Komu więcej zapłacą? Te branże mogą liczyć na podwyżki

Mimo niepewności w gospodarce, płace w niektórych branżach rosną

Komu więcej zapłacą? Te branże mogą liczyć na podwyżki
Źródło zdjęć: © Thinkstock

14.05.2012 | aktual.: 14.05.2012 10:04

Mimo niepewności w gospodarce, płace w niektórych branżach rosną. I to w ostatnim okresie nawet bardziej znacząco niż w poprzednich latach. Z danych publikowanych przez GUS wynika, że średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw w styczniu i lutym br. wynosiła 3616 zł. Co będzie dalej? Czy tempo tendencji wzrostowej się utrzyma?

Podwyżki małe czy duże

Ostatnie doniesienia GUS wykazują, że w I kwartale br. średnia płaca osiągnęła poziom 3646 zł, co oznacza wzrost o 5,2 proc. w skali roku. Początek bieżącego roku przyczynił się do tego wyjątkowo, gdyż wiele przedsiębiorstw pospieszyło się z wypłatą trzynastek i różnego rodzaju premii. W następnych miesiącach eksperci przewidują spowolnienie gospodarcze. Co za tym idzie, wynagrodzenia nie będą już rosły tak szybko.

Płace na przestrzeni roku zwiększyły się bardziej niż w poprzednich latach – przeciętnie w pierwszych dwóch miesiącach 2012 były o 213 zł wyższe niż przed rokiem. Dla porównania, w 2010 roku zanotowano ich wzrost, w porównaniu z 2009, zaledwie o 51 zł.

Znane są z grubsza zasady podwyżek, które przypadną w 2013 roku pracownikom opłacanym z budżetu. Wzrost płac na pewno będzie dotyczył tylko osób zatrudnionych na wyższych uczelniach. Zgodnie z rządowymi planami, do końca 2015 ich płace powinny zwiększyć się o 30 proc., czyli będą rosły sukcesywnie, o blisko 10 proc. rocznie.

Natomiast o specyficznej sytuacji strażników granicznych, pracowników Biura Ochrony Rządu czy strażaków napisano już sporo. W ich przypadku 300-złotowa tegoroczna podwyżka ma zależeć od… pogody. Jeśli nie doczekamy się powodzi i innych klęsk żywiołowych na dużą skalę, niewydane na niwelowanie ich skutków pieniądze będzie można przeznaczyć na podwyżki już w październiku bieżącego roku. Wynika z tego, że jeśli np. strażacy będą mieli latem więcej pracy, dostaną jesienią mniej pieniędzy, a na podwyżki będą musieli poczekać do 2013 roku.

Według Komisji Europejskiej, zarobki w Polsce wzrosną w tym roku o 4,8 proc. Bardziej ostrożni są polscy analitycy z banków PKO BP i Millennium, którzy zakładają wzrost wynagrodzeń w granicach 4,2 – 4,5 proc. Oznacza to wyhamowanie tempa. W 2011 roku wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w porównaniu z 2010 wzrosły o 5 proc. Nie ma jak u prywaciarza?

Portal Biznes-Firma.pl przypomina, że są jednak w Polsce branże, w których pracownicy w minionym roku mogli cieszyć się znacznie większymi podwyżkami. Firmy produkujące sprzęt transportowy zanotowały wzrost wynagrodzeń o ponad 10 proc. Podwyżki przekraczające średni poziom krajowy, w granicach 9 proc., przypadły też m.in. pracownikom przemysłu tytoniowego, petrochemicznego, a także górnikom. Na stały wzrost poziomu wynagrodzeń mogą liczyć również wysoko wykwalifikowani bankowcy oraz specjaliści IT. Według prognoz, nie należy się spodziewać, by tempo wzrostu płac w tych sektorach w 2012 roku zasadniczo spadło.

Co to oznacza w przełożeniu na liczby? Górnik zarabiający 6 tys. zł może liczyć na 500 zł podwyżki, jeśli sprawdzą się przewidywania mówiące, iż w tym roku górnicze pensje urosną o dalsze 9 procent. Za ich wzrostem przemawia fakt, iż górników brakuje. Coraz trudniej znaleźć nowych chętnych do pracy pod ziemią, a wielu starych górników odeszło na emerytury lub zmieniło zawód – czy to z konieczności, czy z wyboru. Według GUS, ilość wakatów wzrosła w niektórych działach tej branży nawet o 70 proc.

W przypadku mechanika, który, według portalu wynagrodzenia.pl, rzadko zarabia więcej niż 4 tys. zł, wynagrodzenie mogłoby się zwiększyć o ok. 200 zł. Inżynier ds. sieci IT z zarobkiem sięgającym 7 tys. zł może liczyć średnio na podwyżkę rzędu 300-400 zł. Potwierdza to wskazywaną przez ekspertów prawidłowość, że najmniejsze podwyżki dostają z reguły najmniej zarabiający, a wraz ze wzrostem ich tempa rośnie też rozwarstwienie wynagrodzeń.

Okazuje się, że praca w sferze budżetowej, choć uważana powszechnie za w miarę dobrze chroniącą przed skutkami kryzysu, tak naprawdę wcale nie musi przed nim najlepiej zabezpieczać. Zdają się to potwierdzać wyniki sondażu Pracowni Badań Społecznych, który przeprowadzono przed miesiącem na zlecenie „Pulsu Biznesu”. Z ankietowanych zatrudnionych w firmach państwowych ponad połowa, bo 53 proc., zaobserwowała pogorszenie się swojej sytuacji materialnej. W przypadku pracujących „u prywaciarzy”, w podobnym tonie wypowiedziało się znacznie mniej, bo 37 proc. ankietowanych.

TK/MA

branżapłacewynagrodzenia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (30)