Komentarz tygodniowy Catalyst: Mała rewolucja i wpływ publikacji prasowych
Informacja o wniosku o upadłość Jedynki wzmocniona niekorzystną oceną DM BPS spowodowała przecenę papierów na Catalyst. Taniały też obligacje banków spółdzieczych, gdy Obligacje.pl zwróciły uwagę na nieuzasadnione premie przy ich notowaniach.
Wydarzeniem tygodnia jest jednak emisja obligacji PTI. Nie chodzi przy tym o rangę samej emisji, ale o jej pionierską na naszym rynku konstrukcję (sygnalizowałem, że nowe rozwiązania mogą się pojawić w podsumowaniu poprzedniego tygodnia). Być może jest ona dla rynku małych emisji tym, czym był upadek muru berlińskiego dla zjednoczenia Niemiec. Gruba przesada? Większość emisji obligacji w Polsce rozchodzi się w trybie prywatnym, by nie powiedzieć podziemnym. Znowelizowana ustawa o ofercie publicznej zabrania bowiem przekazywania jakichkolwiek informacji w jakikolwiek sposób o prywatnych emisjach do liczby inwestorów wyższej niż 149. Powszechne Towarzystwo Inwestycyjne pokonało tę barierę. Nie chodzi o wybieg w postaci informowania o emisji w formie raportu bieżącego (coraz więcej spółek ryzykuje wielomilionowe kary, a nawet więzienie publikując publiczne komunikaty o prywatnych emisjach), ale o furtkę, która w ustawie się znalazła. Emisje o wartości do 2,5 mln EUR (równowartości w złotych) mogą uzyskać status
publicznej emisji z dowolnie ustalanym zapisem minimalnym, o ile Komisja Nadzoru Finansowego zaaprobuje materiały promocyjne. Materiał promocyjny PTI to w istocie czteroslajdowa prezentacja (dłuższa być nie musi – to spółka publiczna, więc na dobrą sprawę wystarczy sama nazwa emitenta, oprocentowanie i kontakt do dalszych informacji) i nie chodzi o jej treść. W świecie ścisłego embarga informacyjnego, w którym rynek obligacji funkcjonuje od pół roku, samo umieszczenie informacji o emisji wraz z jej podstawowymi warunkami i zapisem przyjmowanym od 500 zł to prawdziwa rewolucja. Do tej pory gros rynku było przekonane, że emisję publiczną bez prospektu można prowadzić tylko z minimalnym zapisem o równowartości 100 tys. EUR (dlatego właśnie publiczne emisje bez prospektu zostały wyeliminowane z rynku, a zamiast nich rozkwitły emisje prywatne, gdzie progi zapisu można kształtować dowolnie). PTI postanowiło skorzystać z furtki, którą daje ustawa i jest zapewne kwestią czasu, aż inni emitenci, którzy planują małe
emisje (albo większe, za to rozbite na kilka transz) wykorzystają to samo rozwiązanie.
Rynek wtórny ponownie udowodnił, jak bardzo inwestorzy – zwłaszcza detaliczni – podatni są na treść informacji prasowych. Jeden z niezależnych serwisów informacyjnych podał, że do sądu trafił wniosek o ogłoszenie upadłości Jedynki – sieci sklepów spożyczych – złożony przez jednego z dostawców. Obligacje potaniały do 93,5 proc. (w piątek o 5,5 pkt proc.) przy niewielkim obrocie (11,5 tys. zł; cała emisja warta jest 9 mln zł). I będą taniały dalej, jeśli spółka nie zareaguje, tymczasem nie opublikowała ona żadnego komunikatu bieżącego w tej sprawie, co należy odczytać jako poważny błąd w komunikacji z rynkiem. Obligacje Jedynki jako papiery podwyższonego ryzyka ocenił też w najnowszym raporcie DM BPS, mimo poprawy wyników spółki widocznej w sprawozdaniu za I półrocze. Ocena znamienna, ponieważ to właśnie DM BPS był oferującym obligacje tej spółki.
Rynek zareagował także na publikację serwisu Obligacje.pl, w której wskazałem, że obligacje banków spółdzielczych są notowane z nieuzasadnioną premią w stosunku do banków uniweralnych. Papiery wielu z nich potaniały – zwłaszcza w piątek było to widoczne - zmniejszając premię, a obroty, które towarzyszyły wymianie można uznać za znaczące. Raport DM BPS poświęcony częściowo także obligacjom spółdzielczym wskazuje, że są to papiery o dużym poziomie bezpieczeństwa (jestem tego samego zdania, zwracam jedynie uwagę na zbyt niską – moim zdaniem – rentowność papierów), ale cztery z 22 banków umieszcza jednocześnie na liście podwyższonego ryzyka. Wygląda na to, że w przeddzień decyzji o upadłości Ganta (ta oczekiwana jest 30 października), którego obligacje znalazły się także w bilansach banków spółdzielczych (DM BPS kilkukrotnie był oferującym te papiery), rynek przestał uważać obligacje banków spółdzielczych za nieskalane ryzykiem i warte wysokich niekiedy premii w notowaniach.
Emil Szweda, Obligacje.pl