Kilkadziesiąt tysięcy osób korzysta z programu PiS. Większość dostaje 1338 złotych

W 2019 roku rząd PiS wprowadził tak zwane matczyne emerytury, czyli świadczenia dla tych rodziców, którzy poświęcili życie wychowywaniu potomków i nie pracowali lub pracowali niewiele. Żeby je dostać, trzeba mieć odchowaną co najmniej czwórkę dzieci i dostawać symboliczną emeryturę lub nie mieć jej wcale. W czwartek wiceminister rodziny Stanisław Szwed poinformował, ilu jest beneficjentów tego programu.

Kilkadziesiąt tysięcy osób korzysta z programu PiS. Większość dostaje 1338 złotych
Kilkadziesiąt tysięcy osób korzysta z programu PiS. Większość dostaje 1338 złotych
Źródło zdjęć: © Shutterstock
oprac. TOS

11.08.2022 | aktual.: 11.08.2022 13:32

- Niespełna 80 tysięcy osób korzysta z programu Mama 4 plus - mówił w czwartkowej rozmowie z PAP Stanisław Szwed. Jak podkreślał, z matczynych emerytur korzystają nie tylko kobiety, ale też ojcowie - mimo nazwy programu płeć rodzica, który odchował dzieci, nie ma znaczenia.

Komu przysługuje matczyna emerytura

Stanisław Szwed podliczył, że na program przeznaczone jest 1,4 mld złotych. Przypomniał, że świadczenie jest waloryzowane. Jest ono równe minimalnej emeryturze, a więc w tym roku wynosi 1338 zł brutto.

Świadczenie może być przyznane matce, która urodziła i wychowała lub wychowała co najmniej czworo dzieci, a w przypadku śmierci matki dzieci albo porzucenia dzieci przez matkę, albo długotrwałego zaprzestania wychowywania dzieci – ojcu, który wychował co najmniej czworo dzieci.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pieniądze są skierowane do osób, które nie mają niezbędnych środków do życia i osiągnęły wiek emerytalny. W przypadku kobiet to 60 lat, mężczyzn – 65 lat. W praktyce oznacza to, że są wypłacane tym osobom, które mają emeryturę albo rentę niższą od minimalnej albo w ogóle nie mają tych świadczeń.

Pełna kwota 1338 zł brutto trafia do tych, którzy w ogóle nie mają emerytury lub renty. Natomiast ci, których emerytura lub renta jest niższa od minimalnej, dostają świadczenie w takiej kwocie, by razem z ich emeryturą lub rentą dała 1338 zł. Działa więc tutaj zasada "złotówka za złotówkę".

Coraz więcej osób korzysta

W czwartek Stanisław Szwed wyjaśnił, że większość osób korzystających z programu dostaje właśnie dopłatę w wysokości najniższej emerytury, ale są też osoby, które "mają dopłacane do tej najniższej emerytury". W ciągu ostatnich pięciu miesięcy liczba beneficjentów programu wzrosła. Jak bowiem podawał w marcu Szwed, wówczas matczyna emerytura trafiała do około 70 tys. osób.

Obsługą programu zajmuje się ZUS. Aby otrzymać świadczenie, trzeba złożyć wniosek.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (128)