Koniec pobłażania! Takie firmy więcej nie pohandlują
Nie będzie pobłażania dla firm, które świadomie wyślą towar niezgodny ze specyfikacją do Rosji, Białorusi czy na Ukrainę. Tym eksporterom zostanie cofnięte pozwolenie na handel - mówił Główny Lekarz Weterynarii Janusz Związek.
23.08.2013 | aktual.: 23.08.2013 19:52
Szef Inspekcji Weterynaryjnej odniósł się podczas piątkowej konferencji do sprawy nielegalnego eksportu pochodzącej z Hiszpanii (z firmy, która straciła uprawnienia do eksportu do Rosji) słoniny, która była ukryta między paletami z produkcją z Polski. Towar wykryto w punkcie kontroli Kamienny Łog na Białorusi, a odbiorcą przesyłki miał być kontrahent z Moskwy. Towar został wysłany z Zakładu Mięsnego "Wierzejki".
Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego umieściła na swojej stronie internetowej 1,5-minutowy film opisujący całe zdarzenie. Na razie nie ma oficjalnego zawiadomienia w tej sprawie, ale prawdopodobnie Rosjanie przyślą taki dokument w przyszłym tygodniu - zaznaczył Związek.
Jak mówił, rosyjskie służby weterynaryjne zapowiedziały, że od piątku wszystkie partie importowanych produktów z Polski będą szczegółowo kontrolowane. Dotyczy to wszystkich eksporterów i także innych produktów niż mięso wieprzowe, np. produktów mlecznych czy drobiu.
Związek zapowiedział, że w przyszłym tygodniu przedstawiciel Inspekcji Weterynaryjnej pojedzie w tej sprawie do Moskwy.
Główny lekarz weterynarii uważa, że powinny zostać wyjaśnione wszystkie okoliczności dotyczące załadunku tego transportu mięsa i jego zaplombowania. "Ta sprawa musi być wyjaśniona przez odpowiednie służby, gdyż podczas rozmów z Rosjanami muszą być twarde dowody" - stwierdził Związek.
Strona polska zażądała zwrotu tego transportu, jednak do tej pory nie dotarł on do polskiej granicy.
Związek dodał, że bez tego nie można stwierdzić, czy samochód był otwierany - może to pokazać rejestrator temperatury, który jest wewnątrz pojazdu. Szef weterynarii chce także uzyskać informacje o trasie przejazdu tira na podstawie danych z rejestratorów viatoll.
Sprawa jest skomplikowana, bowiem towar zamówiła w Wierzejkach firma z Gdyni, która wskazała odbiorcę w Rosji, a przewoźnikiem była łotewska firma opłacona przez rosyjskiego kontrahenta - wyjaśnił Związek.
Właściciel zakładów Mięsnych Wierzejki Jan Zdanowski oświadczył w piątek PAP, że "towar został zamieniony po wyjeździe z zakładu do odbiorcy". Dodał, że towar został zaplombowany i przewoźnik pojechał do urzędu celnego. Nie wie natomiast, co się z nim stało dalej.