzymać zmiany w diecie Polaków. Namawiają do jedzenia drobiu i wołowiny. Starają się o fundusze unijne na prowadzenie kampanii promocyjnych.
03.09.2010 13:39
Producenci mięsa chcą powstrzymać zmiany w diecie Polaków. Namawiają do jedzenia drobiu i wołowiny. Starają się o fundusze unijne na prowadzenie kampanii promocyjnych.
W porównaniu ze średnią europejską Polacy są wyjątkowo mało mięsożerni. Przeciętny obywatel Unii zjada dziś 44 kg wieprzowiny i 19 kg wołowiny w ciągu roku (Francuzi i Duńczycy konsumują nawet 28 kg wołowego rocznie). Jeszcze w latach 90. dorównywaliśmy tym statystykom - przeciętny polski konsument zjadał rocznie około 50 kg wieprzowiny i 20 kg wołowiny. Dziś świńskiego mięsa jemy 40 kg, a wołowiny jedynie 4 kg. Tylko drób spożywamy na "średnim europejskim poziomie" - około 40 kg rocznie.
Kwestia zdrowia, kwestia ceny
Zmiany w statystycznym menu to efekt działań promocyjnych na rzecz zdrowego odżywiania, mody na stosowanie diet i rozpowszechnienia sklepów ze zdrowa żywnością. Coraz więcej Polaków deklaruje (choć trudno powiedzieć na ile stosuje), że przykłada uwagę do tego, co je i jakie składniki zawierają kupowane produkty.
Zgodnie z przeprowadzonymi w 2006 r. badaniami firmy Ipsos ("Fakty i mity. Odżywianie i zdrowie Polaków w kontekście międzynarodowym") dieta bezmięsna ma u nas wielu zwolenników. 97 procent Polaków jada mięso, z czego 4 procent nie spożywa wybranych gatunków mięsa. Trudno powiedzieć, czy w wyniku mody, czy z innych względów 12 procent osób przyznało, że ograniczyło spożycie któregoś z rodzajów mięsa. Jeśli chodzi o sposób przyrządzania, najczęściej smażymy kotlety na patelni (38 procent), a ulubionym tłuszczem jest olej, choć popularność zdobywa także metoda beztłuszczowa (np. patelnie teflonowe lub grillowe).
Spadek konsumpcji mięsa, zwłaszcza wołowego ma też przyczyny ekonomiczne. Nie tylko polędwica wołowa (nawet 100 zł za kilogram) stała się towarem luksusowym. W porównaniu z oferowanym często w promocjach schabem, czy innym mięsem wieprzowym (10-15 zł za kg) nawet antrykot nie wygra.
Wysokie ceny obniżają popyt, a co za tym idzie spada pogłowie bydła mięsnego. Polska produkuje rocznie około 360 tysięcy ton mięsa wołowego rocznie, podczas gdy np. Stany Zjednoczone - 12,1 mln ton, a Brazylia - 8,4 mln ton, a więc tyle, ile produkuje rocznie cała Unia Europejska. Warto też zaznaczyć, że spora część wyhodowanej w kraju wołowiny ląduje na zagranicznych stołach, gdzie polskie hamburgery i steki mają opinię smacznych i ekologicznych.
Rzeźnicy chcą się promować
Branża mięsna nie jest zadowolona z takiego stanu rzeczy i będzie zachęcać polskich klientów do kupowania kotletów, wędlin i przetworów mięsnych. Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP wymyśliło kampanię pod hasłem "Mięso krzepi". Akcja miała wystartować jesienią, jednak z braku funduszy (6-milkionowy budżet starano się zapełnić pieniędzmi z Brukseli) jej losy stanęły po znakiem zapytania. A plany były ambitne - od reklam w prasie, internecie, na billboardach, w radiu i telewizji, przez serię pikników i innych eventów, pokazujących np. jak zdrowo i smacznie grillować, po żagiel z napisem "Mięso krzepi" na jachcie dowodzonym przez Romana Paszke.
Dietetycy chwalą pomysł, choć przestrzegają przed barkiem umiaru w jedzeniu mięsa i przyrządzaniem go w tradycyjny, wysokokaloryczny sposób. - Polecane dzienne spożycie mięsa i wędlin dla osoby, która potrzebuje 2500 kilokalorii dziennie to 200 do 250 gramów chudego mięsa. Najlepsze gatunki to cielęcina, królik, wołowina. Mniej zdrowa jest już wieprzowina, która jest mięsem tłustym. Oczywiście zdrowa dieta zaleca gotowanie, pieczenie czy grillowanie, a nie smażenie na tłuszczu - wyjaśniła Beata Bartosz, dietetyk
Hasło na jesień: "Nie ma jak drób"
Alternatywa dla konsumentów rezygnujących z czerwonego mięsa może być drób. Już w ubiegłym roku cała Polska przypomniała sobie przysłowie "Na św. Marcina, najlepsza gęsina". Tymi słowami producenci starali się przywrócić zwyczaj spożywania gęsi w dniu narodowego święta - Dnia Niepodległości.
Tradycje hodowli i kulinarnej obecności gęsi na polskich stołach sięgają XVII wieku. Jeszcze sto lat temu na warszawskiej giełdzie towarowej sprzedawano rocznie ponad 3,5 mln żywych gęsi, które później, niekoniecznie gęsiego, lądowały głównie na pruskich stołach. Polska nadal jest największym producentem gęsi w Europie. Eksport gęsiny na rynek niemiecki sięga około 18-20 tysięcy ton rocznie, a polska gęś uchodzi tam za rarytas. W Polsce jednak spożywa się ich zaledwie około 700 ton.
Zapowiedziana w ostatnich dniach kolejna promocja ma dotyczyć wszystkich gatunków drobiu, choć także rozpocznie się od listopadowo-grudniowej promocji gęsi. - Już rozpisaliśmy przetarg na dwuletnią ogólnopolską kampanię. Chcemy rozwiewać wszelkie mity. Docierają do nas np. informacje, że lekarze potrafią radzić kobietom w ciąży, by unikały jedzenia kurczaków, gdyż te są szpikowane hormonami - powiedział dziennikowi "Metro" Leszek Kawski, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa.
Akcja ma kosztować 20 mln zł. Producenci drobiu złożyli wniosek w Agencji Rynku Rolnego o wsparcie projektu kwotą 10 mln zł z funduszy europejskich. Jeśli wszystko pójdzie po myśli drobiarzy, kampania ruszy pełna para w październiku przyszłego roku.