Kolejne ułatwienia dla rodziców. Będzie więcej miejsc w żłobkach
Skoro dzięki programowi Rodzina 500+ ma się rodzić więcej dzieci, to potrzeba też więcej miejsc w żłobkach. Resort rodziny ma pomysł, jak tego dokonać. Dzięki temu z placówek będzie mogło skorzystać dwa, a może nawet trzy razy więcej dzieci. Koszt? To 250-300 mln zł.
09.05.2017 | aktual.: 09.05.2017 09:48
Jak miałyby wyglądać zmiany? W przeglądzie polityki prorodzinnej Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wskazało możliwe rozwiązania, o których wspominaliśmy już na naszych łamach kilka tygodni temu.
Po pierwsze, z przepisów zniknąłby zapis o obowiązku posiadania dwóch odrębnych sal dla żłobków. W tej chwili wynika on z tego, że dzieci do pierwszego roku życia muszą mieć osobne pomieszczenie, nie mogą być w tym samym co te - starsze.
Urlop macierzyński został wydłużony do 12 miesięcy, więc mało który rodzic wysyła dziecko do żłobka wcześniej. W efekcie takie maluchy stanowią znikomy procent wszystkich korzystających z tego typu placówek. Zniesienie tego przepisu pozwoli na zwiększenie liczby miejsc dla 2- i 3-latków nawet o 100 proc.
Skoro dzieci są coraz starsze, to może się również zwiększyć liczba maluchów, które pod opieką może mieć jedna wychowawczyni. W tej chwili jest to ośmioro, a po zmianach ma być ich dziesięcioro. Dla porównania - w przedszkolach jest to 25 wychowanków.
Kolejna propozycja to zniesienie limitu pięciu godzin, które pociechy mogą spędzić w klubach dziecięcych. Taki czas wystarcza na zrobienie zakupów czy załatwienie sprawy w urzędzie, ale i tak nie pomaga rodzicom, którzy chcą wrócić do pracy, a nie znaleźli miejsca dla dziecka w żłobku.
Skończy się też widzimisię przy ocenianiu, czy lokal nadaje się na żłobek czy nie. Dziś jest tak, że sanepid czy straż pożarna dopuszczają lokale do działania kierując się niejednoznacznymi kryteriami działania. Te zasady mają być klarowne i w każdym przypadku takie same.
Rząd zastanawia się też nad umożliwieniem żłobkom i przedszkolom większej integracji. Chodzi o to żeby placówki, które działają w jednym budynku oraz mogły dzielić wspólną kuchnię albo łazienki.
Wszystkie zmiany mają kosztować budżet nawet 350 mln zł. To nawet o 200 mln więcej niż w tej chwili. Skąd pieniądze? "Fakt" donosi, że mają one pochodzić z zamrożenia progów dochodowych i wysokości zasiłków rodzinnych, o którym pisaliśmy już w WP.
Po pozostałe środki rząd chce sięgnąć do Funduszu Pracy, choć żadne wiążące decyzje w tym kontekście jeszcze nie zapadły.
Wszystkie proponowane zmiany resort ujął w jednym programie o nazwie "Maluch+". Jednak jak zwracała niedawno uwagę opozycja, program "Maluch" powstał jeszcze za czasów koalicji PO-PSL. Minister Rafalska broni się jednak, że "nigdy nie mówiła, że to program PiS" oraz że jest to "kontynuacja istniejącego programu".
oprac. Jakub Ceglarz