Koronawirus. Rzecznik MŚP pyta, czy pracownicy sklepów mogą reagować na brak maseczki
Choć w Polsce obowiązuje obowiązek zakrywania ust i nosa m.in. w sklepach, to jednak ekspedientka, która odmówiła obsługi klienta bez maseczki, musi zapłacić grzywnę. Teraz w sprawę angażuje się rzecznik MŚP, który pyta ministra zdrowia, jak ma wyglądać egzekwowanie tego obowiązku.
Kwestia obowiązku zakrywania ust i nosa w sklepie wypłynęła po zamieszaniu z ekspedientką, która odmówiła obsługi klientki, ponieważ ta nie założyła maseczki. Sąd w Suwałkach orzekł, że pracowniczka sklepu musi zapłacić 100 złotych grzywny.
Teraz do sprawy włącza się rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców, który zadał kilka pytań w tej kwestii ministrowi zdrowia. Adam Abramowicz chce, by szef MZ m.in. wytłumaczył, czy pracownik punktu handlowego ma prawo wyegzekwować od klientów dostosowanie się do obowiązku zakrywania ust i nosa.
Rzecznika interesuje również kwestia, czy ewentualną odpowiedzialność za brak wyegzekwowania obowiązku ponosi sam pracownik, czy też właściciel sklepu.
Zobacz: Sklepy będą wypraszać klientów bez maseczek? "Nie zgadzamy się na kary"
A co z klientem, który uporczywie odmawia założenia maseczki? Adam Abramowicz zapytał również, czy w takim wypadku pracownicy mogą odmówić obsługi takiej osoby i czy nie stanowi to ewentualnej przesłanki do nałożenia na takiego pracownika grzywny.
Adam Abramowicz zwrócił się również do Komendanta Głównego Policji. Chciałby zapoznać się z kopią odpowiedzi wysłanej przez Komendanta do Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara.
RPO przed kilkoma dniami o maseczkach pisał, że "choć zasada ich noszenia jest słuszna, nie ma legalnych podstaw do karania winnych". W związku z tym Adam Bodnar zwrócił się do policji z prośbą o wyjaśnienie, jak funkcjonariusze radzą sobie w przypadku takich interwencji.
Co grozi za łamanie obowiązku zasłaniania ust i nosa w sklepie? Za brak maseczki, grozi mandat od policji w wysokości 500 złotych. W grę wchodzi dodatkowo jeszcze kara administracyjna, której udziela Powiatowy Inspektor Sanitarny. Wówczas grzywna może sięgnąć od 5 tys. do nawet 30 tys. złotych.
Tymczasem, jak wynika z badania, które na zlecenie money.pl i Wirtualnej Polski przeprowadziła w całym kraju pracownia UCE Research, w sklepach na brak maseczki nikt nie zwraca uwagi. Najgorzej jest w małych sklepach. Tylko w 5 proc. sytuacji pracownik zareagował na brak maseczki u klienta. W supermarketach zdarzyło się to w 12, a w hipermarketach - 18 proc. przypadków. Najlepiej pod tym względem jest w dyskontach, gdzie pracownicy reagują w jednym na cztery przypadki.
Jednocześnie niemal 85 proc. Polaków uważa, że nakaza ten powinien obowiązywać - wynika z badania UCE Research i Syno Poland dla money.pl. Przeciwnego zdania jest 14 proc. osób, z których "zdecydowane nie" maseczkom mówi zaledwie 5,8 proc.
Rozprężenie w narodzie w kwestii zakrywania ust i nosa jest coraz powszechniejsze. W WP Finanse pisaliśmy o przypadku mieszkańców Nowego Tomyśla, którzy umawiali się na zakupy bez maseczek.
Przed kilkoma dniami głośno było również o przypadku kobiety, która nie została wpuszczona do sklepu meblowego bez maseczki. Klientka ujawniła absurd przepisów, ponieważ zasłoniła drogi oddechowe... bielizną. Sanepid przyznał, że taka forma "osłony" jest zgodna z obowiązującymi przepisami.